Jak dążyć do prawdy (17)
Ostatnim razem rozmawialiśmy o przejawach i cechach charakterystycznych osób, które w poprzednim wcieleniu były ludźmi – to znaczy o tym, że posiadają one sumienie i rozum, potrafią odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, oraz wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Dzisiaj będziemy kontynuować omawianie tematu z poprzedniego spotkania. Zanim to jednak nastąpi, pozwólcie, że opowiem wam pewną historię. Otóż kilka lat temu usłyszałem o pewnym zdarzeniu. Ładna młoda kobieta brała udział w castingu, a ktoś od niechcenia rzucił przy tym: „Masz dość grube nogi!”. Ta młoda kobieta pomyślała sobie: „Mówisz, że mam grube nogi, ale czy nie chcesz po prostu przez to powiedzieć, że jestem gruba? Czy będę dobrze wyglądać przed kamerą, jeżeli jestem gruba? Czy to nie będzie krępujące?”. Zaczęła się więc zastanawiać, jak sprawić, by jej nogi nie były takie grube, żeby na ekranie wyglądała szczupło i ładnie. Aby osiągnąć ten cel, poświęciła się poszukiwaniu wszelkiego rodzaju informacji i wypróbowała różne metody odchudzania, takie jak spożywanie wyłącznie dietetycznej żywności zamiast pełnych posiłków lub jedzenie każdego dnia wyłącznie owoców i warzyw – krótko mówiąc, odżywiała się w każdy możliwy sposób, jaki mógł jej pomóc w zrzuceniu wagi. Usłyszała, że picie kawy jest szybkim i skutecznym sposobem na odchudzanie, więc czasami piła tylko kawę. Niektórzy twierdzili, że mniejsza ilość snu pomaga człowiekowi szybko schudnąć, więc spała tylko po dwie lub trzy godziny dziennie. Po wielu próbach i wysiłkach rzeczywiście zobaczyła rezultaty wszystkich tych zabiegów: schudła, jej sylwetka wyszczuplała, a nogi stały się smukłe. Wyglądała przyjemnie dla oka i atrakcyjnie, ale zaczęła odczuwać pewne niepożądane skutki pod względem fizycznym. Jakie to były skutki? Często miewała zawroty głowy i uczucie ciężkości w głowie, a w ciągu dnia, wykonując swoje obowiązki, ciągle chwiała się na nogach. Stojąc, kołysała się na boki, i nawet kiedy siedziała, czuła się dziwnie osłabiona. Ciężko jej było dotrwać do końca dnia i odczuwała ogromny fizyczny ból. Czy większość z was jest ciekawa, jak wygląda obecnie sytuacja tej młodej kobiety, czy nadal żyje i jak się miewa? Czy chcecie posłuchać o jej doświadczeniach i przemyśleniach związanych z odchudzaniem? (Nie). Żyjąc na tym świecie, ludzie nie wiedzą, jak wieść życie we właściwy sposób i według odpowiednich reguł, jak traktować różne osoby, zdarzenia i sprawy, z którymi mają styczność. Kiedy słyszą jakąś uwagę lub doświadczają jakiegoś zdarzenia, nie wiedzą, jaki sposób traktowania danej rzeczy będzie właściwy i zdoła uchronić ich przed krzywdą, tak aby mogli wieść życie prawdziwie godne i takie jak należy. Nie wspominając już o niewierzących, nawet większość wierzących również tych rzeczy nie wie. Stając w obliczu rozmaitych informacji i wiadomości, a także różnych idei, opinii, herezji i błędnych przekonań pochodzących ze świata zewnętrznego, ludzie po prostu nie posiadają zdolności ich rozróżniania i w ogóle nie potrafią się przed nimi ustrzec. Nie mają też, rzecz jasna, żadnych właściwych przemyśleń i zapatrywań, nie mówiąc już o właściwym sposobie traktowania wszystkich tych rzeczy z pozytywnego punktu widzenia. Stąd też ludzie wiodą bardzo żałosny żywot. Weźmy, na przykład, tę młodą kobietę, o której właśnie wspomniałem. Powiedzcie Mi, czy jej życie jest męczące? Czy jest żałosne? (Jest żałosne). Dlaczego jest żałosne? Gdzie popełniła błąd, postępując w taki właśnie sposób? Czyż wszyscy ludzie nie dążą do tego, żeby ładnie wyglądać i mieć dobrą prezencję? Czy to źle, że chcesz, aby inni uważali cię za osobę ujmującą i chwalili cię oraz doceniali po spotkaniu? A co wy o tym sądzicie? (To, co robiła, żeby ładnie wyglądać i zbierać pochwały, szkodziło jej własnemu ciału. Ponieważ nie przestrzegała praw ustanowionych przez Boga, ostatecznie doprowadziło to do upośledzenia wszystkich funkcji jej organizmu. Zawroty głowy i uczucie ciężkości w głowie to przykre konsekwencje, które sama na siebie sprowadziła. Myślę, że ta kobieta ma zamęt w głowie). Czy tak właśnie jest? (Owszem). Ludzie rodzą się z odrobiną sprytu i własnej człowieczej inteligencji oraz z pewnymi ideami. Następnie zdobywają trochę wiedzy, nabywają pewne umiejętności i dowiadują się co nieco o tym, jak wyglądać na dobrego człowieka. Czy te rzeczy wystarczą, aby radzić sobie z rozmaitymi ideami, opiniami, herezjami i błędnymi przekonaniami oraz z różnymi ludźmi, zdarzeniami i sprawami, które pochodzą ze świata zewnętrznego? Czy pozwolą ci we właściwy sposób stawić temu wszystkiemu czoła? (Nie). Zdecydowanie nie. Właśnie tak żałośni i tragiczni są ludzie, kiedy nie rozumieją prawdy; w ostatecznym rozrachunku nierozumienie prawdy prowadzi do mnóstwa straszliwych konsekwencji. Nie mają wówczas żadnego rozeznania co do jakichkolwiek herezji i błędnych przekonań lub idei i opinii pochodzących ze świata zewnętrznego, ani sami nie mają właściwych myśli oraz zapatrywań na temat napotykanych ludzi, zdarzeń i spraw. Kiedy coś im się przytrafia, stają się zdezorientowani, a ich głupota objawia się na niezliczone sposoby. Kiedy nic im się nie przytrafia, wydają się rozumieć niektóre doktryny i przejawiać pewne podobieństwo do człowieka, lecz kiedy już coś ich spotka, sytuacja wygląda zupełnie inaczej – ujawniają się wówczas tkwiące w ich sercach wypaczone, szpetne i absurdalne myśli oraz poglądy. Kiedy naprawdę chodzi o postępowanie, o przetrwanie, a nawet o pewną ideę lub pogląd na życie, ludzie są straszliwymi ignorantami i tępakami, a ich postawy i zapatrywania są wielce niedorzeczne. I tak oto mnóstwo osób wierzy w Boga od wielu lat, od wielu lat słucha kazań, a także wykonuje swoje obowiązki, i nigdy nie zrobiło umyślnie niczego, co mogłoby wywołać zakłócenia lub niepokoje, ani nie wypowiedziało rozmyślnie żadnych słów, które sprzeciwiałyby się Bogu lub były bluźnierstwem przeciwko Niemu – na pozór nie sposób tym ludziom nic zarzucić, ale kiedy stają w obliczu różnych błędnych idei i zapatrywań ze świata zewnętrznego – zwłaszcza jakichś w miarę popularnych idei i zapatrywań – w głębi serca nie odczuwają do nich odrazy, nie opierają się im ani ich nie odrzucają, a zamiast tego ciągnie ich ku takim poglądom i pochwalają je, a kiedy tylko pojawia się odpowiednie środowisko lub stosowna okazja, nieświadomie akceptują te rzeczy i stosują je w swoim życiu. Czyż wspomniana wcześniej młoda kobieta nie jest tego nader oczywistym przykładem? (Jest). Czy jest to jeden ze sposobów podążania za złymi trendami? (Tak). Ona zaś nie tylko za nimi podążała – bardzo gruntownie zastosowała je w swoim życiu. Czyż dzisiejszy świat nie propaguje bycia osobą seksowną, czarującą, szczupłą i posiadającą zgrabną sylwetkę? Takie idee popularne są w każdej dziedzinie życia, w każdej grupie ludzi, a nawet wśród osób wierzących. Było kiedyś kilka starszych kobiet, które wierzyły w Pana i, mimo że miały średnio ponad sześćdziesiąt lat, nadal rywalizowały pomiędzy sobą o to, która z nich wygląda lepiej. Zapytały więc młodą dziewczynę siedzącą obok nich: „Która z nas, twoim zdaniem, wygląda najlepiej w tej sukience?”. Dziewczyna odpowiedziała: „Wszystkie wyglądacie w niej pięknie, dziewczyny!”. Mimo że były już po sześćdziesiątce, trzeba było nazywać je „dziewczynami”; nie chciały, żeby mówić o nich „panie”, i nie były z tego zadowolone. Za ich plecami ta młoda dziewczyna powiedziała innym: „Są po sześćdziesiątce; jak mogą nadal dobrze wyglądać?”. Ale ta grupka starszych kobiet i tak zachwycała się tym, co powiedziała im ta dziewczyna. Czy te starsze kobiety miały choć odrobinę poczucia wstydu? (Nie). Wierzyły w Pana od tak wielu lat, a mimo to nadal koncentrowały swoją uwagę na takich sprawach. Czyż ich człowieczeństwo nie jest anormalne? Kiedy ludzie nie mają ani za grosz sumienia i rozumu, są w stanie zrobić wiele absurdalnych rzeczy; wiele takich rzeczy, które inni uważają za żałosne i godne pogardy, oraz wiele takich, które ujawniają ich nikczemny charakter. Dlaczego dużo ludzi kompletnie nie ma rozeznania w sprawach dotyczących złych trendów i zupełnie nie potrafi im się oprzeć, przez co są wprowadzani w błąd i im ulegają? Dzieje się tak, ponieważ ludzie nie dążą do prawdy i nie rozumieją jej nawet w najmniejszym stopniu. Bez względu na to, co im się przytrafia, nie potrafią tego przejrzeć, a kiedy tylko napotykają pokusę, zostają zdemaskowani i pogrążają się w niej. Spójrzcie na to, czego się dzisiaj uczy i co jest popularne we wszystkich warstwach społeczeństwa. Pewien reporter radiowy przeprowadzał wywiad z małym chłopcem i zapytał go: „Jaka jest twoja ulubiona piosenka dla dzieci?”. Chłopiec podrapał się po głowie i odpowiedział: „»The Moon Represents My Heart«”. Słyszący to ludzie nie wiedzieli, czy się śmiać, czy płakać. Dlaczego nie wiedzieli, jak zareagować? Czy ta piosenka jest dla dzieci? (Nie, to piosenka o miłości). To jest piosenka o miłości, ale to dziecko omyłkowo brało ją za piosenkę dla dzieci. Na podstawie tego drobnego zdarzenia możemy zobaczyć, co jest obecnie popularne w społeczeństwie. Jest to jedno ze zjawisk związanych ze złymi trendami w społeczeństwie, i trendy te wyrządzają wielką krzywdę zarówno osobom starszym, jak i dzieciom, gdyż obie te grupy ugrzęzły w nich bardzo głęboko. Pośród tych, którzy podążają za Bogiem, jest zdumiewająco dużo osób, który śledzą te trendy, a także odnoszą do siebie propagowane przez nie idee. A czym się to kończy? Czy ma to dobre, czy złe konsekwencje? (Złe). Ma to złe konsekwencje – oto, co wynika z podążania za złymi trendami. Ludzie grzęzną w pożądaniu seksualnym swojego ciała, w związanych z cielesnością uczuciach, w jedzeniu, piciu i uciechach, żyjąc w rozkosznym otumanieniu. Nie mają żadnych właściwych idei ani zapatrywań, ani też właściwego podejścia do własnej egzystencji, dzięki któremu mogliby stawić czoła życiu. Żyją w tym właśnie stanie, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, i nie mają jak się temu przeciwstawić. W końcu mogą tylko coraz bardziej się w tym stanie pogrążać, nie potrafiąc się z niego wyrwać. A jaki jest tego ostateczny rezultat? Zostają pochłonięci bez reszty przez szatana, stając się jego strawą.
Jeśli chodzi o każdego, kto żyje pośród rodzaju ludzkiego, to jeżeli nie wiesz, jak odróżniać rzeczy pozytywne od negatywnych, to w tym chaotycznym świecie, w tym złożonym ludzkim świecie, bardzo trudno będzie ci mocno trzymać się właściwych myśli i zapatrywań na życie i bardzo trudno będzie ci się trzymać tej właściwej ścieżki życia, której pragniesz. Nawet nie będziesz wiedział, kiedy zostaniesz mimowolnie porwany przez złe trendy w wyniku tego, że usłyszysz pewne słowo lub napotkasz na swej drodze jakieś zdarzenie. Jeśli ludzie nie mają umiejętności odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, nie potrafią nawet dobrze pokierować własnym życiem, nie mówiąc już o rozstrzyganiu różnych ważkich kwestii dobra i zła, które napotykają na ścieżce przetrwania, a z którymi jeszcze trudniej jest im sobie poradzić. Jeśli ludzie nie rozumieją, czym są rzeczy pozytywne, a czym negatywne, nie będą wiedzieć, jak kierować swoim życiem, i nie będą mieli właściwego sposobu na życie. Jeśli zobaczą różnego rodzaju informacje na temat zdrowego trybu życia, nie będą wiedzieli, jak je rozróżnić, albo które z nich zaakceptować, a które odrzucić, jak przyswoić sobie te właściwe stwierdzenia o pozytywnym charakterze lub jak odrzucić te błędne. Można nawet powiedzieć, że tacy ludzie nie są w stanie zadbać o własne zdrowie fizyczne. Niektórzy przechodzą z jednej skrajności w drugą, podczas gdy inni nieustannie żyją na jednym z tych biegunów. Niektórzy, na przykład, słyszą takie słowa: „Jedzenie dużej ilości owoców jest zdrowe. Dostarcza witamin i sprawia, że twoja skóra jest nawilżona i gładka, dzięki czemu wszyscy cię uwielbiają”. Zaczynają więc w to wierzyć i jeść wszystkie owoce, jakie tylko znajdą, nabywając anormalnych nawyków żywieniowych. Po pewnym czasie ciągle czują się źle, a badania w szpitalu wykazują, że mają wysoki poziom cukru we krwi. Dziwią się więc: „Zazwyczaj odżywiam się dosyć zdrowo, więc skąd ten wysoki poziom cukru we krwi? Ludzie mówili, że jedzenie dużej ilości owoców dostarcza witamin, więc jak to możliwe, że zrobiłem źle, stosując się do tej zasady i jedząc mnóstwo owoców?”. Lekarz zaś mówi: „Owoce dostarczają witamin, ale mają wysoką zawartość cukru. Nie mogą zastąpić podstawowych produktów spożywczych i nie można ciągle ich spożywać w charakterze pełnowartościowego posiłku. Można je jeść, ale z umiarem i niezbyt często. Nawet jeśli w ogóle nie będziesz jadł owoców, nie będziesz miał niedoboru żadnych składników odżywczych, ponieważ wszystkie te składniki zawarte są w zbożach i warzywach”. To, co mówi lekarz, jest słuszne. Czyż nie wskazuje to, że styl życia jego pacjenta jest problematyczny? (Owszem). Jest to właśnie tego rodzaju błąd, jaki popełniają niektórzy ludzie. Czy, twoim zdaniem, powinni taki błąd popełniać? (Nie). Niektórzy mówią: „Nie narzekam na Boga, mimo że mam wysoki poziom cukru we krwi”. Co sądzicie o takiej wypowiedzi? Czy nie jest ona pozbawiona sensu? Czy stwierdzony u ciebie wysoki poziom cukru we krwi ma cokolwiek wspólnego z Bogiem? Czy nie jest to coś, co sam na siebie sprowadzasz? Jesz w sposób nierozważny i pozbawiony zasad. Uważasz, że owoce są smaczne, więc nie możesz przestać ich jeść, albo uznajesz, że smakuje ci mięso, więc nie jesz żadnych warzyw, nie wykazując w ogóle umiaru, w wyniku czego zapadasz na różne choroby. Czyż nie jest to twoja własna wina? Czy myślisz, że przez to, iż nie uskarżasz się na Boga, wydaje się, że jesteś wielce szlachetny, że kochasz Boga, że jesteś czysty? W rzeczywistości człowiek sam sprowadza na siebie niektóre choroby i nie mają one nic wspólnego z Bogiem, a za to spowodowane są twoją własną głupotą i ignorancją. Są też i tacy ludzie, którzy mawiają: „Jajka, mięso i produkty mleczne są pożywne i mogą uzupełniać spożycie białka. Ryż i mąka mają niewielką wartość odżywczą, więc powinno się jeść więcej mięsa, jajek i nabiału”. Niektórzy, słysząc to, mówią: „Tak się składa, że uwielbiam mięso. Skoro mówi się, że jest pożywne, będę jadł go jeszcze więcej. Inni jedzą 120 gramów mięsa dziennie, ale ja będę jeść ćwierć kilograma na jeden posiłek, co najmniej dwa razy dziennie!”. Jedzą więc mięso bez umiaru, spożywając go coraz więcej, pochłaniając codziennie dwa lub trzy razy więcej jedzenia niż inni, dodając do tego jeszcze przekąski zajadane późnym wieczorem. Z czasem zaczyna im się zwiększać pojemność żołądka, a im robi się większa, tym bardziej wzrasta ich apetyt. A czym się to kończy? Obżerają się tak, że aż robi im się niedobrze, stają się otyli i są ciągle senni i ospali. Nie mają innego wyjścia, jak tylko udać się do szpitala na badania, a wyniki pokazują, że mają wysokie ciśnienie, wysoki poziom cukru we krwi i wysoki poziom cholesterolu. Wtedy zaczynają się zastanawiać: „Czy to czasem nie dlatego, że codziennie jadłem kilka kęsów mięsa więcej? Czy jednak nie mówiono, że jedzenie większej ilości mięsa jest dobre dla organizmu i pozwala uniknąć niedożywienia? Gdzie zatem popełniłem błąd? Dlaczego mam wysokie ciśnienie krwi? Tak trudno jest dbać o to moje stare cielsko! Nie mogę nawet zjeść kilku dodatkowych kęsów mięsa!”. Zjadasz ćwierć kilo mięsa na jeden posiłek – czy to naprawdę tylko kilka dodatkowych kęsów? Jesz tak dużo, a przecież zazwyczaj dużo czasu spędzasz w pozycji siedzącej i nie ćwiczysz. W końcu pojawiają się problemy zdrowotne i zaczynasz odczuwać dyskomfort w sercu. Tacy ludzie myślą sobie nawet: „To Bóg mnie w ten sposób uszlachetnia. To nic takiego, z czasem poczuję się dobrze. Nie będę narzekać na Boga!”. Jakież miałbyś prawo narzekać na Boga? Czy twoja choroba jest Jego sposobem na to, by cię uszlachetnić, czy też zapadłeś na nią na własne życzenie? Tyjesz i chorujesz od nadmiaru mięsa, a myślisz, że to Bóg cię uszlachetnia i że wystawia na próbę twoją wiarę. Czy Bóg uszlachetniałby cię w ten sposób? (Nie). Co zatem spowodowało taki a nie inny rezultat? (Spowodowała go ludzka głupota). To ludzie sami nie mają rozeznania, nie wiedzą, jak pokierować swoim własnym życiem, nie rozumieją, czym są rzeczy pozytywne, a czym negatywne, nie wiedzą, jak prawidłowo traktować swoje życie w wymiarze fizycznym, nie wiedzą, jak przestrzegać ustanowionych dla nich przez Boga praw przetrwania i nie wiedzą, jak przestrzegać praw związanych z różnymi wrodzonymi fizycznymi uwarunkowaniami. Ciągle stosują jakieś głupie i niedorzeczne praktyki, ciągle mają głowy pełne pojęć i wyobrażeń o Bogu i nie brak im też wygórowanych pragnień. A czym się to kończy? Zawsze wybierają okrężne drogi, ciągle popełniają błędy i nieustannie źle rozumieją Boga. Czyż nie jest to wielce kłopotliwe? (Jest).
Żyjąc w ciele i w świecie materialnym, ludzie zetkną się z mnóstwem informacji, z wieloma ideami i zapatrywaniami, a także z wieloma różnymi osobami, zdarzeniami i sprawami. Jeśli nie wiedzą, jak rozróżnić, czy rozmaite osoby, zdarzenia i rzeczy są pozytywne, czy negatywne, nie wiedzą, jak wybrać to, co powinni zaakceptować, a co odrzucić, nie umieją trzymać się tego, co pozytywne, i nie wiedzą, dlaczego te właśnie rzeczy są właściwe, oraz nie potrafią odrzucać rzeczy negatywnych – a tym bardziej nie zdają sobie sprawy z negatywnego charakteru tych rzeczy – to czy życie w taki sposób nie jest bardzo niebezpieczne? (Jest). Nie będzie żadną przesadą stwierdzenie, że w każdej chwili ryzykują utratą życia. Ludzie nie potrafią nawet właściwie pokierować takimi prostymi sprawami, jak ich własne życie i zdrowie fizyczne; potrzebują, aby inni się o nich troszczyli, potrzebują, aby Bóg ich chronił i nad nimi czuwał, bo inaczej będą wciąż popełniać błędy, zbyt daleko zbaczając z właściwej drogi w jedną albo w drugą stronę. Niektóre kobiety, przyswoiwszy sobie idee zaczerpnięte ze złych trendów społecznych, łamią sobie głowę w poszukiwaniu sposobów na to, jak by tu się upiększyć, w ogóle nie zwracając przy tym uwagi na konsekwencje. Niektóre bezkrytycznie stosują tradycyjną medycynę chińską, inne medycynę zachodnią, jeszcze inne nierozważnie używają rozmaitych środków tonizujących, a kolejne bez umiaru jedzą określone pokarmy. W rezultacie zapadają na choroby żołądka i całymi dniami wzdychają, wyglądając przy tym na chore i słabe. Nie dość, że nie udaje im się zrobić z siebie piękności, to wręcz sprawiają, że nie da się na nie patrzeć. Niektóre osoby mają całkiem ładną cerę, ale i tak są niezadowolone i uparcie smarują się mnóstwem różnego rodzaju kosmetyków Wystarczy, że w pewnym momencie użyją kosmetyków niskiej jakości i kończą z oszpeconymi twarzami, pokrytymi plamami w różnych kolorach, przez co aż strach na nie patrzeć. Niektórzy poddają się zarówno zabiegom kosmetycznym, jak i operacjom plastycznym – próbują podnieść sobie przegrodę nosową i nie dość, że nie udaje im się tego osiągnąć, to jeszcze w rezultacie deformują sobie nos, a inni poddają się nieudanym zabiegom wypełnienia podbródka i w efekcie wyglądają śmiesznie, ilekroć się uśmiechną albo ziewną, przez co boją się robić jedno i drugie. Jakież to żałosne, jakiż to męczący sposób na życie! Czyż postępując w ten sposób, sami nie stwarzają sobie problemów? Niektóre kobiety, niezadowolone ze swojego wzrostu, każą sobie łamać nogi pod kolanem, a następnie na powrót je składać i wydłużać, ale zabieg ten kończy się niepowodzeniem, okaleczając ich zupełnie dotąd zdrowe nogi. Czyż to nie jest tragedia? (Jest). Przy takich okazjach zdarzały się już wszelkiego rodzaju przykre konsekwencje – takim ludziom nigdy nie wychodzi to na dobre. Wszelkie idee i poglądy propagowane przez złe trendy są niedorzeczne i niegodziwe, a przy tym naprawdę niezwykle szkodliwe. To smaczne jedzenie i te zabiegi upiększające, które trendy te propagują, tak naprawdę nie są niczym dobrym; wszystkie one są niegodziwe i w ostatecznym rozrachunku szkodzą ludziom i doprowadzają ich do zguby. Owe nieświadome kobiety gotowe są znosić tę krzywdę i zupełnie nie potrafią przeciwstawić się tym szkodliwym ideom i poglądom. Zupełnie bez rozeznania jedzą wszystko to, co każe im się jeść, i robią wszystko, co każe im się robić, po prostu ślepo podążając za innymi. Jakże one są przy tym uległe! A czym się to kończy? Prawie żadna z nich nie osiąga dobrego rezultatu. Jeżeli w porę nie zdadzą sobie sprawy z popełnionego błędu, wciąż będą podążać za tymi złymi trendami, akceptować te nikczemne idee i poglądy i nie zawrócą z drogi na tyle wcześnie, by ograniczyć straty, to z czasem będą stawać się coraz bardziej wykolejone, coraz trudniej będzie im odróżniać dobro od zła, a z wyglądu coraz bardziej przypominać będą diabły, pozbawione podobieństwa do człowieka. Można powiedzieć, że dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi w ogóle nie ma rozeznania w kwestii tego, co jest pozytywne, a co negatywne, i skwapliwie przyjmuje złe trendy. Spójrzcie tylko, co mówią kobiety, kiedy razem kupują ubrania. Niektóre mawiają: „To nie wygląda na tobie dobrze; nie rozjaśnia twojej twarzy ani nie podkreśla sylwetki. Nikt nie zwróci na ciebie uwagi. Za to myślę, że ten ciuch wygląda seksownie i wszyscy będą się za tobą oglądać!”. Inne mówią: „To nie wygląda kusząco. Musisz pokazać trochę ciała, musisz być seksowna i pięknie wyglądać – inaczej nic z tego. Jeśli ciągle będziesz taka sztywna i pruderyjna, nie spodobasz się nikomu”. Niektóre matki nalegają nawet, aby ich córki zostały aktorkami. Taka córka mówi: „Przemysł rozrywkowy to straszne bagno! Nie chcę być aktorką”. Matka zaś ją beszta: „Czy ty w ogóle nie masz ambicji? Z twoim wzrostem, urodą i cerą, masz do tego wyśmienite warunki! Jeśli nie będziesz dobrze zarabiać jako aktorka, skąd weźmiemy pieniądze na jedzenie? Jeżeli tylko staniesz się sławna i będziesz zarabiać pieniądze, będziesz mogła sypiać z każdym. Inaczej twoja uroda pójdzie na marne! Wychowywaliśmy cię aż do tej pory i z twoim tatą tylko czekaliśmy, by cieszyć się twoim sukcesem! Jeżeli i to nas ominie, to po co w ogóle sprowadziliśmy cię na ten świat?”. Czy rodzice powinni uczyć dzieci takich rzeczy? (Nie). Jakie są konsekwencje takiej „edukacji”? (W ten sposób krzywdzi się dzieci). Pewnego dnia, kiedy takie dziecko zacznie w końcu rozumieć różne sprawy, mając za sobą tak wiele cierpienia i bólu nieuchronnie znienawidzi swoją matkę i będzie żywić do niej urazę, mówiąc: „To wszystko twoja wina! Nie skierowałaś mnie na właściwą drogę! Mówiłam, że nie chcę być aktorką, ale ty się przy tym upierałaś. Spójrz, jak ja teraz wyglądam: mam prawie czterdzieści lat, wciąż nie mogę znaleźć męża i nikt mnie nie chce. Ci, którzy się za mną uganiali, traktowali to jako zabawę i nigdy nie zamierzali się ze mną ożenić. Czy całe moje życie nie jest zrujnowane?”. Dzieci tak bardzo cierpią, a winowajcami i pierwotną przyczyną problemu są ich rodzice. To oni wyrządzili krzywdę swoim dzieciom.
Jeżeli ludzie wierzący w Boga, niczym niewierzący, nie są zdolni uwolnić się od złych światowych trendów, to wskazuje to na pewien problem. Jeśli w ogóle nie masz rozeznania względem żadnych złych trendów, żadnych niegodziwych wypowiedzi o charakterze negatywnym albo żadnych spośród rozmaitych praktyk, jakim ludzie się oddają – nieważne, na czym praktyki te polegają – a nawet sam je śledzisz i świadomie je wypróbowujesz w swoim życiu, to w oczach Boga są to wszystko oznaki hańby. Co powie na to Bóg? Powie, że jako człowiek zupełnie nie posiadasz zdolności odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, w rzeczywistości nie akceptujesz tego, co pozytywne, a co więcej, nie podejmujesz działań i praktyk polegających na odrzucaniu rzeczy negatywnych. Powie, że nie jesteś człowiekiem i nie spełniasz podstawowego warunku, którym jest posiadanie człowieczego sumienia i rozumu. Powie, że nie jesteś człowiekiem i że nie zostaniesz przyjęty w Jego królestwie. Jeśli nie jesteś człowiekiem, nie masz jak przyjąć prawdy, ponieważ tym, co w głębi serca pragniesz przyjąć, są wszystkie niegodziwe rzeczy pochodzące od szatana, a przy tym z całego serca opierasz się i sprzeciwiasz temu, co pozytywne, i to właśnie odrzucasz; nigdy nie okazywałeś postawy akceptacji wobec rzeczy pozytywnych. Stąd też Bóg mówi, że nie jesteś człowiekiem; że nie ma w tobie człowieczeństwa. Bóg nie chce zaś ludzi pozbawionych człowieczeństwa. Nie myśl sobie tak: „Jeżeli Bóg mnie nie akceptuje, to będę trochę więcej cierpiał i poniosę nieco więcej kosztów, aby Go wzruszyć i zmienić Jego stosunek do mnie”. Tym, czego pragnie Bóg, nie jest określony sposób postępowania; Bóg chce natomiast, abyś z głębi serca okazywał postawę akceptacji prawdy, a także posiadał rzeczywistość przyjmowania prawdy i dowody na to, że ją praktykujesz. Musisz też być kimś, kto naprawdę posiada człowieczeństwo – i to człowieczeństwo nie jest czymś udawanym. Jeżeli naprawdę wykazujesz pewne oznaki posiadania zwykłego człowieczeństwa, to znaczy, jeśli masz wiele przejawów związanych z odróżnianiem tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, jeżeli fakty pokazują, że miłujesz to, co pozytywne, i jeśli istnieją konkretne przypadki, w których przyjąłeś rzeczy pozytywne, a odrzuciłeś negatywne, i daje się zauważyć, że wykazujesz przejawy polegające na urzeczywistnianiu prawdy, to wówczas Bóg powie, że reprezentujesz sobą człowieczeństwo, i nazwie cię człowiekiem. Jeśli zaś mówisz: „Ja także posiadam człowieczeństwo, potrafię odróżniać rzeczy pozytywne od negatywnych”, lecz nie wykazujesz przejawów urzeczywistniania prawdy, a twoje słowa nie są poparte odpowiednimi dowodami, to jest tu pewien problem. Na poziomie doktryny przyznajesz, że „wszystko to, co Bóg mówi i czyni, są to same rzeczy pozytywne i prawdy, a wszystko to, co mówi i robi szatan, to same rzeczy niegodziwe i negatywne; wszystko, co pochodzi od Boga, jest pozytywne, wszystko, co pochodzi od szatana, jest negatywne, a wszystko, co pochodzi od ludzi w społeczeństwie, to rzeczy niegodziwe i negatywne” – to znaczy, patrząc w kategoriach doktryny, to, co mówisz, jest słuszne, nie ma w tym żadnych problemów i nie można twojej wypowiedzi nic zarzucić. Ale kiedy stajesz w obliczu rzeczywistych sytuacji, nigdy nie akceptujesz rzeczy pozytywnych, nigdy przy nich nie obstajesz i nie przestrzegasz zasad oraz praw z nimi związanych. Dowodzi to, że jesteś kimś, kto nie odróżnia tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Ludzie sami mają jasność w swoich sercach co do tego, czy występują u nich właśnie takie przejawy, czy też nie. Kiedy słyszysz jakąś niegodziwą, negatywną ideę lub zapatrywanie albo słuchasz informacji o jakimś złym światowym trendzie, jakie jest twoje nastawienie? Jakie są twoje myśli i zapatrywania? Ku czemu się skłaniasz? Zgadzasz się z tymi rzeczami, czy też czujesz do nich wstręt? Planujesz zachować je w swoim sercu i wykorzystać w razie potrzeby, czy też odczuwasz do nich niechęć i potępiasz je w swoim sercu, zdecydowanie odmawiając ich przyjęcia? W głębi serca powinieneś wiedzieć, jakie dokładnie jest twoje nastawienie. Czy ktoś ma serce, jeśli mówi, że tego nie wie? Sam nie ma jasności co do własnego nastawienia – czy to normalny człowiek? Jeśli w głębi serca czujesz, że nie jesteś dobrym człowiekiem, i wiesz, że bardzo interesują cię rozmaite złe światowe trendy i niegodziwe wypowiedzi i ciągle chcesz te trendy śledzić i w nich uczestniczyć, ale czujesz się zmuszony do tego, by trochę się przed tym powstrzymywać, ponieważ ograniczają cię różne prawdozasady domu Bożego i twoja własna duma wynikająca z tego, że wierzysz w Boga, podczas gdy w rzeczywistości w głębi serca czujesz wstręt do tego, co pozytywne, i to odrzucasz, to nawet jeżeli twierdzisz, że lubisz rzeczy pozytywne i nie lubisz złych światowych trendów, jest to sprzeczne z twoimi prawdziwymi uczuciami. Oto pewien przykład. Niektórzy mówią: „Jedzenie zbyt dużych ilości mięsa nie jest dobre; jest niezdrowe. Należy spożywać mięso w małych porcjach i jeść więcej ryżu, produktów zbożowych i warzyw”. Niektórzy ludzie potrafią to zaakceptować. Nie mają poczucia, że jedzenie mniejszych ilości mięsa jest wbrew ich woli; nie sprawia to, że czują się poirytowani lub głęboko zasmuceni. Zamiast tego myślą: „Tak właśnie należy robić. Odżywiam się tak od pewnego czasu i czuję, że jest to dobre dla mojego organizmu. Poprawił się mój ogólny stan psychiczny, a fizycznie jestem zdrowszy niż przedtem. Odżywianie się w ten sposób jest świetne!”. Jednakże u niektórych osób pogodzenie się z tym jest sprzeczne z ich wolą. Już dawno temu podjęli decyzję: „Co jest niezdrowego w jedzeniu dużych ilości mięsa? Jedzenie większej ilości warzyw wcale nie musi sprawiać, że będziesz zdrowszy. Jak by na to nie spojrzeć, mięso lepiej smakuje, jest bardziej apetyczne! Jeżeli nie ma mięsa, można zjeść trochę warzyw – lepsze to od przymierania głodem – ale jeśli jest mięso, trzeba jeść go całe mnóstwo. A wy wszyscy jesteście głupcami, wszyscy udajecie. Tylko ja nie udaję. Żaden z was nie jest tak szczery i autentyczny jak ja. Ja mówię to, co myślę. Mięso jest po prostu pyszne!”. Podczas każdego posiłku takie osoby jedzą bardzo mało warzyw, ale dość dużo mięsa. Powiedzcie Mi, czy w swoich sercach akceptują one pozytywne stwierdzenia? (Nie). Nie akceptują ich ani nie są w stanie zgodnie z nimi postępować. W głębi serca całkowicie je odrzucają. Mówią: „Jakże te stwierdzenia mogłyby być pozytywne? Jak to możliwe, iż wcale nie czuję, że są pozytywne? Co w nich takiego dobrego? Co złego w tym, że jem więcej mięsa? Nie umarłem, a żadnemu z was nie żyje się lepiej niż mnie!”. Takie osoby nie akceptują pewnych faktów i nie przyznają, że spożywanie zbyt dużej ilości mięsa jest szkodliwe dla ich zdrowia. Nie potrafią nawet zaakceptować słusznych stwierdzeń, więc jak mogłyby zaakceptować fakty? Cos takiego byłoby jeszcze bardziej nieprawdopodobne. W przypadku takich osób akceptowanie tego, co pozytywne, jest całkowicie sprzeczne z ich wolą. Mają one poczucie, że jest to bardzo bolesne i trudne. To zaś ukazuje, że istnieje pewien problem z ich człowieczeństwem i że w swoich sercach nie miłują one prawdy. Niektórzy ludzie, słysząc słuszne, mające pozytywny charakter wypowiedzi, z łatwością są w stanie je zaakceptować, mówiąc: „Właśnie się tym martwiłem i nie wiedziałem, jak do tego podejść; nie miałem żadnej ścieżki praktyki. Na szczęście rzuciłeś mi na to nieco światła. Kiedy tylko cię wysłuchałem, miałem poczucie, że takie spojrzenie na sprawy jest właściwe, że ten pogląd jest bez zarzutu, a przy tym obiektywny i praktyczny oraz licujący z człowieczeństwem”. Po wysłuchaniu czegoś takiego, potrafią natychmiast wprowadzić to w życie. Chociaż czasami mogą sobie pobłażać i okazywać upór, szybko będą wracać na właściwą drogę. Robią to, co pozytywne, a inni nie muszą przy tym nad nimi czuwać ani ich kontrolować, oni sami zaś nie mają poczucia, że jest to wbrew ich woli, ani nie czują się strapieni. To tak, jak z owcami, które lubią jeść trawę. Jeśli dasz owcom mięso, nie będą go jadły, ale jeżeli dasz im trawę, będą zajadać ją ze smakiem, ponieważ są roślinożercami i tym, czego potrzebują, jest właśnie trawa. Z wilkami jednak jest inaczej. One specjalnie szukają sobie mięsa do jedzenia; nie jedzą trawy i czują, że nic nie jest tak smakowite, jak mięso. Są to naturalne przejawy ich natury, których nikt nie jest w stanie zmienić. Nie jest to coś, co nabywają w ciągu swojego życia, ani coś, czego się ich uczy. Owce rodzą się, by jeść trawę, a wilki – by jeść mięso. Nikt nie zdoła nauczyć owcy, by stała się zwierzęciem mięsożernym, ani nauczyć wilka, by stał się zwierzęciem roślinożernym. Są to przejawy ich istoty. To twoje człowieczeństwo decyduje o tym, co jest ci potrzebne i co uwielbiasz. Jeśli twoje człowieczeństwo nie odczuwa potrzeby akceptowania tego, co pozytywne, nie będziesz miłować rzeczy pozytywnych. Jeżeli lubisz rzeczy negatywne, oznacza to, że twoje serce odczuwa potrzebę tego, co negatywne. Decyduje o tym twoja naturoistota, inni wcale nie muszą ci tego wpajać. Jeżeli ktoś chce ci pomóc się nawrócić i omawia z tobą pewne prawdozasady, możesz być w stanie chwilowo je zaakceptować, bojąc się straty twarzy albo dlatego, że chcesz uniknąć krępującej sytuacji, i możesz nawet temu komuś przytakiwać, ale o tym, w jaki sposób myślisz i jak postępujesz za kulisami, decyduje wyłącznie twoja własna natura. Nie jesteś w stanie tego udawać i nawet twoi rodzice nie mogą cię zmienić. To, czy w twoim człowieczeństwie zawiera się umiłowanie tego, co pozytywne, oraz nienawiść do rzeczy negatywnych, jest czymś, o czym nikt inny nie może decydować; decyduje o tym wyłącznie twoja własna istota. Czy ta kwestia jest teraz jasna? (Tak). Dlatego to, czy ktoś potrafi odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, bardzo wiele mówi o jego człowieczeństwie. Jeżeli odróżnianie tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, jest u ciebie naturalnym przejawem, oznacza to, że urodziłeś się po to, aby w szczególny sposób interesować się pewnymi pozytywnymi rzeczami. Bardzo chętnie słuchasz, gdy ktoś mówi rzeczy słuszne, i najbardziej pragniesz właśnie tego, by mówił takich rzecz jak najwięcej, byś mógł dalej słuchać i jeszcze więcej zyskać, a dzięki temu rzadziej zbaczać z właściwej drogi, a nawet w ogóle z niej nie schodzić. A kiedy masz styczność z jakimiś złymi, negatywnymi rzeczami, odczuwasz w sercu odrazę, unikasz ich i nie chcesz się w nie mieszać – nie chcesz nawet o nich słyszeć. Sam nie wiesz, jaka jest tego przyczyna; po prostu nie jesteś w stanie się zmusić do tego, by lubić to, co negatywne, ale za to bardzo chętnie słuchasz, kiedy ktoś mówi coś właściwego, i nawet jeśli inni się z ciebie wyśmiewają, w ogóle się tym nie przejmujesz – nie wiesz, skąd bierze się ta twoja skłonność. Niektórzy ludzie widzą tę twoją szczerą motywację i pogardzają tobą oraz wyśmiewają się z ciebie, uważając cię za głupca, ale ty jesteś innego zdania. Myślisz sobie tak: „Jeśli tylko to, co ktoś mówi, jest słuszne, akceptuję to. Co w tym takiego trudnego?”. To naturalny przejaw człowieczeństwa. Posiadanie tego naturalnego uczucia umiłowania tego, co pozytywne, oraz niechęci do tego, co negatywne, jest charakterystyczną cechą i przejawem zwykłego człowieczeństwa. Tylko wtedy, gdy masz w sobie to uczucie i reprezentujesz sobą tego rodzaju człowieczeństwo, możesz być dobrym i prawym człowiekiem oraz mówić i robić to, co należy, wychodząc z właściwego stanowiska i właściwej pozycji. Kiedy posiadasz ten aspekt człowieczeństwa, który polega na odróżnianiu tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, spełniasz podstawowy warunek do tego, by zaakceptować prawdę i różne dobitne wypowiedzi Boga, które dotyczą prawdozasad. Jeżeli zaś nie posiadasz aspektu człowieczeństwa polegającego na odróżnianiu tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, to twojemu człowieczeństwu brakuje sumienia i rozumu, a ty nie spełniasz podstawowego warunku do tego, aby przyjąć prawdę, przyjąć słowa Boże oraz przyjąć od Boga wszystkie pozytywne wskazówki i właściwe życiowe ścieżki. Nie spełniasz nawet podstawowego warunku, aby zaakceptować prawdę i zaakceptować rzeczy pozytywne, więc nie może być mowy o tym, abyś był w stanie podporządkować się Bogu; wszelkie wzmianki o tym są po prostu absurdalne – są czystą fantazją.
Jeżeli ktoś nie wie, co to są rzeczy pozytywne, a co negatywne, a mimo to mówi: „Mam sumienie i jestem bardzo dobrym i prawym człowiekiem”, to czy nie świadczy to o kompletnym braku samoświadomości? Skąd bierze się twoja prawość? Twój umysł wypełniają same negatywne rzeczy – czym jesteś w stanie się posłużyć, by dowieść, że jesteś prawym człowiekiem? Gdzie masz na to dowody? Na jakiej podstawie twierdzisz, że jesteś uczciwym człowiekiem? I jak możesz wprowadzać w życie swoją tak zwaną życzliwość? W twoim wnętrzu nie ma nic oprócz niegodziwych, negatywnych myśli i poglądów. Czy potrafisz być życzliwy? Dobrze byś zrobił, gdybyś nie usidlał innych ani ich nie krzywdził. Niektórzy ludzie, aby dowieść, że posiadają człowieczeństwo, że są prawi i życzliwi, nadają sobie imiona takie jak Zheng Wang, Zheng Zhang, Zheng Zhou, Zheng Ganga – choć imiona te z pewnością brzmią jak imiona ludzi „prawych”, to czy oznaczają one, że ktoś taki naprawdę jest uczciwym człowiekiem? Skąd tak naprawdę bierze się prawość? Wywodzi się ona z człowieczeństwa. Tylko wtedy, gdy w ramach człowieczeństwa danej osoby mieszczą się zdolność czy podstawowe warunki do odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, może ona być prawa. Jeżeli nawet nie wiesz, czym są rzeczy pozytywne, albo po prostu nie miłujesz tego, co pozytywne, i nigdy nie zaakceptowałeś ani jednej pozytywnej rzeczy, idei lub opinii, a mimo to twierdzisz, że jesteś prawym człowiekiem, to czy nie jest to bezczelność? Na jakiej podstawie twierdzisz, że jesteś prawy? Niektórzy mówią: „Zarówno mój światopogląd, jak i wartości oraz podejście do życia są właściwe”. Czy ma to cokolwiek wspólnego z prawdą? Czy to, że czyjeś światopogląd, wartości i podejście do życia są właściwe, oznacza, że posiadł prawdę? Inni mawiają: „Mam w sobie »pozytywną energię«. To, co mówię i robię, ma trzeźwy i praktyczny charakter oraz jest budujące dla innych. Nigdy nie mówię rzeczy, które ranią ludzi, nigdy nie mówię niczego dołującego ani niczego, co zawstydza ludzi lub sprawia, że czują się przygnębieni i słabi, ani też niczego takiego, co ich zniechęca. Wszystko, co mówię, dodaje ludziom otuchy, motywuje ich lub inspiruje. Czy to się liczy jako »pozytywna energia«? Termin »pozytywna energia« jest obecnie bardzo popularny w społeczeństwie. Cóż to za wspaniała, modna i elegancka idea – »być pełnym pozytywnej energii«!” Inni mawiają: „Spójrz tylko, jak przepełnia mnie duch sprawiedliwości. Kiedy tam stoję, wyglądam jak żołnierz – oczy mam błyszczące, a spojrzenie przenikliwe, nie ma we mnie nic z nonszalancji. Ci lokalni chuligani, nikczemni łajdacy i źli ludzie nie mają odwagi się do mnie zbliżyć. Kiedy stają przede mną, ujawnia się ich prawdziwe oblicze, okazują swoją tchórzliwość i wydają się mało znaczący. Kiedy przeciętny człowiek znajdzie się koło mnie, musi zachowywać się jak należy i nie ośmiela się postępować lekkomyślnie. Widzisz, ten mój duch prawości jest w stanie poskromić niegodziwość!”. Czy na tym polega bycie prawym człowiekiem? (Nie). W społeczeństwie popularne jest okradanie bogatych, aby pomóc biednym, podejmowanie odważnych działań w słusznej sprawie, bycie hojnym i życzliwym oraz bycie bohaterem, który ratuje damy w opałach. Niektórzy, zrobiwszy którąś z tych rzeczy, uważają się za bohaterów, a wielu ludzi skłania przed nimi głowy. Inni mówią: „Nigdy nie wykorzystuję ludzi, przepełnia mnie duch sprawiedliwości, jestem z gruntu prawy i bezstronny oraz potrafię odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Kiedy dwie osoby się kłócą i proszą mnie o rozstrzygnięcie sporu, wyznaczam obu stronom taką samą karę i nie faworyzuję żadnej z nich. Spójrz tylko, przepełnia mnie taki duch sprawiedliwości, że aż wszyscy mnie podziwiają!”. Czy to się liczy jako przejaw bycia prawym człowiekiem? (Nie). Podczas gdy wspomniane wcześniej idee „właściwego światopoglądu, właściwych wartości i podejścia do życia” oraz „pozytywnej energii” są popularne w Chinach, ta ostatnia idea – bycie hojnym i życzliwym, gromadzenie zasług i robienie dobrych rzeczy oraz odważne działanie w słusznej sprawie – jest prawdopodobnie powszechnie szanowana we wszystkich krajach i pośród wszystkich narodów. Ludzie uważają więc takie właśnie postępowanie za wyraz ducha sprawiedliwości, za prawość. Nawet większość wierzących w Boga uważa, że takie postępowanie jest na wskroś prawe, gdyż mówią oni tak: „Spójrzcie na naszego bohatera narodowego! Oto taki a taki oddał swoje życie dla słusznej i wielkiej sprawy narodu. Poświęcił się, wysadzając bunkier dla dobra narodu. Przepełniał go duch sprawiedliwości. Oto, co znaczy mieć człowieczeństwo!”. Gdy patrzycie na to teraz, czy taki punkt widzenia jest właściwy? (Nie). Dlaczego nie jest właściwy? Tego rodzaju przejawy prawości, które ludzie uważają za takie bądź które darzą czcią, oceniane są według kryteriów, których podstawę stanowi ludzkie pragnienie tego, co dobre i stosunkowo pozytywne. Ze względu na związane z cielesnością ludzkie pojęcia i wyobrażenia, a także dlatego, że ludzie nie rozumieją, co to są rzeczy pozytywne, uważają tych, którzy potrafią poświęcić własne interesy dla innych i dokonują dobrych czynów – albo tych, którzy z własnej inicjatywy nie wciągają innych w pułapki ani nie wyrządzają im krzywdy, nie zagrażają im i nie sprowadzają na nich żadnych przykrych konsekwencji – za dobrych ludzi, darzą ich czcią i określają mianem prawych. Podstawę tej definicji „prawości” stanowią ludzkie wyobrażenia o prawości, a także nienawiść wobec złych światowych trendów i nikczemności rodzaju ludzkiego oraz pragnienie tego, co wspaniałe i cudowne. Ponieważ większość przedstawicieli rodzaju ludzkiego gnębi, oszukuje i krzywdzi innych oraz się nad nimi znęca, a świat jest taki zły, mroczny i nie sposób znaleźć na nim choćby śladu sprawiedliwości czy prawości, to kiedy pojawiają się tacy bohaterowie lub tak zwani miłosierni samarytanie i osoby spełniające dobre uczynki, ludzie skłonni są darzyć je czcią i określać w samych superlatywach. Czy jednak zasady, na których opiera się ta definicja, są właściwe? (Nie są). Zasady i podstawy tej definicji same w sobie są niewłaściwe. Wyobraźmy sobie grupę osób, w której jest ktoś, nad kim większość pozostałych się znęca, ale jest tam też pewien człowiek, który tego nie robi. Ten, nad kim się znęcają, mówi: „Ta osoba, która się nade mną nie znęca, jest dobrym człowiekiem”. Czy jest tak, jak mówi? (Nie). Czy ta wypowiedź jest logiczna? (Nie jest). Powiedzcie Mi, co jest z nią nie tak? (Być może ten, kto się nad nim nie znęca, po prostu nie uważa, iż ten człowiek jest niemiły, albo nie znęca się nad nim, ponieważ nie sprzyjają temu obiektywnie rozumiana sytuacja i okoliczności. Nie oznacza to jeszcze, że jest to dobry człowiek). Wypowiadany przez ofiarę pogląd zawiera błąd logiczny. Myślenie, że ci, którzy się nad tobą znęcają, są złymi ludźmi, więc ci, którzy tego nie robią, muszą być ludźmi dobrymi, jest błędem logicznym, nieprawdaż? (Tak). Większość osób, które znęcają się nad innymi, nie jest dobrymi ludźmi, lecz kryterium, zgodnie z którym definiujesz, co to znaczy znęcać się nad innymi, niekoniecznie jest trafne, więc i twoja definicja, zgodnie z którą osoby, które się nad tobą znęcają, są złymi ludźmi, również niekoniecznie jest trafna, a wniosek, że ci, którzy się nad tobą nie znęcają, muszą w takim razie być dobrymi ludźmi, również nie jest trafny. Może być kilka scenariuszy tłumaczących, dlaczego ten ktoś się nad tobą nie znęca. Być może w ogóle nie chce zwracać na ciebie uwagi, więc nie chce zawracać sobie głowy znęcaniem się nad tobą. Być może cię nie zna, więc nie może się nad tobą znęcać. Być może uważa, że jesteś od niego groźniejszy, więc nie ośmiela się nad tobą znęcać. Istnieje kilka możliwych scenariuszy tego rodzaju. Podstawę tego, że określasz kogoś takiego mianem dobrego człowieka, stanowi fakt, że się nad tobą nie znęcał, więc już sama podstawa tej definicji jest błędna. Na jakiej podstawie tak naprawdę można nazwać kogoś dobrym człowiekiem? Jeśli dana osoba miłuje to, co pozytywne, traktuje innych sprawiedliwie i zgodnie z zasadami, a także przestrzega zasad w swoim postępowaniu, to nawet jeśli czasami odezwie się do ciebie ostrym tonem i powie coś bez ogródek albo cię skrytykuje, wcale się nad tobą nie znęca. Postępuje zgodnie z zasadami i osądza sprawy opierając się na faktach. Tak naprawdę jest więc dobrym człowiekiem i potrafi traktować ludzi zgodnie z zasadami. Ale niektórzy ludzie nie są tacy. Gdy widzą, że masz status i jesteś potężny, płaszczą się przed tobą. Kiedy zaś widzą, że nie posiadasz statusu i jesteś w niekorzystnej sytuacji, znęcają się nad tobą, depczą cię i ciągle ranią cię swoimi słowami. Jeśli robisz coś dobrze, są pełni zawiści. Jeśli robisz coś źle, wyśmiewają cię i poniżają. Właśnie takie osoby są złymi ludźmi. Jeżeli będziesz oceniał, kto jest dobry, a kto zły, na podstawie umiłowania tego, co pozytywne, i przestrzegania prawdozasad, to wówczas zarówno twoje kryteria oceny różnych rzeczy, jak i sama ich ocena, będą właściwe. W świecie i w społeczeństwie ocena czy definicja tego, co jest pozytywne, a co negatywne, ulega odwróceniu. Większość społeczeństwa darzy czcią przywódców, których kocha, sławnych ludzi lub gwiazdy. Ludzie uważają więc za słuszne wszystko to, co te sławne osoby, gwiazdy i ci przywódcy powiedzą, i nikt tego nie demaskuje ani się temu nie sprzeciwia. Bez względu na to, jak takie osoby poniewierają zwykłymi ludźmi i pomiatają nimi, jak dyskryminują lub wyzyskują biednych, a nawet niesłusznie niszczą ludzkie życie, jakby było zupełnie pozbawione wartości, nikt nie powstaje, aby przeciwko nim zaprotestować albo demonstrować. Jeżeli zrobią kilka dobrych rzeczy, aby zbić większy polityczny kapitał, wielu ludzi będzie ich wielbić i wychwalać pod niebiosa. Jeśli zaś pojawi się ktoś, kto będzie walczył o sprawiedliwość i zdemaskuje ten szatański reżim lub sławnych ludzi i wielkie osobistości, to wówczas szerokie rzesze społeczeństwa same go zaatakują, zaciekle pragnąc go wyeliminować i sprawić, by zniknął. Czego to dowodzi? Tego, że w społeczeństwie wszystko odbywa się w sposób niesprawiedliwy i przewrotny; to, co słuszne i niesłuszne, ulega w nim odwróceniu. Wszystkie kryteria, zgodnie z którymi skażona ludzkość definiuje, co jest dobre, a co złe, co jest pozytywne, a co negatywne, są zupełnie chybione, więc także i wnioski, które ludzkość wyciąga, są nieuzasadnione.
Przyjrzyjmy się pewnemu przykładowi. Są tacy, którzy włamują się do domów i okradają je – okradają bogatych, aby pomóc biednym. Obrabowawszy bogatych z ich dóbr, zapewniają wsparcie prostym ludziom. Kiedy tym ostatnim przynosi to pożytek i na tym korzystają, są zadowoleni i chwalą takie osoby jako bohaterów oraz ludzi prawych i cnotliwych. Ale jeśli przeanalizujesz to, co robią ci tak zwani prawi i cnotliwi ludzie, to czy naprawdę są oni prawi? Niektórzy bogacze zdobyli swój majątek dzięki sumiennemu zarządzaniu i niemałym wysiłkom, a niektórzy zgromadzili go nawet dzięki zarządzaniu i wysiłkom kilku pokoleń. Jakim prawem ich z niego okradasz? Pozbawiłeś bogaczy ich prywatnej własności – a to coś złego. Jeżeli potrafisz, idź i sam zarób pieniądze. Wykorzystywanie zarobionych pieniędzy do tego, aby pomagać biednym – to właśnie jest coś, co można uznać za prawdziwą hojność. Ale ty okradasz bogatych z majątku, biorąc jak swoją własność coś, co należy do innych, a dopiero potem pomagasz ubogim. W oczach ubogich takie postępowanie uchodzi za prawe. Czyż nie jest to jednak kompletnie absurdalny pogląd? Ludzie prości i ubodzy czczą takie osoby jak bohaterów, a tacy „bohaterowie” cieszą się z tego miana i z tego zaszczytu tak, jakby im się to należało. Czyż nie jest to pozbawione wstydu? Czy nie jest to kompletnie niedorzeczne? (Jest). Sami nie mają tego, co trzeba mieć, aby móc zarabiać pieniądze, i żywią urazę do bogatych, więc uciekają się do użycia przemocy, aby okradać bogatych z ich majątku i rozdzielać go między prostych ludzi, aby ci ich chwalili. W rzeczywistości odbierają bogatym coś, na co bynajmniej nie zarobili własną pracą; tym zaś, z czego korzystają ubodzy, nie są rzeczy należące do tych rabusiów, ale do bogaczy. Dlaczegóż więc prości ludzie i biedacy mieliby być niezmiernie wdzięczni tym bohaterom tylko z tego powodu, że te rzeczy przeszły przez ich ręce? I czy to właściwe, że prości ludzie z czystym sumieniem korzystają z tych rzeczy? Czy są to rzeczy, na które zasługujesz? Czy zarobiłeś na nie dzięki własnej pracy? Zupełnie bez wyrzutów sumienia korzystasz ze skradzionych rzeczy, na które nie zarobiłeś, a nawet masz poczucie, że bogatych należy okradać i że powinieneś korzystać z tych skradzionych dóbr. Dostajesz je w swoje ręce za darmo, nie ponosząc żadnych kosztów, i cieszysz się nimi bez wyrzutów sumienia. Czy takie postępowanie nie jest bezwstydne? (Jest). Ci tak zwani bohaterowie cieszą się wielkim podziwem ludzi i przyjmują od nich honory. Wszystkie wspomniane wyżej rzeczy robią zaś po to, by zaspokoić własną próżność. Im więcej ludzi ich chwali i ubóstwia, w tym większy wpadają przy tym szał: rabują nawet pałace, kradnąc zgromadzone w nich skarby, które potem sprzedają, a następnie rozrzucają pieniądze na podwórkach ubogich. Pomagają więc ubogim, okradając bogatych. Czy nie jest to kompletnie niedorzeczne? (Jest). Nie mówiąc już nawet o tym, że okradanie innych jest naruszeniem prawa, z punktu widzenia moralności i człowieczeństwa jest nie do przyjęcia i nie jest to wyraz tak zwanej prawości. Te rzeczy, które ukradli, wcale nie powinny być w ich posiadaniu. Zostały bowiem pozyskane w sposób podły, niegodziwy, podejrzany, niezgodny z prawem i odbiegający o ogólnie przyjętych zasad. Oni zaś wymieniają je na pieniądze, a następnie pomagają tym, którzy w ogóle nie potrzebują pomocy, albo tym, którym ich zdaniem należy pomóc, a potem otrzymują za to pochwały od tych ludzi i pławią się w ich blasku. Czy to nie jest bezczelność? A jednak oni są z siebie bardzo dumni i nazywają siebie bohaterami, którzy okradają bogatych, aby pomóc ubogim. Tacy ludzie są szczególnie popularni w społeczeństwie. W dawnych czasach żyło wielu tak zwanych „bohaterów” tego rodzaju, a opowieści o nich krążą do dziś. Czy nie jest to nonsens? (Jest). Pośród całego rodzaju ludzkiego bardzo niewielu naprawdę rozumie, co to są rzeczy pozytywne, a co negatywne. Ludzie nie potrafią ich rozróżniać. Jak wiele dni prości ludzie mogą cieszyć się rzeczami zrabowanymi przez „bohaterów”? Czy na nie zasługujesz? Czy na nie zapracowałeś? Ani na nie nie zapracowałeś, ani na nie nie zasługujesz – nazywa się to przyjmowaniem niezasłużonych korzyści majątkowych. Czy to, że korzystasz z tych rzeczy, jest zgodne z nakazami honoru? Jesteś ubogi, ponieważ jesteś leniwy albo brak ci zdolności. Człowiek mający sumienie i rozum powinien być zadowolony z tego, że ma co jeść i w co się przyodziać, i powinien korzystać jedynie z tego, na co jest w stanie zarobić. Bóg daje ci środki do życia, więc powinieneś być zadowolony. Jeżeli widzisz kogoś, kto jest bogaty, kto posiada wiele różnych rzeczy, kto jest zamożny, i ciągle chcesz mieć równy udział w tym jego majątku, to czy jest to rozsądne? Ta myśl sama w sobie jest irracjonalna. Szatan kontroluje społeczeństwo i sprawuje nad nim władzę, więc oczywiście nie ma w nim sprawiedliwości. W społeczeństwie jest wielu ubogich, a niewielu bogatych – bez względu na to, jaka jest tego przyczyna, faktem jest, że jedni są bogaci, a inni ubodzy. Tak właśnie wygląda społeczeństwo – możesz nie zostać bogatym człowiekiem, nawet jeśli masz odpowiednie zdolności, a możesz faktycznie żyć jak bogacz, nawet jeżeli takich zdolności nie posiadasz. Nikt nie potrafi tych spraw jasno wytłumaczyć, lecz bez względu na wszystko, jest w tym również Boże zarządzenie. Rzeczy zrabowane innym nie należą do ciebie i nawet jeśli dostaniesz je w swoje ręce, nie są one twoje i prędzej czy później je utracisz. Spójrzcie na tych, którzy pod płaszczykiem rycerskości i sprawiedliwości włamują się do domów i okradają je, a także okradają bogatych, aby pomóc biednym. Za kulisami robią oni najrozmaitsze złe rzeczy: obżerają się, piją, zadają się z prostytutkami, uprawiają hazard i zażywają narkotyki, a niektórzy nawet popełniają morderstwa lub gwałty. A potem, tylko dlatego, że kilka razy okradli bogatych, aby pomóc biednym, są czczeni jako bohaterowie przez prostych ludzi. Czy aby nie jest tak, że w tym przypadku wstrętne charaktery mają się doskonale? Prostacy – nikczemne typy, ciemne masy i pospólstwo – czują się szczęśliwi, ilekroć uzyskają jakąś choćby niewielką korzyść, i wychwalają każdego, kto im ją zapewni. A co z tymi „bohaterami”? Prości ludzie oddają im cześć i wynagradzają ich, wynosząc do rangi bohaterów, więc myślą oni, że otrzymali swój laurowy wieniec, że naprawdę są bohaterami i nikt im nie dorówna. Nadal zatem rabują, a w rezultacie giną od kuli, usiłując okraść królewski pałac. Naprawdę myśleli, że mają wielkie zdolności i są nadludźmi, że są wyjątkowi i przewyższają zwykłych ludzi, lecz w rzeczywistości nie mieli nawet na tyle umiejętności, aby uniknąć tej lecącej kuli i w efekcie stracili życie. Czy taki koniec nie był zasłużony? (Był). Już samo to, że się kradnie, nie przynosi nikomu zaszczytu. Kradzież jest podłością. A zdawać się na rabunek po to, by zyskać pochwały prostych ludzi, zapewnić sobie dobrą reputację i jakieś zaszczyty – cóż to za nikczemność! Na koniec tacy bohaterowie wręcz sami zaczynają się chwalić: „Prości ludzie nie są w stanie się utrzymać, naród jest w tragicznej sytuacji, a wszystko to przez urzędników. Spójrzcie, ile we mnie ducha sprawiedliwości: mam współczucie dla prostych ludzi z niższych warstw społecznych!”. Czy tacy bohaterowie są prawi? (Nie są). Prości ludzie także potrafią mówić jedno, a myśleć coś innego, i uśmiechają się, gdy uzyskają choćby niewielką korzyść. Jeśli nie uzyskają od ciebie żadnej korzyści, to bez względu na to, w jakiej znajdziesz się sytuacji, nie będą zwracać sobie tobą głowy. Ale jeśli będziesz rozdawać im podarki, pozwalając im tym samym zyskać coś konkretnego i namacalnego, będą zadowoleni i powiedzą: „Jesteś takim dobrym człowiekiem! A przy tym bardzo hojnym!”. Wypowiadają wówczas słowa, które wprawdzie bardzo pięknie brzmią, lecz ani jedno z nich nie jest prawdą. Nie potrafią nawet powiedzieć tego, co należy. Jakże mogliby w ogóle być uczciwi? W rzeczywistości wszystko, co mówią, jest fałszywe.
Niektórzy uważają, że przepełnia ich duch sprawiedliwości i mają się za ludzi posiadających sumienie i człowieczeństwo. Ale czy w ogóle warto wspominać o tym ich duchu sprawiedliwości? Ponadto nie jest to wcale żaden duch sprawiedliwości; jest to pewien rodzaj prawości, którą sami sobie wymyślili, popuściwszy wodze fantazji, a która nie ma nic wspólnego z pozytywnymi rzeczami, o których mówi Bóg, ani z żadną z prawdozasad. Nie jest to prawość; wszystko to jedynie pokrętne rozumowanie, herezje i błędy. Można powiedzieć, że propagowane przez nich hasła, takie jak pozytywna energia, prawidłowy światopogląd, odpowiednie wartości i właściwe podejście do życia oraz wyjątkowa, przenikliwa intuicja, wydają się prawe i prawidłowe, lecz tak naprawdę wcale takie nie są. Mówiąc dokładniej, są to wszystko szkodliwe trendy i złe wpływy, przykłady pokrętnego rozumowania i herezje; wszystkie one są rzeczami negatywnymi, herezjami i błędami, stanowiącymi jaskrawe przeciwieństwo rzeczy pozytywnych. Stąd też jeśli zgadzasz się z tymi hasłami niewierzących i w swoim sercu ciągle trzymasz się tych zapatrywań, dowodzi to, że – dokładnie tak, jak niewierzący – nie jesteś człowiekiem prawym i uczciwym i że twojemu człowieczeństwu brakuje prawości. Chcesz uchodzić za człowieka prawego dokładnie tak, jak szatan próbuje uchodzić za anioła światłości. Chcąc przedstawić siebie jako Boga, jako osobę prawą i cnotliwą oraz kogoś pozytywnego, Szatan mówi pewne mile brzmiące dla ucha rzeczy. I ty również podajesz się za kogoś, kim nie jesteś; ciągle twierdzisz, że masz właściwy światopogląd, odpowiednie wartości oraz podejście do życia, że masz pozytywną energię i ducha sprawiedliwości, że jesteś bohaterem, kimś o przenikliwej i wyjątkowej intuicji, albo że jesteś człowiekiem prawym i nie masz się czego obawiać, że dokądkolwiek się udajesz, wnosisz z sobą ducha sprawiedliwości, gdy rozmawiasz i zadajesz się z ludźmi – zawsze mówisz o sobie w ten właśnie sposób. Cóż, Ja zaś powiadam, że jesteś osobą niemającą zbyt wiele sumienia, kimś, kto chce uchodzić za osobę mającą ducha sprawiedliwości, osobę prawą i posiadającą człowieczeństwo. Skoro udajesz te rzeczy, oznacza to, że ich nie posiadasz – czyż w przeciwnym razie musiałbyś je udawać? Gdybyś naprawdę posiadał człowieczeństwo, nie musiałbyś udawać, że tak jest, ani też nie byłbyś w stanie akceptować takich haseł, jak te tak zwane „prawidłowy światopogląd, odpowiednie wartości i właściwe podejście do życia”, „pozytywna energia”, „posiadanie ducha sprawiedliwości” i „posiadanie ducha bohatera”; nie akceptowałbyś tych negatywnych rzeczy – nie trzeba również dodawać, że wysłuchawszy dotąd tak wielu kazań, powinieneś mieć rozeznanie co do tych rzeczy. Gdybyś miał człowieczeństwo, już dawno byś te negatywne rzeczy odrzucił. Gdyby ktoś faktycznie przedstawił te hasła i argumenty, to nawet jeśli w ogóle nie miałbyś rozeznania, nie zaakceptowałbyś ich z głębi serca. Uznałbyś, że są nazbyt fałszywe, że wszystko to, co propagują tak zwani socjologowie, pedagodzy i myśliciele, tak zwani sławni ludzie i wielkie osobistości, a także demony i królowie diabłów tego świata, są to rzeczy, które skłaniają ludzi do tego, by tylko stwarzali pewne pozory. To tak jak popularne w społeczeństwie powiedzenie: „Jeśli każdy okaże choć odrobinę miłości, świat stanie się cudownym miejscem”. Widzisz, złe diabły mówią, że każdy powinien okazać odrobinę miłości; innymi słowy, że wszyscy zwykli ludzie powinni okazywać miłość, wszyscy powinni kochać te złe diabły, grzecznie słuchać i być posłuszni ich partii, nie wywoływać zamieszania ani nie sprawiać kłopotów jej ani krajowi, a wtedy na świecie zapanuje pokój. Tymczasem w rzeczywistości kiedyż to prości ludzie wywołują jakiekolwiek zamieszanie? To oczywiste, że to diabły wywołują zamieszanie i walczą o władzę i zyski. Rodzaj ludzki został wprowadzony w błąd i skażony przez szatana; wszyscy ludzie podążają za diabłami oraz szatanem i wszyscy unikają Boga i sprzeciwiają się Mu. Czy zatem to społeczeństwo może zaznać spokoju? Powiedzcie Mi, czy powiedzenie „Jeśli każdy okaże choć odrobinę miłości, świat stanie się cudownym miejscem” ma sens? Są to wszystko słowa, na które mogą nabrać się tylko dzieci. Jeżeli nie masz co do tych słów rozeznania i wierzysz, że „nadal jest nadzieja dla świata, wciąż jest więcej dobrych ludzi niż złych, świat stanie się w przyszłości cudownym miejscem, a rasa ludzka przybliży się do pięknego jutra”, to twoje myśli i zapatrywania nie różnią się od poglądów ogółu społeczeństwa i po prostu jesteś nieludzki. Jedną z cech charakterystycznych takich nieludzi jest to, że bardzo lubią się maskować, posługując się mile brzmiącymi, kwiecistymi, dwulicowymi powiedzonkami, aby ukryć swoje prawdziwe oblicze, podczas gdy głębokie pokłady ich serc są szczególnie mroczne i plugawe, i jedną po drugiej stosują oni swoje nikczemne, podłe taktyki. A przy tym nie mają w sobie ani krzty umiłowania prawości i sprawiedliwości; uwielbiają za to stosować te swoje metody. Mówią bardzo przyjemnie brzmiące rzeczy; w ich uśmiechach skryte są sztylety, a oni popełniają wszelkie złe uczynki, jakie tylko można sobie wyobrazić. Tacy ludzie pozbawieni są człowieczeństwa. Takie właśnie przejawy wykazują ci, którzy pozbawieni są człowieczeństwa. Czy tak przejawia się prawość? (Nie). Skoro ci ludzie nie są prawi, to czy uważasz, że mogą być dobrzy? (Nie). Nie mówiąc już nawet o tym, aby mieli być dobrzy, byłoby dobrym powodem do świętowania, gdyby popełnili choćby o jeden zły uczynek mniej, bo to byłoby błogosławieństwem dla wszystkich na ziemi. A oni mimo to nazywają siebie prawymi ludźmi! Sami wygłaszają peany na swoją cześć! Nie wiedzą nawet tego, co to są rzeczy pozytywne, a nawet usłyszawszy o nich, nie czują do nich sympatii, a wręcz odczuwają do nich odrazę i obrzydzenie w swoich sercach. A jednak nadal twierdzą, że są prawi i dobrzy. Kogo oni chcą oszukać? Tak zwane prawość, dobroć i rozum ludzkości nie są oparte na tym, co pozytywne, ani na prawdokryteriach. Tak więc zarówno ludzka prawość, dobroć, racjonalność, jak i ludzkie sumienie i rozum – tak jak pojmuje te rzeczy rodzaj ludzki – są mylnymi pojęciami, nie mają żadnego oparcia w prawdzie i wszystkie stanowią jedynie przykłady wypaczonego rozumowania i herezji.
Jeśli ktoś ma sumienie i rozum, to po pierwsze jest kimś, kto potrafi odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Po drugie, wie, co jest właściwe, a co nie. Porozmawiajmy najpierw o odróżnianiu tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne. Oceń samego siebie, a następnie oceń swoich rodziców i rodzeństwo – czy ktoś z was jest człowiekiem, który potrafi rozróżniać te rzeczy? Czy ty jesteś taką osobą? Jeżeli jesteś kimś, kto potrafisz odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, to w przyszłości akceptowanie prawdy i podporządkowanie się jej będzie dla ciebie czymś oczywistym. Wkładając w to trochę wysiłku, znosząc nieco trudów i ponosząc nieznaczne koszty, będziesz w stanie to osiągnąć – jest zatem dla ciebie nadzieja na zbawienie. Jeżeli zaś nie jesteś kimś, kto potrafi odróżnić to, co słuszne, od tego, co niesłuszne, a w przeszłości odczuwałeś niechęć do prawdy, nie potrafiłeś jej zaakceptować i nie chciałeś jej praktykować, a na samą wzmiankę o przyjmowaniu i praktykowaniu prawdy byłeś bardzo zirytowany i czułeś się tak, jakby wetknięto ci głowę w imadło – udręczony i pozbawiony swobody – to w przyszłości będziesz miał takie same odczucia wobec jej przyjmowania i praktykowania; nie zaakceptujesz jej. Twoja niezdolność do zaakceptowania prawdy i niechęć wobec niej nie wynikają z tego, że jeszcze zbyt krótko wierzysz w Boga, ani z tego, że Bóg cię nie dyscyplinował albo nie wziął za ciebie odpowiedzialności. Nie są to prawdziwe pierwotne tego przyczyny. A jaka jest prawdziwa pierwotna przyczyna? Nie posiadasz umiejętności odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, nie spełniasz tego podstawowego warunku, więc w przyszłości nadal nie będziesz w stanie zaakceptować prawdy i nie będziesz umiał zdobyć się na to, aby się jej podporządkować. Niektórzy mówią: „Jeżeli nie potrafię zaakceptować prawdy ani podporządkować się jej, to czy mimo to mogę dostąpić zbawienia?”. I co wy na to – czy mogą dostąpić zbawienia, czy nie? (Nie). Moja odpowiedź brzmi: „Trudno powiedzieć”. Dlaczego trudno powiedzieć? Skoro powiedziałem już tak wiele i wymieniłem tak wiele przejawów, nie ma pewności, czy potrafisz dopasować do nich samego siebie bądź rozpoznać je w sobie. Co więcej, nie ma również pewności, czy potrafisz pojąć te sprawy i te aspekty prawdy, o których mówiłem. Dlatego nawet jeśli nie powiem wam, czy możecie zostać zbawieni, każdy z was może to ustalić na podstawie swojego stosunku do prawdy i tego, co pozytywne. Nie ma potrzeby, abym to Ja mówił wam to tak jasno i otwarcie; każdy z was wie to już w swoim sercu.
Skoro zakończyliśmy rozmowę na temat odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne, powinniśmy teraz porozmawiać o tym, jak rozpoznać, co jest właściwe, a co niewłaściwe, prawda? (Tak). Rozpoznawanie tego, co jest właściwe, a co niewłaściwe, zdecydowanie różni się od odróżniania tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne; w przeciwnym razie nie byłoby potrzeby omawiania tych kwestii oddzielnie. Rozpoznawanie tego, co jest właściwe, a co niewłaściwe oznacza, że z punktu widzenia człowieczeństwa człowiek musi wiedzieć, które zapatrywania i słowa są właściwe, a które niewłaściwe. To, co jest właściwe, należy podtrzymywać, a to, co niewłaściwe, należy porzucić. W umysłach normalnych ludzi istnieją pewne myśli, zapatrywania i podstawy pozwalające rozróżnić, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Ludzie tacy będą obstawać przy tym, co właściwe, i sprzeciwiać się temu, co niewłaściwe, a nawet to odrzucać. Jeśli ktoś nie jest w stanie zrobić nawet tego, oznacza to, że brakuje mu czegoś w kategoriach jego człowieczeństwa; można również z całą pewnością stwierdzić, że tacy ludzie są człowieczeństwa pozbawieni. Jeśli, jako osoba, twierdzisz, że posiadasz człowieczeństwo, ale nawet nie wiesz, co jest właściwe, a co nie, to jak możesz kierować swym postępowaniem? Jak możesz należycie się zachowywać? Jak możesz wypowiadać jakiekolwiek słowo i podejmować jakiekolwiek działanie w ramach człowieczeństwa? Jeśli nie wiesz, co jest właściwe, a co nie, to ani żadne z twoich słów nie jest wypowiadane w ramach człowieczeństwa, ani też żadne twoje działanie nie jest podejmowane w ramach człowieczeństwa. Co to znaczy nie działać albo nie mówić w ramach człowieczeństwa? Oznacza to, że nie wypowiadasz tych słów i nie robisz tych rzeczy w sposób racjonalny, kierując się właściwymi myślami i zapatrywaniami, które powinno posiadać człowieczeństwo – to właśnie znaczy nie mówić albo nie działać w ramach człowieczeństwa. Niektórzy mówią: „Jeżeli ktoś nie mówi ani nie działa w ramach swojego człowieczeństwa, to na jakiej podstawie mówi i działa?”. Z grubsza rzecz ujmując, istnieją dwie możliwe podstawy. Jedną z nich jest mówienie i działanie w ramach demonicznej natury, kierowanie się w życiu szatańskim usposobieniem. Ludzie, którzy rozumieją prawdę, widzą, że myśli, zapatrywania i postawy takich osób, widoczne w ich słowach i czynach, są takie same jak u diabłów i że wszystkie te rzeczy wprowadzają ludzi w błąd, szkodzą im, kuszą ich oraz sprowadzają na manowce, i nie są pozytywne. To właśnie jest jedna z możliwych podstaw: mówienie i działanie w ramach swojej demonicznej natury. Druga możliwość jest taka, że ktoś mówi i postępuje jak zwierzę, a zwierzęta tym bardziej pozbawione są człowieczeństwa. Bycie pozbawionym człowieczeństwa oznacza tyle, że ktoś mówi i postępuje w sposób bezrozumy i pozbawiony sumienia; sprawa jest aż tak prosta. To, co mówią takie zwierzęta, to jedynie zbiór pogmatwanych, głupich, poprzekręcanych słów; wszystko, co mówią, to tylko jakieś wypaczone doktryny. Widzisz, te słowa, które wypowiadają, są takie same jak myśli i zapatrywania zwierząt – są poprzekręcane i głupie, niemądre i pogmatwane. Wysłuchawszy kogoś takiego, sam nie wiesz, czy się śmiać, czy płakać, i mówisz sobie tak: „Jak on może tak mówić? Jakby miał nie więcej niż trzy czy pięć latek i był plotącym bzdury dzieckiem, które nie umie zachować się inaczej. To nie są słowa, które powinien wypowiadać dorosły człowiek! Jego słowa nie mają sensu, są śmiechu warte – i nazbyt żenujące, aby w ogóle mówić je na głos przy ludziach!”. Tak właśnie mówi zwierzę, bestia. Ktoś taki mówi i postępuje w ramach zwierzęcej natury, bez żadnego sensu, bez śladu racjonalności, a tym bardziej bez sumienia i rozumu. To znaczy, że jego wypowiedź jest bardzo irracjonalna i nie ma w niej żadnej logiki. Nie wiesz, skąd biorą się te rzeczy, które taki ktoś mówi, a wysłuchawszy go, jesteś kompletnie zdezorientowany i zagubiony. Im więcej słuchasz jego słów i opowieści o różnych rzeczach, tym bardziej wydaje ci się to wszystko chaotyczne i w ogóle nie potrafisz tego zrozumieć. Kiedy ten ktoś mówi, zawsze wypowiada się w sposób zagmatwany, wszystko mu się miesza, powtarza się i gada bez końca o tym samym, i ciągle nie ma pojęcia, jak rzecz całą zakończyć. Tak właśnie mówi zwierzę, bestia. Tacy ludzie mają pewną cechę charakterystyczną, polegającą na tym, że bez względu na to, co robią, co mówią, jakie mają myśli lub zapatrywania albo jakie myśli czy zapatrywania sobie przyswajają, sami nawet nie wiedzą, czy są one właściwe, czy niewłaściwe. Jest to cecha charakterystyczna ich człowieczeństwa. Ostatecznie zaś okazuje się, że cechą charakterystyczną ich człowieczeństwa jest to, że tacy ludzie w ogóle człowieczeństwa nie mają, to znaczy nie posiadają ani krzty sumienia i rozumu. Nie wiedzą nawet tego, co jest właściwe, a co niewłaściwe, więc czy uważasz, że są w stanie mówić i działać zgodnie z sumieniem? Czy mogą posiadać sumienie i rozum normalnego człowieka, jeśli nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe? Czy mogą myśleć jak normalny człowiek, jeśli nie potrafią rozróżnić, co jest właściwe, a co nie? Nigdy nie będą w taki sposób myśleć. Normalni ludzie nie są w stanie z kimś takim się dogadać. Dlaczego tak mówię? Czy to dlatego, że nie dość miłujesz bliźniego? Nie, to dlatego, że nie macie żadnej wspólnej płaszczyzny, nie macie żadnych wspólnych myśli ani zapatrywań. Komunikowanie się z kimś takim jest jak komunikowanie się ze zwierzęciem, z diabłem; nie jest to możliwe. Powiedz Mi, jeśli mówisz diabłom i szatanom o prawdzie, czy jesteś w stanie do nich dotrzeć? Jeśli powiesz diabłom i szatanom: „Powinieneś wierzyć w Boga. Bóg stworzył rodzaj ludzki. Jest zatem jedynie słuszne i właściwe, że ludzie, jako istoty stworzone, powinni czcić Boga”, to co oni na to odpowiedzą? „Czcić boga? Chcę, żeby to mnie ludzie czcili! Ile pieniędzy dostanę za oddawanie czci bogu? Będę to robił, jeśli dostanę zapłatę”. Cóż to za słowa? Czy można porozumieć się z diabłami? (Nie). A co ze zwierzętami? Da się z nimi porozumieć? (Z nimi też nie potrafimy się porozumieć). Widzisz, niektóre zwierzęta bardzo zaciekle bronią swojego pożywienia, kiedy jedzą. A kiedy już zjedzą własne pożywienie, będą nawet próbowały podbierać jedzenie innym zwierzętom. Jeśli im powiesz: „Nie walczcie o pożywienie, jedzcie tylko swoje”, czy będą w stanie to zrozumieć? (Nie). Kiedy nadejdzie pora karmienia, nadal będą wyrywać sobie jedzenie, a nawet zaczną pomiędzy sobą walczyć i gryźć się nawzajem. Po prostu nie jesteś w stanie się z nimi porozumieć. Aby więc je chronić i powstrzymać je przed toczeniem walk o pożywienie, trzeba podjąć odpowiednie środki i zdecydowanie wziąć je w karby, karmiąc je osobno, kiedy nadchodzi pora posiłku. To jedyny właściwy sposób. Dlaczego? Ponieważ są zwierzętami, są zupełnie irracjonalne, tym bardziej zaś nie mają samokontroli i nie potrafią ocenić, czy to, co robią, jest właściwe, czy niewłaściwe, więc bez względu na to, jak dalece właściwe i sensowne jest to, co im powiesz, i bez względu na to, jak bardzo będzie to dla nich korzystne, one tego nie zrozumieją. Właśnie tacy są też ludzie, którzy w poprzednim wcieleniu byli zwierzętami. Bez względu na to, jak jasno omawia się z nimi prawdę, nie rozumieją jej, więc nigdy nie postępują zgodnie z właściwymi zasadami. Nawet jeśli robią coś złego, nie uważają, że to jest złe, i będą to robić dalej, nawet przez całe życie. Czyż nie są zwierzętami? Ludzie, którzy nie są w stanie zrozumieć ludzkiego języka, są tacy sami jak zwierzęta – a w każdym razie są niewiele od nich lepsi, jeśli w ogóle.
Nie rozmawiajmy teraz o naturze zwierzęcej i demonicznej, lecz skupmy się na tym aspekcie człowieczeństwa, którym jest rozpoznawanie tego, co właściwe, i tego, co niewłaściwe. Umiejętność ta jest przejawem, który powinien charakteryzować osobę obdarzoną człowieczeństwem, ale w rzeczywistości wielu ludziom jej brakuje. Ludzie często dają wyraz pokrętnemu rozumowaniu, wypowiadają się w sposób zagmatwany, a nawet robią absurdalne rzeczy – czasem z niezwykłym wprost uporem – a nawet mogą dzielić się tym swoim pokrętnym rozumowaniem z innymi, sprawiając, że ci je przejmują. Rozumowanie, któremu dają wyraz, jest bardzo poważnie wypaczone, a mimo to dzielą się nim z innymi, szkodząc nie tylko sobie, ale także im. Na przykład, jeśli nie lubią jeść ryżu, powiedzą: „Ryż nie jest pożywny. Powinniśmy jeść makaron, bułeczki na parze i chleb”. Twierdzą, że ryż nie jest pożywny. Czy to stwierdzenie jest prawdziwe? (Nie). Czy jesteś dietetykiem? Czy to sprawdziłeś? Na jakiej podstawie twierdzisz, że ryż nie jest pożywny? Na przykład są na świecie miejsca, gdzie uprawia się tylko ryż, a nie pszenicę, a tamtejsi ludzie jedzą ryż przez całe życie i żyje im się całkiem dobrze, a wielu z nich dożywa sędziwego wieku. Jednakże, opierając się na własnych upodobaniach smakowych, ludzie, którzy skłonni są dawać wyraz swojemu wypaczonemu rozumowaniu, potrafią twierdzić, że „ryż nie jest pożywny”, mówiąc to w taki sposób, jakby miało to wręcz jakieś rozsądne uzasadnienie. A czy to rzeczywiście jest rozsądnie uzasadnione? (Nie). Nie wnikajmy w to, czy to stwierdzenie zgodne jest z prawdą – nie jest nawet rozsądnie uzasadnione. Jak zatem ci ludzie są w stanie zmusić się do tego, by dawać wyraz tak pokrętnemu rozumowaniu? Czy oni w ogóle są ludźmi? (Nie). To stwierdzenie jest w oczywisty sposób błędne; jest to ewidentnie stwierdzenie wynikające z egoistycznych pragnień i uprzedzeń; stwierdzenie, które padło z ust kogoś, kto wypowiada się w pokrętny sposób. Człowiek ten sam nawet nie wie, czy jest ono słuszne, czy nie, a mimo to bardzo otwarcie je przedstawia, rozgłaszając je wszędzie. Niektórzy ludzie lubią jeść ryż i nie lubią potraw na bazie pszenicy. Kiedy widzą kogoś jedzącego te ostatnie, mówią: „Potrawy na bazie pszenicy nie są pożywne; za to ryż jest pożywny. Ludzie, którzy jedzą produkty pszeniczne, są nic nie warci, podczas gdy ludzie, którzy jedzą ryż, są szlachetni!”. Posługują się więc taką oto teorią jako podstawą oceny wszystkich ludzi. Jeśli lubisz jeść potrawy na bazie pszenicy, uważają, że jesteś od nich gorszy i nie tak szlachetny. To stwierdzenie jest wprawdzie najzupełniej niesłuszne, lecz oni jakoś nie potrafią tego dostrzec, a nawet powtarzają je gdzie się tylko da. Powiedzcie Mi, czy tacy ludzie posiadają człowieczeństwo? (Nie). A kiedy przestają już lubić ryż i zaczynają lubić potrawy na bazie pszenicy, mówią: „Ryż, w przeciwieństwie do potraw na bazie pszenicy, nie jest pożywny. Spójrzcie, jak solidnie zbudowani są ludzie, którzy często jedzą potrawy na bazie pszenicy; powinniśmy jeść więcej makaronu i bułek na parze! Ryż to pokarm wychładzający, i nie jest dobry dla organizmu!” Czy to stwierdzenie jest słuszne? (Nie). Czyż nie jest ono wyrazem pewnego uprzedzenia? (Jest). To wyraz uprzedzenia, a nie fakt. Na jakiej podstawie zatem tak twierdzą? Na podstawie własnych preferencji i uprzedzeń, na podstawie swoich niedorzecznych myśli i zapatrywań. Nie wiedzą jednak, że to niewłaściwe, a nawet powtarzają to i rozgłaszają, tak jakby było inaczej. Jeśli ktoś wyrazi odmienne zdanie, będą się z nim wykłócać i nadal obstawać przy tym swoim niedorzecznym zapatrywaniu. Czyż nie jest to przejaw kompletnej nieświadomości tego, co właściwe, a co niewłaściwe? (Owszem). Tacy ludzie nawet w tak prostej sprawie nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe – powiedzcie Mi zatem, czy ich sumienie jest w ogóle w stanie funkcjonować? Czy mogą być prawi? Człowiek prawy musi wiedzieć, co jest właściwe, a co niewłaściwe, aby móc stać na straży sprawiedliwości i zasad; tylko wtedy to, co popiera, będzie właściwe. Jeżeli ktoś nie wie, co jest właściwe, a co nie, i uparcie trzyma się jakiegoś błędnego stwierdzenia lub błędnej idei i takiegoż zapatrywania, to czy ta jego tak zwana prawość jest prawdziwą prawością? To nie jest prawość; to wypaczenie, nonsens i pokrętne rozumowanie. Powiedzcie Mi więc, czy u takich ludzi w ogóle istnieje sumienie? (Nie). Nie mają oni za grosz sumienia. Niektórzy ludzie, gdy coś ich nachodzi i rodzą się w nich egoistyczne pragnienia, potrafią sobie to uświadomić w swoich sercach i powściągnąć swoje zachowanie, ponieważ podchodzą do tego racjonalnie. Wiedzą, że egoistyczne pragnienia są niewłaściwe, więc potrafią zbuntować się przeciwko ciału i z tych pragnień zrezygnować. Ale niektórzy ludzie są inni; zwłaszcza zaś ci, którzy nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe, i którzy skłonni są dawać wyraz pokrętnemu rozumowaniu, będą głupio i uparcie trzymać się błędnych poglądów. Na przykład niektórzy ludzie nie potrafią dobrze tańczyć; w tańcu brak im odpowiedniej koordynacji, zupełnie nie mają poczucia równowagi i nie umieją utrzymać odpowiedniego rytmu, przez co zawsze robią z siebie głupców. Mówią więc: „Ludzie, którzy nie lubią tańczyć, to ludzie solidni. Wszyscy ci, którzy uwielbiają taniec, są niestali i rozwiąźli oraz mają podłą osobowość. Jeśli kogoś takiego poślubisz, w twoim życiu z pewnością brak będzie stabilizacji”. Czy to stwierdzenie jest właściwe? (Nie). Dlaczego jest niewłaściwe? (Zamiłowanie do tańca nie ma nic wspólnego z tym, czy ktoś jest człowiekiem solidnym, czy nie). Nie wnikając już w to, czy tacy ludzie mówią to kierowani egoizmem i zazdrością, czy też usiłują w ten sposób zniesławić miłośników tańca – niezależnie więc od ich intencji – czy ich słowa zgodne są z obiektywnymi faktami? Czy ludzie, którzy potrafią tańczyć i są w tym dobrzy, muszą koniecznie być chwiejni? Czy podstawę takich wypowiedzi stanowi istota człowieczeństwa tych osób? Czy to fakt, że są one chwiejne? (Nie). A ponadto, co oznacza bycie osobą solidną? Czy to znaczy, że ktoś jest dobrym człowiekiem? Czy bycie człowiekiem solidnym jest przejawem prawości i dobroci oraz posiadania człowieczeństwa? W najlepszym razie jest to pewna zaleta czy też atut człowieczeństwa danej osoby; nie może to wskazywać, że ktoś posiada zwykłe człowieczeństwo. Ten ktoś wyraża swój punkt widzenia tak, jakby miał on rozsądne uzasadnienie, jakby było to stwierdzenie ze wszech miar właściwe. Czy nie jest to dawanie wyrazu pokrętnemu rozumowaniu? (Jest). Fakt, że ten ktoś potrafi zdobyć się na taką wypowiedź, dowodzi, że nie wie, czy to, co mówi, jest właściwe, czy nie. Powiedzcie Mi, czy tacy ludzie posiadają człowieczeństwo? (Nie). Czy nie stwarzają mnóstwa problemów? (Stwarzają). Gdyby to był ktoś reprezentujący sobą zwykłe człowieczeństwo, to nawet gdyby zazdrościł komuś, kto dobrze tańczy, powiedziałby co najwyżej: „Zobacz, jak zwinie poruszają się jego ręce i stopy, kiedy tańczy. Ja też chcę tańczyć, ale brak mi tego talentu, nie mam tych atutów; nie jestem w tym dobry. Naprawdę mu zazdroszczę, że potrafi tak dobrze tańczyć! Gdybym tylko miał tak zwinne ręce i nogi jak on!”. Nawet takie sformułowanie jest ledwie akceptowalne; to właśnie nazywa się mówieniem nagiej prawdy. Jest w tym co najwyżej coś ze skażonej skłonności, ale nie jest to przejaw posiadania kiepskiego człowieczeństwa. Dawanie wyrazu pokrętnemu rozumowaniu to jednakże poważny problem. Tacy ludzie mówią: „Wszyscy ci, którzy tańczą, są niestali i niepoważni. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie są to ludzie, którzy są w stanie dokonać wielkich rzeczy”. Już samo to, że ktoś jest w stanie coś takiego powiedzieć, ujawnia, że istnieje pewien poważny problem z jego człowieczeństwem. Jakiż to poważny problem? Jego człowieczeństwu brak podstawowego warunku, jakim jest rozpoznawanie tego, co właściwe, a co nie. Potrafi więc mówić rzeczy niesłuszne, wypaczone i pokrętne, jakby to były rzeczy rozsądnie uzasadnione i właściwe. To wystarcza, by dowieść, że tacy ludzie w ogóle nie posiadają człowieczeństwa. Mówią, co tylko chcą, i w żaden sposób nie ogranicza ich przy tym sumienie. Są nawet w stanie dawać wyraz pokrętnemu rozumowaniu w sposób najzupełniej otwarty, z głębokim przekonaniem, że jest ono uzasadnione, samemu nie znając nawet natury tych słów ani nie wiedząc, jakie konsekwencje będzie miało ich użycie. Jest to jeden z przejawów kompletnego braku człowieczeństwa. Ludzie pozbawieni człowieczeństwa często otwarcie wypowiadają takie błędne i absurdalne poglądy. Tak właśnie przejawia się ich natura. Nie wygadują takich rzeczy tylko w odniesieniu do jednej czy dwóch spraw – wypowiadają się w ten sposób we wszystkich kwestiach, wyrażając pewnego rodzaju niedorzeczne myśli i zapatrywania, w głębi serca wierząc, że są one właściwe. Nigdy nie akceptują właściwych bądź pozytywnych stwierdzeń, ani też takich stwierdzeń nie poszukują, a zamiast tego uparcie wypowiadają się i zachowują w ten właśnie sposób. Takie jednostki są więc z pewnością ludźmi kompletnie pozbawionymi człowieczeństwa. Upierają się przy takim sposobie wypowiadania się, co w pełni ujawnia pewien problem, pewien fakt: nie wiedzą one, co jest właściwe, a co niewłaściwe, i uważają, że właściwe są wszystkie herezje i błędy. Jeśli ich zapytasz: „Co jest niewłaściwe?”, odpowiedzą: „Wszystko, co jest sprzeczne z tymi stwierdzeniami, jest prawdopodobnie niewłaściwe”. A jeśli zadasz kolejne pytanie: „A co z tymi słowami, które są zgodne z prawdozasadami; tymi, które są zgodne z obiektywnymi faktami? Czy są one właściwe?”, odpowiedzą: „Kogo to obchodzi? Kto wie, czy są właściwe, czy nie? W każdym razie słowa, które ja wypowiadam, są właściwe!”. Niewiedza na temat tego, co jest właściwe, a co niewłaściwe – czy jest to przejaw, który powinien cechować kogoś, kto naprawdę posiada sumienie i rozum? (Nie). Odpowiedź jest nader oczywista: z pewnością nie.
Pewien człowiek, który lubił robić interesy, zwykł kupować u niewierzących ubrania z wyprzedaży, a potem sprzedawać je braciom i siostrom, osiągając z tego pewien zysk. Później ktoś inny zakupił trochę sztucznego jedwabiu, gazy i innych tego typu tkanin na letnie ubrania i schował je do magazynu. Powiedziałem więc: „Nie należy tam przechowywać tych materiałów. Jeśli będą tam leżały zbyt długo, mogą zostać pogryzione przez szczury albo spleśnieć wskutek nazbyt wilgotnej aury, a to byłaby wielka szkoda. Nie musielibyśmy się o to martwić, gdybyśmy uszyli z nich ubrania dla braci i sióstr, prawda?”. Później zacząłem to organizować. Kiedy się za to zabieraliśmy, człowiek, który sprzedawał ubrania, wstał, by zaprotestować: „Nie, nie możemy tego zrobić! Czarny materiał ławo się nagrzewa. Bracia i siostry często pracują na słońcu; będzie im za gorąco, jeśli będą nosić czarne ubrania. Kto weźmie za to odpowiedzialność, jeśli bracia i siostry przez ten upał się pochorują albo doznają udaru cieplnego?”. Czy to brzmi właściwie? Nie wiecie, prawda? W grę wchodzi tu pewien obiektywny fakt: tkaniny te były bardzo cienkie i przewiewne, dzięki czemu człowiekowi, który je nosił, nie było w nich gorąco. Nawet jeśli czarna tkanina nieco bardziej gromadzi ciepło, to o ile tylko te ubrania byłyby uszyte w taki sposób, aby były nieco luźniejsze, ludzie nie chorowaliby od nadmiaru gorąca, jak twierdzili niektórzy. Poza tym nie wszystkie te tkaniny były czarne; część była w jaśniejszych kolorach. W rzeczywistości ten, kto to powiedział, miał własne, ukryte motywy. Dlaczego tak mówię? Jeżeli nie znasz kontekstu, mógłbyś pomyśleć, że ten człowiek naprawdę okazywał troskę o braci i siostry. Gdybyś jednak znał kontekst, wiedziałbyś, że mówiąc to, człowiek ten miał własne plany. Gdyby bowiem bracia i siostry nosili te przewiewne ubrania ze sztucznego jedwabiu, on nie byłby w stanie sprzedać zakupionych przez siebie ubrań; bracia i siostry wówczas by ich nie kupili. Wszystkie ubrania, które zakupił, pochodziły z ulicznych straganów i z wyprzedaży i były kiepskiej jakości; ktoś, kto by je nosił, wyglądałby w nich jak żebrak. Co najważniejsze, wcale nie było u niego tanio. Czy teraz, kiedy znacie już kontekst, potraficie ocenić, czy to, co powiedział, było właściwe, czy nie? (Potrafimy). Dlaczego więc tak powiedział? (Bał się, że jego towary nie będą się sprzedawać). Nie powiedział, że ma egoistyczne motywy; pod pozorem troski o braci i siostry i rzekomo w obawie, że pochorują się od gorąca, starał się nie dopuścić do tego, by te ubrania zostały uszyte; chciał w tym przeszkodzić. Jest jeszcze jeden obiektywny fakt, a mianowicie to, że sam w letnie upały nosił czarne dżinsy oraz czarne ubrania i nigdy nie mówił, że było mu gorąco. O co tutaj chodziło? To, co powiedział, było sprzeczne z faktami! Chcieliśmy uszyć dla braci i sióstr trochę ubrań ze sztucznego jedwabiu, a on powiedział: „Nie, czarne tkaniny zbytnio się nagrzewają i sprawią, że bracia i siostry pochorują się od gorąca”. Czarne dżinsy, które nosił, były znacznie grubsze od sztucznego jedwabiu, więc jak to możliwe, że nie było mu w nich gorąco? Czy zatem jego stwierdzenie, że w czarnych ubraniach jest za gorąco i przez nie bracia i siostry pochorują się od gorąca, było właściwe? Czy mówił to szczerze? Nie był szczery; postępował wbrew temu, co rzeczywiście czuł. Czy zatem to, co powiedział, było właściwe, czy nie? Czy było to zgodne z faktami? (Nie było zgodne z faktami). Dlaczego więc to powiedział? Właśnie dlatego, że ta sprawa kolidowała z jego interesami. W duchu był zaniepokojony, ale nie mógł tego powiedzieć otwarcie, więc mógł jedynie posłużyć się tymi słowami, aby sabotować szycie odzieży i osiągnąć swój cel, którym była ochrona własnych interesów. To Ja to organizowałem, a on otwarcie zakłócił ten proces w opisany powyżej sposób. Jeśli miał jakieś zastrzeżenia wobec tego, co organizowałem, mógł zgłosić je bezpośrednio do Mnie, ale tego nie zrobił. Zamiast tego zaczął udawać, starając się sprawiać wrażenie, że nie ma żadnych zastrzeżeń, ale za kulisami ze wszystkich sił podkopywał naszą pracę. Co powiedział? „Wszyscy bracia i siostry mają co na siebie włożyć i są całkiem dobrze ubrani. Czy koniecznie trzeba angażować tak wiele osób i wkładać tak wiele wysiłku w szycie tych ubrań?”. Nie powiedział ani słowa w Mojej obecności; po prostu w ten właśnie sposób za kulisami podkopywał pracę. A kiedy wypowiadał te słowa, czy w głębi serca wiedział, czy są one właściwe? Gdyby zachował się tak wobec zwykłego człowieka i gdyby w głębi serca wiedział, czy to było właściwe, czy nie, i zrobiłby to tylko dlatego, że zaślepiła go chciwość i kierowały nim osobiste motywy i cele, byłby to jedynie pewien problem z jego charakterem. Ale on za cel tego działania obrał właśnie Mnie, a kiedy już powiedział te rzeczy, aby podkopać naszą pracę, nie wiedział, czy to było właściwe, czy nie, w swoim sercu zupełnie nie był tego świadom, w ogóle nie odczuwał też wyrzutów sumienia i nie wiedział, jaka jest natura tych jego działań. Jakiego pokroju jest to człowiek? Czy on w ogóle posiada człowieczeństwo? (Nie). Popełnił tak poważne wykroczenie, a jednak nic nie poczuł w swoim sercu. Powiedzcie Mi, czy miał sumienie? (Nie). Nie miał sumienia, to aż nazbyt oczywiste. Nawet jeżeli to zwykły człowiek zajmuje się odpowiednimi sprawami i robi coś pożytecznego dla braci i sióstr w domu Bożym, powinieneś wspierać, a nie podważać jego działania – wszyscy powinni zgodnie ze sobą współpracować, aby zrobić, co należy. Nie wspomnę już o tym, że to Ja zainicjowałem tę pracę. A jednak on i tak miał czelność podważać ją za kulisami i ośmielał się rozczapierzać swoje demoniczne pazury. Ten jego postępek ma nader poważny charakter! Podkopawszy zaś tę pracę, dalej udawał dobrego człowieka, jak gdyby nic się nie stało. Powiedzcie Mi, czy miał choć odrobinę sumienia? A przy tym twierdził, że wierzy w Boga. Czy tak powinien wyglądać człowiek wierzący w Boga? Czy takie właśnie sumienie i człowieczeństwo posiadać powinien człowiek wierzący w Boga? Nawet nie wiedział, w kogo wierzy, i nie potrafił rozróżnić pomiędzy tym, co właściwe, a co niewłaściwe. Jakie obowiązki mógłby wykonywać? I ktoś taki wciąż miał nadzieję, że zostanie pobłogosławiony – czyż to nie kpina? Gdyby skierował swoje uwagi dotyczące Mojego pomysłu bezpośrednio do Mnie, Ja zaś widziałbym, że rozmyślnie nie zakłóca i nie zaburza pracy kościoła, a wykonywanie przez niego obowiązków jest na akceptowalnym poziomie, tolerowałbym to na razie i nadal bym go obserwował. Ale Ja robiłem coś, co należało zrobić dla domu Bożego i dla Bożych wybrańców; coś, co było korzystne dla wszystkich, on zaś się wtrącił, aby podważyć tę pracę i w niej przeszkodzić, uniemożliwiając Mi jej kontynuowanie. Powiedzcie Mi, czy powinienem obejść się z nim łagodnie? Gdyby był kimś o niedojrzałej postawie, kto nie potrafiłby się lepiej zachować, lecz wykonywanie przez niego obowiązków przynosiłoby zazwyczaj odpowiednie owoce, to wówczas mógłbym to tolerować i dać mu szansę na okazanie skruchy. Gdyby był skłonny okazać skruchę i świadczyć usługi dla domu Bożego, mógłbym go oszczędzić i się z nim nie rozprawiać. Gdyby nie wiedział, co dla niego dobre, i nadal głosił błędy i herezje oraz wciąż wszystko podważał i we wszystkim przeszkadzał, nie okazałbym mu żadnej uprzejmości i obszedłbym się z nim zgodnie z zasadami. Jedyne, co można zrobić ze złymi ludźmi, to rozprawić się z nimi zgodnie z zasadami. Kiedy wszelkiego rodzaju szkodniki, które sieją niepokoje w kościele, zostaną z niego wydalone, w kościele zapanuje znacznie większy spokój. Kiedy rozprawimy się z tymi nie-ludźmi, będzie tu tak spokojnie! Zwierzęta hodowlane, takie jak świnie, bydło i konie, nie nadają się do tego, aby trzymać je w domach. Jeśli będą przebywały we wnętrzach, jakie będą tego konsekwencje? Z pewnością sprawi to, że dom stanie się miejscem nieprzyjemnym i pogrążonym w chaosie. Jeżeli twierdzisz, że mógłbyś to znosić, chciałbym zobaczyć, ile dni byś wytrzymał. To, co nie nadaje się do trzymania w domu, należy wypuścić na zewnątrz. Niech przebywa w odpowiednim dla siebie miejscu i w ten sposób problem zostanie rozwiązany. Znoszenie ich obecności w domu nie jest rozwiązaniem; rozwiązaniem jest tylko załatwienie problemu, nieprawdaż? (Tak). Bez względu na to, jak jasno przemawiasz do tych nie-ludzi, oni po prostu żadnej z tych rzeczy nie wprowadzą w życie. Chociaż wierzą w Boga od dziesięciu czy dwudziestu lat, to kiedy coś im się przytrafia, nadal są jak niewierzący; w ogóle nie akceptują ani nie praktykują prawdy, w ogóle nie mają wejścia w życie, a kiedy coś ich spotyka, po prostu przeszkadzają i sabotują różne rzeczy. Gdy tacy ludzie nie ukażą jeszcze swojego prawdziwego oblicza, niechętnie świadczą pewne usługi. Ale kiedy ich prawdziwe oblicze zostanie ujawnione, należy ich szybko usunąć – nie okazujcie im żadnej kurtuazji. Jeżeli to robisz, jesteś okrutny wobec tych, którzy naprawdę posiadają człowieczeństwo, dążą do prawdy i z oddaniem wykonują swoje obowiązki.
Jedną z oczywistych cech ludzi pozbawionych człowieczeństwa jest to, że kiedy coś mówią i robią, nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie; zawsze dają wyraz pokrętnemu rozumowaniu. Mówimy, że nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe, ale chodzi o to, że oni nigdy nie mówią ani nie robią tego, co jest właściwe. Mówią same niewłaściwe rzeczy; są w stanie powiedzieć wszystko, bez względu na to, jak dalece jest to niewłaściwe. Na przykład, był kiedyś taki człowiek, który kupił jakieś ubranie, które na niego nie pasowało, a widząc, że ubrania kogoś innego dobrze na nim leżą, rozgniewał się i powiedział: „To na mnie nie pasuje – jak to możliwe, że twoje ubrania tak dobrze na ciebie pasują?”. Strasznie chciał, aby wszyscy inni też mieli na sobie ubrania w nieodpowiednim rozmiarze – wówczas byłby zadowolony. Był nawet w stanie coś takiego powiedzieć – czyż to nie jest pokrętne rozumowanie? (Jest). Jeśli w nocy nie mógł zasnąć, a widział, że ty śpisz całkiem smacznie, robił się niezadowolony i mówił: „Skoro ja nie mogę zasnąć, to jak ty możesz spać? Tak nie może być! Śpisz sobie tak spokojnie; może to dlatego, że nie czujesz ciężaru odpowiedzialności za wykonywanie swoich obowiązków? Muszę to zgłosić przywódcy kościoła i Zwierzchnictwu!” Czyż nie jest to pokrętne rozumowanie? (Jest). Ja wcale nie żartuję, tak właśnie mówią ci, którzy pozbawieni są człowieczeństwa i nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Dlaczego mówię, że ten człowiek nie wiedział, co jest właściwe, a co nie? Rzeczywiście zgłosił to do Mnie. Kiedy usłyszałem, co powiedział, pomyślałem sobie: „Z tym, co on mówi, jest coś nie tak; nie ma to rozsądnego uzasadnienia! Ktoś, kto posiada człowieczeństwo, nie powinien wygadywać takich rzeczy. Ten człowiek nie jest już młody i wierzy w Boga od ponad dziesięciu lat, a mimo to nie wie nawet, czy to, co mówi, jest właściwe, czy nie; uważa wręcz, że taki donos ma rozsądne uzasadnienie. Ten facet nie tylko nie potrafi odróżnić tego, co słuszne, od tego, co niesłuszne – nie wie nawet, co jest właściwe, a co nie. Jest do niczego”. Gdyby to wam przekazał tę sprawę, naprawdę moglibyście nie być w stanie jej przejrzeć, a niektórzy z was mogliby się nabrać na to, co powiedział, i uwierzyć, że jego tok myślenia jest właściwy. Teraz, kiedy już wam to opisałem, potraficie stwierdzić, czy jest on właściwy, czy nie? (Potrafimy). Czyż ludzie tacy jak on nie są pokręceni i niedorzeczni? (Są). Nie wiedzą, czy to, co mówią, jest właściwe, czy nie, a mimo to i tak to mówią. Najwyraźniej biorą niewłaściwe stwierdzenia, myśli i zapatrywania za pozytywne idee i poglądy, które należy wyrażać i przekazywać. Tak właśnie wygląda brak umiejętności rozpoznawania tego, co właściwe i co niewłaściwe. Tacy ludzie nie udają niewiedzy, ani nie używają tych słów, aby wprowadzać ludzi w błąd, aby nabierać dzieci – jest oczywiste, że nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie. Stąd też twierdzę, że zupełnie pozbawieni są człowieczeństwa. Nawet w tak podstawowej kwestii nie potrafią odróżnić tego, co właściwe, od tego, co niewłaściwe – czy naprawdę mają rozum? Czy w związku z tym mogą być prawymi ludźmi? Mówią rzeczy niewłaściwe tak, jakby były właściwe, co jest równoznaczne z twierdzeniem, że czarne jest białe. Czy w związku z tym mogą być prawi w swoim postępowaniu? Czy potrafią traktować ludzi sprawiedliwie? Nie potrafią traktować ludzi sprawiedliwie, więc czyż nie wyrządzają im krzywdy? (Wyrządzają). Czy tak wygląda bycie dobrym człowiekiem? (Nie). Być może nie chcą być złymi ludźmi, a także chcą być przyjaźni wobec innych, ale nie wiedzą nawet, co jest właściwe, a co niewłaściwe, nie potrafią nawet odróżnić czerni od bieli, więc jak mogliby być przyjaźni dla innych? Jest to dla nich nieosiągalne. Człowiek może być dobry tylko wtedy, gdy ma zdrowe sumienie i rozum, posiada zdolność rozeznania i potrafi wybrać właściwe zasady postępowania Jeżeli twierdzisz, że jesteś prawym i dobrym człowiekiem, to gdzież są tego przejawy? Jeśli nawet nie wiesz, co jest właściwe, a co nie, to jak możesz być prawy i dobry? Nie oszukuj samego siebie! Dobrze? Nazywa się to oszukiwaniem siebie i innych. Tacy ludzie darzą samych siebie szczególnym podziwem, sądząc, że mają prawy charakter, że są dobrzy i nie boją się władzy, i że ilekroć widzą, iż ktoś zrobił coś złego, są w stanie natychmiast go skrytykować. Na czym opierasz taką krytykę? Jeśli krytykujesz kogoś takiego na podstawie własnych niewłaściwych myśli i zapatrywań, skończy się na tym, że będziesz dręczył dobrych ludzi, wypaczając tym samym prawdozasady domu Bożego. Czyż nie jest to wprowadzanie ludzi w błąd? Jeśli taka osoba sprawuje władzę w kościele, oznacza to, że władzę sprawuje szatan. Jeżeli to szatan sprawuje władzę, to czy większość ludzi na tym korzysta, czy też przez to cierpi? (Cierpi). Większość ludzi dozna poważnej krzywdy i nie będzie miała jak żyć.
Wszystkie omawiane przez nas ostatnio tematy dotyczą pewnych powszechnych przejawów występujących w codziennym ludzkim życiu. Jakie macie odczucia po wysłuchaniu omówienia tych zagadnień? Czy tematy te mają cokolwiek wspólnego z prawdą? Macie ochotę słuchać dalej? (Tak). A może to tylko plotki? Albo obgadywanie ludzi za ich plecami? (Nie, ma nam to pomóc nauczyć się tego, jak rozróżniać ludzi). Czy teraz, po wysłuchaniu tych omówień, potraficie już rozróżniać ludzi? (Mam poczucie, że teraz umiem to robić nieco lepiej niż przedtem). Powinniście być teraz w stanie w pewnym stopniu rozróżniać ludzi. Skoro omówiłem już z wami prawdę i szczegółowo przedyskutowałem rozmaite przykłady, to jeśli nadal nie potraficie rozróżniać ludzi, oznacza to, że wasz potencjał jest bardzo kiepski i prawda pozostaje poza waszym zasięgiem. Rzecz jasna, z pewnością są tacy ludzie. Bez względu na to, jak pilnie słuchają, nic z tego nie rozumieją, a nawet myślą sobie tak: „Wszystko to, o czym mówisz, to tylko sprawy wzięte z życia codziennego – nie będę tego słuchać! Chcę usłyszeć głębokie prawdy o trzecim niebie. To, o czym mówisz, to nie prawda; wszystko to jedynie plotki. Nie będę tego słuchać!”. Jeżeli naprawdę nie chcesz tego słuchać, to wcale nie musisz. Ale wszystkie tematy, które omawiamy, są niezbędne. Każdy, kto potrafi zrozumieć zawartą w nich prawdę, będzie w stanie rozróżniać ludzi. Jeżeli zdołasz to naprawdę zrozumieć, jesteś błogosławiony. Jeśli zaś nie potrafisz zrozumieć bez względu na to, jak pilnie słuchasz, a im więcej słuchasz, tym bardziej jesteś ogłupiały i tym bardziej boli cię głowa, to nie jest to dla ciebie dobry znak ani dobra wróżba.
Rozmawialiśmy przed chwilą o pewnej charakterystycznej cesze człowieczeństwa, jaką jest umiejętność rozpoznawania tego, co właściwe i co niewłaściwe. Istnieje wiele różnych przejawów tego, że ludzie nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Gdyby wiedzieli, co jest właściwe, a co nie, byłoby bardzo dobrze, a my nie musielibyśmy na ten temat rozmawiać. Wiele osób nie wie jednak, co jest właściwe, a co niewłaściwe, dlatego warto przywołać kilka przykładów, aby łatwiej móc dostrzec, dlaczego tego typu osoby nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie, i dlaczego nie potrafią rozróżnić rzeczy, które w tak oczywisty sposób są właściwe bądź niewłaściwe. Osoby tego typu faktycznie są w stanie wypowiadać tak niedorzeczne słowa i robić tak absurdalne rzeczy – o co tutaj tak naprawdę chodzi? Warto to omówić i zbadać. Umiejętność rozpoznawania tego, co właściwe, i tego, co niewłaściwe, jest pewną cechą, która powinna zawierać się w czyimś człowieczeństwie. Nie powinno zdarzać się tak, że człowiek nie wie, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Jeżeli ktoś rzeczywiście tego nie wie, to doprawdy wielka szkoda; oznacza to, że pozbawiony jest cech, które powinien posiadać człowiek. Omówiliśmy właśnie kilka konkretnych przykładów oraz przejawów, i w przypadku niektórych osób rzeczywiście jest tak, że ewidentnie nie wiedzą one, co jest właściwe, a co nie. Jeśli ktoś mówi ludziom po prostu jakieś nierozsądne, irytujące rzeczy lub wypowiada do nich niedorzeczne słowa albo daje w ich obecności wyraz pewnemu pokrętnemu rozumowaniu, nie trzeba tego specjalnie poruszać i badać podczas omówienia, ponieważ przejawy te są skierowane do zwykłych skażonych ludzi. Jednakże u niektórych ludzi przejawy nieświadomości tego, co jest właściwe, a co nie, skierowane są przeciwko Bogu, prawdzie i rzeczom pozytywnym. Jeżeli chodzi o tego typu osoby, które nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe, to jeśli nie przywołam kilku przykładów, które będzie można omówić, wszyscy mogą nadal nie być w stanie takich ludzi rozróżnić i nie zdołają przejrzeć na wylot istoty oraz powagi tego typu problemów. Stąd też muszę o tym mówić. Wiele rzeczy się wydarzyło – jeśli dotyczą one prawdy, muszę powiedzieć, jak się rzeczy mają, podając te negatywne przykłady, aby pomóc ludziom zrozumieć prawdę i zyskać rozeznanie, a także po to, by wszyscy wyciągnęli z nich odpowiednie wnioski. Jeżeli jakaś sprawa dotyczy konkretnych osób, zaangażowane jednostki nie powinny czuć się zawstydzone. Jeśli tak się teraz czujesz, to nie powinieneś był wtedy robić tych rzeczy. W jak poważnym stopniu niektórzy ludzie nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe? Rzeczy, które robią – wynikające z nieświadomości tego, co jest właściwe, a co nie, i mające bardzo poważny charakter – nie są skierowane przeciwko żadnej innej osobie, tylko przeciwko Mnie. Nie jestem zaznajomiony z większością ludzi w kościele, nie znam ich, a niektórych przywódców i pracowników spotkałem tylko raz czy dwa razy, ale rzadko prowadzę indywidualne, szczere rozmowy z ludźmi twarzą w twarz, ponieważ nie mam aż tak dużo wolnego czasu. Z niektórymi spośród tych osób dogaduję się całkiem dobrze, ale z innymi nie sposób się porozumieć. Dlaczego tak jest? Przyjrzyjmy się teraz kilku przykładom.
Pewnej jesieni na jednej z farm zebrano ziemniaki, a osoba odpowiedzialna za gotowanie udała się tam i przyniosła pełen kosz ziemniaków. Te z wierzchu były mniej więcej wielkości pięści i wydawały się zadowalające. Jednak wszystkie ziemniaki znajdujące się pod nimi były małe, a niektóre zgniłe. Byłem zdumiony. „Jak mogli dać nam takie ziemniaki? Czy takie ziemniaki nie powinny zostać wykorzystane jako pasza dla zwierząt? Czy ten człowiek na farmie zapakował je dla nas przez pomyłkę?”. Jeśli rzeczywiście była to pomyłka, to dlaczego ziemniaki na wierzchu były dobre i normalne, a te poniżej małe albo zgniłe? Ten incydent wywarł na Mnie głębokie wrażenie. Na pierwszy rzut oka człowiek, który pakował ziemniaki, nie miał zeza i wyglądał całkiem zwyczajnie. Widziałem go parę razy i zamieniłem z nim kilka słów, ale nie mieliśmy żadnych rzeczywistych kontaktów. Mogłem niemal powiedzieć, że wcale go nie znałem, więc nie wchodziła tu w grę zemsta za jakąś krytykę, upomnienia czy przycinanie z Mojej strony. Dlaczego więc ten człowiek miałby potraktować Mnie w ten sposób, dając Mi takie małe i zgniłe ziemniaki? Jeśli nie wiedział, że są dla Mnie, dlaczego miałby położyć te dobre na wierzchu, a zgniłe na dole? Najwyraźniej wiedział, dla kogo są. Skoro więc wiedział, że są dla Mnie, dlaczego miałby mimo to wsadzić do kosza zgniłe ziemniaki? Czy pakował ten kosz w jakimś stanie oszołomienia? A może diabeł poruszał jego rękami? Może był opętany przez złego ducha? Jest to mało prawdopodobne. Gdyby naprawdę był opętany przez złego ducha, popadłby w obłęd i po prostu nie przyniósłby Mi ziemniaków. Skoro więc nie był opętany przez złego ducha, dlaczego ten człowiek, który wydawał się zupełnie normalny, miałby zrobić coś takiego? Czyżby nie wiedział, że to było oszustwo? Jeśli w swoim sercu skrycie żywił do Mnie nienawiść, powinien był opuścić dom Boży, zamiast wykonywać w nim swój obowiązek. Poza tym, jeżeli rzeczywiście żywił do Mnie nienawiść, to z jakiego powodu? Jaki miał powód, aby Mnie nienawidzić? Jeśli spojrzymy na to w kategoriach człowieczeństwa to, po pierwsze, widziałem go ledwie kilka razy; nie wiedziałem, jakim był człowiekiem. Po drugie zaś, nigdy nie miałem z nim żadnych rzeczywistych kontaktów ani nie robiłem z nim żadnych interesów. Wiedziałem tylko, że pracował na roli. Dlaczego więc potraktował Mnie w taki sposób? Jest tylko jedna możliwość: mógłby zrobić coś takiego tylko wtedy, gdyby miał zupełnie mylne pojęcia na Mój temat i całe mnóstwo uprzedzeń wobec Mnie lub gdyby ktoś go do tego namówił. Czy nie sądzicie, iż to niewyobrażalne, że ten człowiek mógł zrobić coś takiego, że mógł się na to zdecydować? Nawet gdybyś miał do czynienia ze zwykłym człowiekiem, czy byłbyś w stanie się na coś takiego zdecydować? Nawet gdybyś prowadził supermarket, nie mógłbyś oszukiwać i okradać ludzi; musiałbyś być człowiekiem godnym zaufania, aby nie stracić klientów i nie sabotować własnych poczynań. Co więcej, wykonujesz teraz swój obowiązek; a żeby zrobić coś takiego, zwłaszcza Mnie – powiedzcie Mi, czy da się to jakoś usprawiedliwić? (Nie). Jaka jest zatem natura takiego człowieka? Czy, kiedy to robił, wiedział, co jest właściwe, a co nie? Nie miał o tym zielonego pojęcia. Gdyby naprawdę był tego świadomy, to kiedy miał już wybrać te zgniłe ziemniaki, pomyślałby sobie tak: „Nie, nie mogę wziąć tych zgniłych, muszę zapakować ładne ziemniaki. Przecież wszyscy muszą jeść produkty dobrej jakości”. Nie wspominając już nawet o tym, że były one przeznaczone dla Mnie, sama myśl o wybraniu zgniłych ziemniaków w ogóle nie powinna była mu przejść przez głowę, a cóż dopiero mówić o tym, by miał rzeczywiście to zrobić. No cóż, czy odpowiedź nie jest nader oczywista? Dlaczego był w stanie to zrobić? Ponieważ bez względu na to, czy tacy ludzie w poprzednim wcieleniu byli diabłami, czy zwierzętami, w ramach swojego człowieczeństwa nie rozumieją, co jest właściwe, a co niewłaściwe. W ich człowieczeństwie nie ma niczego, co mogłoby pozwolić im rozróżnić lub ocenić, jakie działania i myśli są właściwe, a jakie niewłaściwe. Jeśli zaś w poprzednim wcieleniu tacy ludzie nie byli zwierzętami lub diabłami, to są chodzącymi trupami. Jaki więc sens ma to, że ktoś taki wierzy w Boga? Tacy ludzie mówią: „Ja wierzę w boga. Ty jesteś tylko człowiekiem, co mi możesz zrobić?”. Czy w tych słowach jest jakikolwiek sens? Czy tak wygląda prawdziwa wiara w Boga? Czy takie traktowanie Boga zgodne jest z Jego intencjami? Bóg nie chce tego rodzaju wiary. Być może powiedzą również: „To nie ty będziesz decydował o tym, czy bóg mnie zechce, czy nie!”. Ja zaś na to: „To, co mówisz, jest niewłaściwe. Jeżeli słowa, które wypowiadam, są słowami Boga, to fakt, że traktujesz Mnie w ten sposób, stanowi pewien problem. Słowa Boże decydują bowiem o twoim wyniku”. Oni znów mówią: „Pójdę do trzeciego nieba i na ciebie doniosę!”. A ja odpowiadam: „Jeśli rzeczywiście potrafisz udać się do trzeciego nieba, to zrób to czym prędzej”. Powiedzcie Mi, czy tacy ludzie nie są przerażający? Któż chciałby się nadal z kimś takim zadawać? Nie wnikajmy na razie w to, kogo ten człowiek obrał sobie za cel. Gdyby nie obrał sobie Mnie, tylko kogoś innego, to czy jego działania byłyby zgodne z kryterium sumienia? (Nie). Jakiego rodzaju jest to problem, że ten człowiek był w stanie zrobić Mi coś takiego? Skoro potrafił zrobić coś takiego nawet Mnie, to czy mógłby zrobić to samo także i zwykłemu człowiekowi? Jak należy to ocenić? Byłem bardzo zdumiony, że był on w stanie zrobić coś takiego. A dlaczego potrafił to uczynić? Gdyby zrobił to zwykłemu człowiekowi, również miałbym dla niego odpowiednie miano. To byłoby złe z jego strony. Nie chodzi o to, że zrobienie czegoś takiego innym jest właściwe, podczas gdy zrobienie tego Mnie jest niewłaściwe – tego rodzaju stwierdzenie jest niesprawiedliwe i nie ma sensu. Jeżeli był w stanie zrobić to Mnie, to może to zrobić innym; może to zrobić komukolwiek. Jaki jest tego powód? Warto się nad tym głęboko zastanowić. Ten człowiek twierdził, że wierzy w Boga i że jest członkiem domu Bożego, więc dlaczego mimo to był w stanie tak Mnie potraktować? Jak mógł zrobić coś tak podłego? Jak mógł zrobić coś tak niezrozumiałego? Uważał się za bardzo dobrego człowieka, więc jak mógł dać innym do jedzenia zgniłe ziemniaki? Dlaczego sam ich nie zjadł? Takie zgniłe, drobne i niewyrośnięte ziemniaki nadają się do karmienia zwierząt, więc dlaczego dał je do jedzenia ludziom? Nawet jeśli nie będę oceniał go w świetle prawdy, to już z samego tylko moralnego punktu widzenia jego poczynania były nie do przyjęcia, twierdzę więc, że nie jest człowiekiem. Czy ta charakterystyka jest trafna? Czy jest sprawiedliwa? (Jest trafna i sprawiedliwa). Zrobił coś tak ewidentnie złego, a i tak nie zdawał sobie z tego sprawy, a nawet był zupełnie spokojny i nie miał w sercu ani za grosz wyrzutów sumienia. Dlaczego? Bo w ogóle nie miał sumienia, nie miał nawet duszy; podobnie jak diabeł albo zwierzę zupełnie nie miał samoświadomości. Nie był człowiekiem, więc w ogóle nie miał sumienia. Nie wiedział, co jest właściwe, a co nie, i bez względu na to, jak wielkie zło popełnił, zawsze uważał, że jego uczynki są w pełni uzasadnione, a przy tym nigdy nie przyznawał się do błędów i uparcie postępował wciąż w ten sam sposób. Kiedy inni go oceniali, mówiąc, że to, co zrobił, było złe, on nadal uważał, że jak najbardziej ma rację, i czuł się pokrzywdzony. A Ja powiadam, że nie jest to żadne krzywdzenie. Nie jest to potępianie cię ani charakteryzowanie jako osoby pozbawionej człowieczeństwa bez znajomości faktów. Jest raczej tak, że skoro mają miejsce fakty tak poważnej natury, które wszyscy mogą zobaczyć, to któż mógłby wciąż twierdzić, że posiadasz człowieczeństwo? Mając te właśnie fakty jako dowód, nikt nie byłby w stanie zaprzeczyć, że jesteś go najzupełniej pozbawiony. Chciałbym móc powiedzieć, że posiadasz człowieczeństwo, że jesteś dobry i prawy, lecz to, co zrobiłeś, było uczynkiem nazbyt podłej natury; równie podłej, jak szatańskie szyderstwa z Boga; jest to mówienie, że białe jest czarne, tak jak robił to szatan, ukazując Bogu bogactwa i przepych tego świata i mówiąc do Niego: „Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Tymczasem wszystko, co jest na tym świecie, zostało stworzone przez Boga, wszystkie rzeczy zostały stworzone przez Boga. Bóg stworzył wszystko, co istnieje, każdą jedną rzecz; to Bóg powinien cieszyć się tym wszystkim, a nie ty, bo się do tego nie nadajesz. Wszystko to, z czego korzystasz, jest darem od Boga. To ty powinieneś czcić Boga, a nie dążyć do tego, by to Bóg otaczał cię czcią. Ten facet nie rozumiał nawet tak oczywistej i prostej idei, a nawet uważał, że aby dostać kilka ziemniaków, muszę sondować jego nastrój i przekonywać się, czy jest szczęśliwy, czy nie. Jeśli byłby w złym humorze, dałby mi zgniłe ziemniaki, jakby miał do czynienia z jakimś żebrakiem. Ja miałem znosić złe traktowanie z jego strony – czy to możliwe? Czy mógłbym na to przystać? (Nie). Jak należy postąpić z kimś takim? (Należy go niezwłocznie usunąć). Z kimś takim należy się rozprawić zgodnie z dekretem administracyjnym. A nie jest to wcale jedyny tego rodzaju incydent. Niektórzy pytają: „To są jeszcze poważniejsze incydenty niż ten?”. Oczywiście, że są, bo inaczej dlaczego miałbym mówić, że ludzie się od siebie różnią? Gdyby wszyscy, którzy wierzą w Boga, potrafili Go czcić, nie byłoby potrzeby, aby każdy został przyporządkowany według rodzaju. Ponieważ wielu ludzi tak naprawdę nie wierzy w Boga i ponieważ są źli ludzie i nierozgarnięci ludzie, którzy przeszkadzają w pracy kościoła, ludzie zdolni popełnić każdy zły uczynek, to gdy dzieło kościoła dobiegnie końca, wszyscy zostaną ujawnieni i przyporządkowani według rodzaju.
Porozmawiajmy o kolejnym przykładzie. Na jednej z farm dojrzała już kukurydza i pewien człowiek zamierzał przynieść Mi trochę kolb. Jakaś osoba znajdująca się akurat w pobliżu powiedziała mu: „W tej kukurydzy roi się od szczurów, nie zbieraj jej!”. Człowiek ten chwilę się zastanawiał, po czym rzekł: „I co z tego, że pełno w niej szczurów? Czyż mimo to nie nadaje się do jedzenia? Mogę Mu ją zanieść!”. Wiedział więc doskonale, że szczury łaziły po tej kukurydzy i nie nadawała się ona do jedzenia, a mimo to upierał się, że Mi ją zaniesie. Jaka jest natura takiego postępowania? Czy ktoś taki posiada człowieczeństwo? (Nie). W takim razie jakiego rodzaju jest to osoba? (Nie jest człowiekiem, lecz diabłem). Powiedzcie Mi, czy zgodziłby się dać swoim rodzicom albo swojemu dziecku do jedzenia kukurydzę, po której biegały szczury? (Nie). Dlaczego nie? (Wiedział, że była zanieczyszczona i że jej spożycie byłoby szkodliwe dla ich zdrowia. Nie chciałby dopuścić do tego, by jego rodzina ją zjadła). A zatem wiedział, że nie może dać tej kukurydzy swojej rodzinie, a mimo to się upierał, że przyniesie ją Mnie, i inni nie byli w stanie go powstrzymać. Czy w takim razie wiedział, czy takie postępowanie jest właściwe, czy niewłaściwe? (Nie wiedział). W rzeczywistości w głębi serca wiedział, że jest niewłaściwe. Dlaczego więc i tak chciał przynieść Mi tę kukurydzę? Czy Ja jestem jego wrogiem? Czy go dręczyłem lub wyrządziłem mu jakąś krzywdę? Nie, nie zrobiłem żadnej z tych rzeczy. Nie znałem go, a mimo to upierał się, że przyniesie Mi kukurydzę, po której biegały szczury. Powiedzcie Mi, jaka jest natura takiego postępowania? Coś takiego faktycznie zrobił ktoś, kto wierzył w Boga. To autentycznie otwiera ci oczy i poszerza horyzonty; sprawia, że rzeczywiście zyskujesz rozeznanie i dostrzegasz, że na tym wielkim świecie naprawdę nie ma końca rozmaitym dziwactwom. Powiedzcie Mi, czy kiedy szykował dla Mnie tę kukurydzę, miał w sercu choć odrobinę świadomości tego, co robił? Czy wiedział, że to, co robi, jest niewłaściwe, że powinien był przynieść Mi trochę dobrej kukurydzy, a przynajmniej takiej, po której nie łaziły szczury? Czy myślał w ten sposób? (Nie miał ani krzty świadomości). Zupełnie nie miał świadomości, jeśli chodzi o takie sprawy. Gdyby taką zanieczyszczoną kukurydzę przyniesiono jego matce lub jego dziecku, miałby tego świadomość. Nie miał tej świadomości sumienia, jaka powinna cechować człowieczeństwo; czy zatem w ogóle je posiadał? Jakiego rodzaju był stworzeniem? (Nie był człowiekiem). Widzisz, wierząc w Boga, wykonywał swój obowiązek, cierpiał i ponosił koszty, był w stanie wykonywać pracę fizyczną, a także uczestniczył w zgromadzeniach i czytał słowa Boże, ale dlaczego był wobec Mnie tak nieprzyjaźnie nastawiony? Dlaczego napawałem go takim wstrętem? Nigdy nie zamieniłem z nim więcej niż kilka słów, więc jak mogłem go urazić? Niektóre spośród osób, z którymi miałem kontakt, są całkiem dobrymi ludźmi i są wobec Mnie dość przyjaźnie nastawione. Nie wszyscy są tacy jak on. Ale Ja go nie obraziłem ani nie wyrządziłem mu krzywdy, więc dlaczego tak bardzo Mnie nienawidził? Odpowiedź na to pytanie macie w swoich sercach. On nienawidził nie tylko Mnie; on wszystkich traktuje w ten sposób. Właśnie takiego rodzaju jest stworzeniem. Gdyby miał robić interesy, na pewno by oszukiwał i wyłudzał pieniądze oraz popełniał wszelkiego rodzaju złe uczynki. W kontaktach z ludźmi nie kieruje się on bowiem żadnymi zasadami ani nie ma granic wyznaczanych przez sumienie; jego serce pochłonięte jest mrocznymi sprawkami. Jest aż nazbyt oczywiste, że była to jego stała metoda i zasada postępowania w kontaktach z ludźmi; taki był jego sposób załatwiania spraw. Niektórzy mówią: „Fakt, że był w stanie tak postąpić, oznacza, że nie traktował Boga tak, jak należy”. Czy to stwierdzenie jest właściwe? (Nie). Dlaczego jest niewłaściwe? Nawet gdybyś traktował Mnie jak zwykłego człowieka, nie powinieneś był tak wobec Mnie postąpić. Nawet gdybyś przestrzegał jedynie zasad moralnych, nie powinieneś był tego zrobić. Jeżeli po żywności rzeczywiście łaziły szczury lub podgryzało ją jakieś zwierzę i zawiera ona bakterie, nie można jej nawet sprzedawać w supermarkecie. A co będzie, jeśli ktoś ją zje i coś mu się stanie? Niezależnie od tego, czy inni się o tym dowiedzą, czy nie, sumienie nie dawałoby ci spokoju. A skoro wiesz, że żywność jest zanieczyszczona, nie powinieneś dopuścić do tego, by ludzie coś takiego jedli. W grę wchodzi tutaj natura człowieka i jego zasady postępowania. W swoim postępowaniu nie przestrzegasz nawet najbardziej podstawowych norm moralnych, a mimo to uważasz się za człowieka. Wcale nie jesteś człowiekiem. Nawet zwierzę wie, że powinno chronić tego, kto je karmi i wychowuje. Weźmy na przykład takiego psa – jeśli ciągle będziesz go karmił, będzie dla ciebie dobry. Jeśli jakiś obcy przyjdzie do twojego domu i będzie chciał ci coś zabrać, pies go powstrzyma i będzie cię chronił na każdym kroku. Nawet pies potrafi być lojalny wobec swojego pana i go chronić, więc jak to możliwe, że ten człowiek nie zdołał się na to zdobyć? Czyż nie jest gorszy od psa? (Jest). Jeśli powiecie, że jest diabłem, może rzeczywiście się z tym nie zgodzić. Ujmijmy to więc teraz w sposób obiektywny: taka osoba w ogóle nie posiada człowieczeństwa, ponieważ zrobiła coś tak absurdalnego, coś tak nieprawego z punktu widzenia moralności, a mimo to zupełnie nie ma świadomości sumienia, w ogóle tego nie żałuje i nie czuje się przygnębiona z tego powodu. Nawet jeśli ktoś potraktuje w ten sposób zwykłego człowieka, powinien mieć świadomość sumienia, powinien czuć się przygnębiony i powinien wiedzieć, że to, co robił, było niewłaściwe, i powinien przestać. Tym bardziej dotyczy to sytuacji, w której to Mnie traktuje w ten sposób, co jest jeszcze bardziej nieuzasadnione. Ja oczywiście nie poczułem się urażony z uwagi na to, jak ten człowiek Mnie potraktował. Moje serce nie tak łatwo jest zranić. Po prostu widziałem, że zasada, zgodnie z którą załatwiał sprawy, była aż nazbyt nikczemna. Nie tylko nie spełniała kryterium sumienia, lecz także była straszliwie podła i odrażająca. Ta osoba była kompletnie pozbawiona człowieczeństwa! Z pełnym przekonaniem i otwarcie popełniła tak zły czyn i nikt nie mógł jej powstrzymać. Nie krzywdzę bynajmniej tego osobnika, gdy mówię, iż nie ma on za grosz człowieczeństwa, ponieważ był to właśnie tego rodzaju czyn – czyn wyzuty z człowieczeństwa – jaki popełniają osoby człowieczeństwa pozbawione. A wszystko to aż nazbyt dobrze odpowiada jego istocie i tożsamości. Jeżeli ktoś postępuje jak należy i posiada człowieczeństwo oraz sumienie, to mówienie, że jest pozbawiony człowieczeństwa, jest niesprawiedliwe. Ale jeśli rzeczywiście popełnia czyny wyzute z człowieczeństwa, to stwierdzenie, że nie ma w sobie ani za grosz człowieczeństwa, jak najbardziej zgodne jest z jego istotą. Wówczas zaś mówiąc to, wcale go nie krzywdzimy, prawda? (Prawda). Niektórzy ludzie, gdy słyszą z Moich ust te słowa, zaczynają roić sobie różne rzeczy i mówią: „Ciągle opowiadasz o takich sprawach, przez co tracimy twarz. Któż nie popełnia błędów?”. Czy takie myślenie jest słuszne? (Nie). Każdy popełnia błędy, ale charakter tych błędów bywa naprawdę różny. Wiele błędów wiąże się z problemami z człowieczeństwem, i wiele błędów jest związanych z naturoistotą danej osoby. Niektóre błędy są po prostu przejawami skażonego usposobienia danego człowieka i nie wskazują na to, że jest jakiś problem z jego istotą.
Porozmawiajmy o kolejnym przykładzie. Pewnego dnia poszedłem na jedną z farm i tak się akurat złożyło, że ludzie zbierali tam gruszki i ktoś przyniósł Mi kilka sztuk. Już na pierwszy rzut oka widziałem, że gruszki były dość zielone i niezbyt dojrzałe, lecz zauważyłem, że człowiek zbierający owoce trzyma w ręku jasnożółtą gruszkę i zajada ją, mówiąc przy tym: „Ale słodka! Jaka pyszna!”. Dojrzałe gruszki zachował więc dla siebie, a niemal wszystkie te, które zebrał dla Mnie, były niedojrzałe. Pomijając już kwestię tego, czy gruszki były dojrzałe, zbierający je człowiek nie był głupi. Spędzał dzień za dniem w cieniu tych grusz i wiedział, które drzewa mają dojrzałe owoce, a które nie. Tak się akurat złożyło, że się tam zjawiłem, a on zerwał z drzewa niedojrzałe gruszki i Mi je dał. W rzeczywistości nie lubię jeść surowych owoców ani owoców o właściwościach wychładzających; zwłaszcza zaś nie mogę jeść owoców niedojrzałych, ponieważ powodują u mnie rozstrój żołądka. On jednak dał Mi niedojrzałe gruszki, a sam wyciągnął dojrzałą i zaczął jeść. Ten drobny incydent wywarł na Mnie głębokie wrażenie. Wiedziałem, że ten człowiek potrafił odróżnić niedojrzałe gruszki od dojrzałych. Zakładał jednak, że inni są głupi i nie potrafią tego rozróżnić, i myślał sobie: „Zupełnie wystarczy, że dam ci niedojrzałą gruszkę. Dam ci ich nawet kilka. Nie wiesz, czy gruszki są dojrzałe, czy nie, nie masz odpowiedniej wiedzy! Chociaż głosisz prawdę w sposób jasny i logiczny, to po tym, jak zebrałem dla ciebie tyle niedojrzałych gruszek, niewątpliwie nadal uważasz, że jestem dobry i że dobrze cię traktuję”. Człowiek ten miał innych za głupich, a w szczególności Mnie. Czy miał w sercu choć odrobinę świadomości, kiedy zrobił tę głupotę? (Nie). Nie miał ani za grosz świadomości. Myślał, że oszukał innych i że jest bardzo sprytny. Czy był sprytny? (Nie). Gdyby naprawdę był sprytny, jak mógłby zrobić coś tak kompletnie głupiego i wciąż zupełnie sobie tego nie uświadamiać? Dowodziło to, że nie był sprytny, a zamiast tego był małostkowy. Zebrał niedojrzałe gruszki i dał Mi je do jedzenia, a sam trzymał dojrzałą gruszkę i się nią zajadał. Czy takie zachowanie nie wygląda absurdalnie? Machnąłem na to ręką, ale to, co zrobił, wywarło na Mnie głębokie wrażenie. Fakt, że ten człowiek mógł to zrobić właśnie Mnie – czyż nie jest to postępek bardzo poważnej natury? Jakie reprezentował sobą człowieczeństwo, biorąc pod uwagę jego punkt widzenia, zasady postępowania i podejście do tej sprawy? Czy wiedział, że to, co zrobił, było niewłaściwe; że takie traktowanie ludzi jest niewłaściwe? (Nie wiedział tego). Uważał się za bardzo sprytnego. „Spójrz tylko, jaki jestem cwany: dałem ci niedojrzałe gruszki, a ty się nawet nie zorientowałeś! Wszystkie dojrzałe zachowałem dla siebie, a ty nie dostaniesz ani jednej takiej do zjedzenia! Jeśli ponownie tu przyjdziesz, znów nie zerwę dla ciebie dojrzałych gruszek, tylko dam ci niedojrzałe!”. Już sama kwestia zbierania gruszek go zdemaskowała. Czyż ten człowiek nie jest nicponiem? (Jest). Nie nadaje się do niczego i nie wie, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Powiedzcie Mi, jakiego rodzaju człowieczeństwo on sobą reprezentuje? Moim zdaniem jest zwierzęciem i tylko wygląda jak człowiek, podczas gdy w rzeczywistości nie zasługuje na to, by nazywać go człowiekiem. To, co zrobił – ten błąd, który popełnił – było na wskroś nikczemne, nie lepsze od tego, co mogłoby zrobić zwierzę. Ludzie ciągle mówią, że są zwierzętami wyższego rzędu, ale Moim zdaniem wielu ludzi jest nawet gorszych od zwierząt! Sądząc tylko na podstawie tego, co ten osobnik zrobił, na podstawie zasad i podejścia, jakie widoczne były w jego poczynaniach, to oprócz tego, że nie ma on ani krzty człowieczeństwa, nie jest nawet tak lojalny, jak pies stróżujący wobec swojego pana. Mamy w domu psa. Pewnego razu jadł świńskie ucho, a ja się z nim droczyłem, mówiąc: „Naprawdę ci to smakuje, co? Dajże mi kawałek”. Pies odłożył świńskie ucho i pchnął je w moją stronę, jakby chciał powiedzieć: „Proszę bardzo”. Mięso i kości to dla psa największy przysmak. Nawet gdyby jego własny szczeniak chciał zjeść kawałek świńskiego ucha, pies by mu go nie dał, ale kiedy Ja powiedziałem, że chcę je zjeść, natychmiast mi je podsunął. Widzisz, kiedy masz psa, możesz dostrzec w nim to, co sprawia, że psy są takie urocze. Opiekujesz się nim i dobrze go traktujesz, i dla niego jesteś jego rodziną. Jeśli poprosisz go o najlepszą rzecz, jaką ma, da ci ją. Tak bardzo jest do ciebie przywiązany. Ludzie nie są do tego zdolni – jak więc mogą być zwierzętami wyższego rzędu? Diabły twierdzą, że ludzie są zwierzętami wyższego rzędu. To kompletna niedorzeczność, pokrętne rozumowanie i herezja. Jeśli ktoś w ogóle nie ma człowieczeństwa, żyjąc w tym szatańskim świecie, jest w stanie dopuścić się wszelkiego zła – może być tak zły, jak to tylko możliwe, tak podły, jak to tylko możliwe, tak szpetny, jak to tylko możliwe, i tak nikczemny, jak to tylko możliwe. Jeżeli jego sumienie nie funkcjonuje i nie wie on, co jest właściwe, a co nie, może popełnić każdy zły uczynek i pozwalać na to, by z jego ust dobywały się wszelkie niewłaściwe słowa, pokrętne rozumowania i herezje. Ludzie są bardziej przerażający niż zwierzęta. Zwierzęta w rzeczywistości nie są straszne; są bardzo proste, bardzo czyste i bardzo szczere. Mój mały piesek, kiedy był młody i zajadał świńskie ucho, tak się ucieszył na Mój widok, że zaczął potrząsać głową i merdać ogonem. Wiedział, jak Mnie uszczęśliwić. Ale kiedy się z nim droczyłem i prosiłem, żeby oddał Mi swój przysmak, nie chciał Mi go dać, tylko szybko gdzieś się chował i wychodził dopiero wtedy, kiedy go zjadł. Odkąd osiągnął wiek dwóch czy trzech lat, zachowuje się jednak inaczej, jest teraz bardziej rozsądny. Kiedy proszę go o coś, co lubi, daje Mi to. Jest przy tym szczery, nie stawia Mi żadnych wymagań ani nie ma względem Mnie żadnych ukrytych motywów. A kiedy Mi tego czegoś nie daje, również jest szczery, nie ma wobec Mnie złych intencji. Niezależnie od tego, czy Mi to coś oddaje, czy nie, jest szczery. Takie są jego wrodzone cechy i instynkty. Zwierzęta nie mają skażonych skłonności. Nie posiadają zresztą niczego, co uległoby przekształceniu pod wpływem szatana, a wszystko, co przejawiają, jest najzupełniej naturalne, bardzo bezpośrednie i proste. Nie musisz zgadywać, jakie są ich intencje, i nie musisz mieć się przed nimi na baczności. Jeśli zwierzę coś ci daje, to znaczy, że ci to daje, a jeśli nie daje, to nie daje, i już. Jeżeli jest szczęśliwe, to jest szczęśliwe, a jeśli nie jest szczęśliwe, to nie jest, i tyle. Nie da się ponieść emocjom i nie będzie żywić wobec ciebie złych intencji. Z ludźmi jest inaczej. Ludzie są przerażający. Jeśli nie posiadają sumienia ani rozumu, to choć przyodziani są w ludzką skórę, po prostu nie mogą być lepsi od zwierząt, ale mogą być tak źli, jak to tylko możliwe. Jak bardzo mogą być źli? Tak bardzo, że będziesz czuł się tak, jakbyś zobaczył żywego demona, co sprawi, iż poczujesz, że jest to nie do pomyślenia, stanowi wstrząs dla twojego sumienia oraz uderza i trafia w najgłębsze pokłady twojego serca. Kiedy odczuwam takie rzeczy, wzdycham w duchu, myśląc sobie: „Czy człowiek powinien robić coś takiego? Jak ludzie mogą być aż tak źli? On wierzy w Boga – jak może mimo to robić takie rzeczy?”. Kiedy człowiek zatraci sumienie i rozum, może stać się tak zły, jak to tylko możliwe. Nie tylko może być taki zły, jaki jest obecnie, lecz także może stać się jeszcze gorszy i ulegać dalszej degeneracji. Degeneracja rodzaju ludzkiego i jego upadek zaczynają się od tego, że ludzie nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe.
Jeśli ktoś nie wie, co jest właściwe, a co niewłaściwe, nie ma choćby krzty sumienia ani rozumu, a więc pozbawiony jest człowieczeństwa i istnieje możliwość, że ma demoniczną naturę. Krótko mówiąc, bez względu na to, co ujawni później lub co będzie urzeczywistniał za życia, nie zostanie zbawiony; nigdy nie będzie mógł zostać zbawiony. Jeśli ktoś nie ma za grosz sumienia i rozumu – a mówiąc ściślej, zupełnie pozbawiony jest człowieczeństwa – to nie jest w stanie się poprawić i nie może zostać zbawiony. Naprawdę tak właśnie jest. Jeżeli nie wie nawet, co jest właściwe, a co nie, to jak może robić cokolwiek licującego z ludzkim sumieniem i rozumem? Sugerowanie, że jest to możliwe, byłoby niedorzecznością. Niektórzy ludzie mają skłonność do ulegania zazdrości i wchodzenia w konflikty. Jeżeli chodzi o konflikty z innymi ludźmi, mógłbyś pomyśleć, że nie jest to problem zbyt poważnej natury, ale niektórzy wdają się w konflikt ze Mną. W kogo zatem faktycznie wierzą ci „wierzący w Boga”? Sam fakt, iż mogą wdać się w konflikt ze Mną, sprawia, że ten akurat problem jest poważny. Niektórzy ludzie, kiedy wytknę im jakiś ich problem, nigdy tego nie zapominają, a potem się zastanawiają, jaką metodę mogą zastosować, aby znaleźć jakiś punkt zaczepienia i się zemścić. Na przykład, powiedziałem kiedyś do jednej z takich osób: „Zawsze gotujesz za dużo jedzenia; dlaczego nie przygotujesz tyle, ile akurat trzeba?”. Ten człowiek sobie to przemyślał: „Mówisz, że nie mam wyczucia co do ilości jedzenia, które trzeba przygotować. Czy to nie sugeruje, że jestem nie dość bystry, że do niczego się nie nadaję? Dlaczego więc sam nie przygotujesz posiłku?”. Kiedy Ja coś ugotowałem i też zostało trochę jedzenia, nie powiedział nic na głos, ale w duchu pomyślał sobie tak: „Ty też nie potrafisz ugotować odpowiedniej ilości, co? Znalazłem sposobność, żeby się na tobie zemścić. Ty obnażyłeś mój problem, więc ja też cię zdemaskuję!”. I ciągle szukał sposobów, żeby mnie atakować. Niektórzy ludzie mówią: „Czy to znaczy, że żywisz urazę do każdego, kto Cię atakuje? Czy zatem innych można atakować, ale Ciebie już nie?”. Czy mają słuszność, mówiąc w ten sposób? (Nie). Innym razem poprosiłem kogoś, aby posprzątał na stole, a on odparł: „To nie ja narobiłem bałaganu!”. Ja zaś na to: „Nawet jeśli to nie ty to zrobiłeś, to przecież możesz posprzątać”. A on odpowiedział: „Nawet jeśli posprzątam na stole, muszę wyraźnie stwierdzić, że to nie ja go zagraciłem”. Poprosiłem go potem, żeby poukładał rzeczy w szafce, a on odpowiedział: „To nie ja je kupiłem!”. Ja zaś odparłem na to: „To nie ty je kupiłeś, ale czy nie możesz ich poukładać? Dlaczego kiedy coś mówię, ma to dla ciebie tak niewielkie znaczenie? Koniecznie musisz najpierw się dowiedzieć, kto je kupił, zanim będziesz mógł je poukładać?”. Czy ten ktoś wiedział, czy to, co mówi, jest właściwe, czy nie? Dawał wyraz pokrętnemu rozumowaniu, nieprawdaż? (Tak). Powiedziałem, że daje wyraz pokrętnemu rozumowaniu, lecz on w głębi serca wciąż nie miał pewności, czy to właściwe, czy nie, myśląc, że Mój szczególny status oznacza, że inni muszą jakoś znosić wszystko, co powiem, jakbym strasznie się panoszył. Czy jego myślenie było słuszne? (Nie). Później zauważyłem, że w ogóle nie przyjmował prawdy i bez względu na to, co mówiłem, nie akceptował tego w swoim sercu, więc nie strzępiłem już sobie języka na darmo – mógł robić, co chciał, a ja mu wybaczałem i tolerowałem go. Chociaż mam określoną tożsamość i określony status, aż nazbyt wiele osób Mnie nie słucha i Mi się sprzeciwia. Osobiście widziałem wielu braci i wiele sióstr, którzy nie okazują Mi szacunku. Jest wielu ludzi, którzy skłonni są buntować się przeciwko Mnie i mają do Mnie żal, wielu ludzi, którzy w głębi serca Mi zazdroszczą i Mnie nienawidzą, wielu ludzi, którzy patrzą na Mnie z góry i Mnie lekceważą, wielu ludzi, którzy osądzają Mnie za Moimi plecami, i wielu ludzi, którzy otwarcie się ze Mnie wyśmiewają i szydzą ze Mnie. Jak ich traktowałem? W ciągu ponad trzydziestu lat Mojej pracy na nikim się nie zemściłem. Po tym, jak przyjąłem swój status, nikogo nie darzyłem nienawiścią ani nie dręczyłem z uwagi na to, że okazywał Mi brak szacunku, kiedy Moja tożsamość nie była jeszcze ujawniona. Ani razu czegoś takiego nie zrobiłem. Co więcej, ci ludzie robili pewne rzeczy, które były wobec Mnie grubiańskie albo sprawiały Mi ból, a Ja nigdy nie pociągnąłem ich do odpowiedzialności. Muszę jednak omawiać tego rodzaju problemy, mówiąc o tym, jakie mają one odniesienie do prawdy, aby pomóc wszystkim zyskać rozeznanie – jest to bowiem z korzyścią dla każdego. Jednakże wiele osób zupełnie nie ma rozeznania co do tego, co uczynili ci ludzie. Osoby te nie traktują takich rzeczy poważnie, jakby nie było warto o nich wspominać. Czyż nie jest to pewien problem? Dlatego aż nader konieczne jest omawianie takich spraw, aby pomóc wszystkim zyskać rozeznanie. Skoro mówisz, że wierzysz w Boga, traktuję cię jak osobę wierzącą. Stawiam ci wymagania stosownie do obowiązku, który wykonujesz, więc czy nie powinieneś ich spełniać? Czy nie powinieneś okazywać posłuszeństwa? (Powinienem). Jestem, kim jestem, i stawiam ci wymagania mając taką tożsamość i taki status, więc powinieneś traktować to, co mówię, z postawą godną istoty stworzonej. Wykonujesz swój obowiązek; nie powinieneś czynić żadnych innych uwag, nie powinieneś dawać wyrazu pokrętnemu rozumowaniu i nie powinieneś Mi się sprzeciwiać. Jest to minimalny poziom rozsądku i minimalny przejaw człowieczeństwa, jaki powinieneś wykazywać jako istota stworzona. Ale temu człowiekowi nie tylko brakowało takiej postawy, lecz także uciekał się do pokrętnego rozumowania. Czy wiedział, co jest właściwe, a co nie? Nie wiedział. Ludzie, którzy nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie, są pozbawieni człowieczeństwa, prawda? (Tak). Można z całą pewnością stwierdzić, że nie mają ani krzty człowieczeństwa. Jeśli zwykły człowiek prosi cię, byś posprzątał na stole i poukładał w szafce, a ty nie chcesz tego zrobić albo uważasz, że ten ktoś jest zwykłym człowiekiem i nie ma żadnego prawa kazać ci to zrobić, to możesz zdecydować, że tego nie zrobisz. Ale wróćmy do tych dwóch rzeczy, które powiedziałeś: „To nie ja narobiłem bałaganu!” i „To nie ja kupiłem te rzeczy w szafce!” – czy tak powiedziałby ktoś mający sumienie i rozum? Czy takie zachowanie nie jest aroganckie i nierozsądne? (Jest). Zachowujesz się wyzywająco, gdy zwykły człowiek mówi do ciebie w ten sposób; ale teraz to Ja do ciebie mówię, a ty i tak ośmielasz się stosować w rozmowie ze Mną pokrętne rozumowanie i bronić się za pomocą pozornie logicznych argumentów. Co nam mówi o twoim charakterze to, że potrafisz w ten sposób stosować pokrętne rozumowanie? Powiedziałeś: „To nie ja narobiłem bałaganu”, co oznacza: „Niech posprząta ten, kto narobił bałaganu; w każdym razie ja tego nie zrobię!”. Odmówiłeś wykonania zadania, które powinieneś był wykonać, na dodatek odwołując się przy tym do pokrętnego rozumowania. Czy tak właśnie powinna załatwiać sprawy osoba reprezentująca sobą zwykłe człowieczeństwo? Jeśli to zadanie jest tym, co powinieneś zrobić, to czy nie jest tak, że nie powinieneś był odezwać się w ten sposób? Skoro byłeś w stanie tak się odezwać, to czyż nie oznacza to, że nie wiesz, co jest właściwe, a co nie? Aby odmówić wykonania tego zadania i nie sprzątać na stole, dałeś nawet upust swojej złości, mówiąc, że to nie ty narobiłeś bałaganu ani nie ty kupiłeś te rzeczy w szafce, więc nie będziesz sprzątać ani ich układać. Aby tego nie robić, wymyśliłeś sobie wymówki i posłużyłeś się pokrętnym rozumowaniem. Czy to twoje rozumowanie nie jest zanadto pokrętne? Potrafiłeś pozwolić sobie na to, by coś takiego wymknęło ci się z ust i zrobiłeś to z nadmierną pewnością siebie, a nawet arogancją. Ktoś taki nie wie, co jest właściwe, a co nie, prawda? Nie ma w sobie człowieczeństwa, nieprawdaż? (Tak). Opisałem cię w ten sposób wcale nie dlatego, że mam określoną tożsamość i określony status, a ty właśnie Mnie obrałeś sobie za cel. Nawet gdyby ktoś inny poprosił cię o posprzątanie na stole, a ty byś odmówił i usiłowałbyś się wykłócać, to Ja, będąc świadkiem tej sytuacji, i tak oceniłbym cię w ten sam sposób, ponieważ to, co powiedziałeś, nie licuje z człowieczeństwem, jest niewłaściwe, jest przykładem pokrętnego rozumowania, herezją i błędem. Ty zaś nie uważałeś tego za niewłaściwe, a nawet uznałeś takie rozumowanie za rozsądne; to wystarczy, aby pokazać, co kryje się w twoim człowieczeństwie. Nie byłeś wówczas w stanie się powstrzymać i wyrzuciłeś to z siebie. Jest to przejaw twojej natury, a takie przejawy reprezentują człowieczeństwo i istotę danej osoby. Dlaczego mówię, że ten przejaw odzwierciedla istotę człowieka? To, że żywisz takie myśli i zapatrywania, nie jest zjawiskiem tymczasowym, a te myśli i zapatrywania nie powstały na skutek czegoś, co Ja powiedziałem; te myśli i zapatrywania stanowią raczej to, o czym myślisz od dawna, od wielu dni i miesięcy – a ponadto, ponieważ pewne rzeczy ci nie odpowiadały, wyrobiłeś sobie pewne pojęcia, a w twoim sercu wzbierało niezadowolenie i chęć buntu. Na chwilę straciłeś nad sobą kontrolę i to, co było w twoim sercu, zostało ujawnione. Co takiego zostało ujawnione? To, że nie masz ani krzty sumienia czy rozumu, a twoje człowieczeństwo jest na wskroś złe, wręcz nazbyt przerażające. Gdybyście mieli poprosić wspomnianą wyżej osobę, aby zaakceptowała prawdę, nie byłaby w stanie tego zrobić. Gdybyście mieli ją poprosić, aby poznała swoje skażone skłonności, to byłoby to dla niej tym bardziej niemożliwe. Ktoś, kto nie ma ani za grosz człowieczeństwa, znajduje się na tym samym poziomie co zwierzę. Opisałem tego osobnika w ten sposób wcale nie dlatego, że przypadkowo zrobił Mi coś złego lub powiedział do Mnie coś niedorzecznego; zrobiłem to dlatego, że taka po prostu jest natura tego, co uczynił. Scharakteryzowanie go w ten właśnie sposób nie jest niesprawiedliwe ani nieuczciwe. Nawet gdyby skierował te słowa do kogoś innego, i tak oceniłbym go w ten sam sposób, jeśli byłbym świadkiem tej sytuacji. Jest to obiektywna, sprawiedliwa ocena. Był w stanie wygadywać takie niedorzeczności, wygłaszać tak absurdalne argumenty, a wszystko to było przejawem jego natury. Powiedzcie Mi, czyż nie jest to ujawnienie jego naturoistoty? Czyż nie jest to ujawnienie prawdziwego oblicza jego człowieczeństwa? To zdarzenie go obnażyło. Co takiego zatem ujawniło? Ujawniło, że osobnik ten w ogóle nie ma w sobie człowieczeństwa. Ludzie niemający człowieczeństwa nie wiedzą, co jest właściwe, a co niewłaściwe, i mogą występować z najrozmaitszymi przykładami wypaczonego rozumowania i herezji, mówiąc wszystkie te rzeczy z nadmierną pewnością siebie. A kiedy już je wypowiedzą, nigdy nie zdają sobie sprawy, że ich słowa są niewłaściwe, i nigdy nie przyznają, co w ich słowach było nie tak. Nigdy nie zastanawiają się nad sobą ani nie akceptują przycinania. A co ostatecznie mówią? „Nie powiedziałem tego celowo. Czyż nie było po prostu tak, że coś mi się wymknęło w chwili gniewu?”. A czy to w ogóle musiało być celowe? Ujawniłeś to już w sposób najzupełniej naturalny, a tym samym obnażyłeś to, jak wygląda twoje człowieczeństwo. To, że jesteś w stanie powiedzieć coś takiego bez zastanowienia, dowodzi, że słowa te od dawna tkwiły w twoim sercu, a kiedy znajdujesz się w tego rodzaju sytuacji, wypowiadasz je w sposób jak najbardziej naturalny. To zaś w pełni oddaje twój charakter. Gdybyś zastanowił się nad swoimi słowami, zanim je wypowiedziałeś, niekoniecznie musiałyby one być autentyczne, a nawet mogłyby być udawane, podczas gdy w tej sytuacji w większym stopniu ujawnia się twój charakter. Ludzie pozbawieni człowieczeństwa nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie, a nawet odwracają pojęcia dobra i zła oraz wypowiadają przykłady pokrętnego rozumowania w taki sposób, jakby to była rozsądna argumentacja. Bez względu na to, jak przedstawiasz im fakty i jak ich przekonujesz, po prostu nie zechcą przyznać, że postąpili źle. „Jakże mógłbym się mylić? To wy jesteście w błędzie! Patrzycie na mnie z góry, widzicie, że jestem potulny, nie mam żadnych talentów, nie mam żadnych wpływów ani statusu społecznego, więc znęcacie się nade mną!”. Wypluwają z siebie całą masę pokrętnych argumentów i herezji, ale nigdy nie mówią, jaka jest natura tych złych rzeczy, które zrobili, i pokrętnego rozumowania, którym się posłużyli. Bez względu na to, jak wiele złych rzeczy robią, w ogóle się do nich nie przyznają. Czy ktoś posiadający zwykłe człowieczeństwo przejawiałby coś takiego? Nie trzeba tu nawet wspominać o ludziach mających zdrowe sumienie i rozum – każdy, kto ma choć odrobinę sumienia i rozumu, z pewnością zdaje sobie sprawę, że ludzie w ciągu swojego życia popełniają wiele błędów. Mówiąc bardziej konkretnie, niektórzy ludzie mówią bądź robią rzeczy, których nie powinni, a potem przez całe życie tego żałują i cierpią, odczuwając w swoim sumieniu samooskarżenia i wyrzuty. W miarę jak dorastają, osiągając wiek, w którym człowiek staje się bardziej wrażliwy i dojrzalszy, coraz lepiej wiedzą, co należy mówić i robić, a czego mówić i robić nie należy. Ich sumienie i rozum będą wówczas nieustannie kontrolować ich zachowanie oraz myśli. Zwłaszcza jeśli ktoś potrafi przyjmować prawdę, to po zaakceptowaniu pewnych prawd jego sumienie i rozum będą rozwijać się we właściwym kierunku, a niewłaściwe słowa, które niegdyś wypowiadał, niedorzeczne zapatrywania, które dawniej wyrażał, oraz złe rzeczy, które przedtem robił, będą stopniowo docierać do jego świadomości, jedna po drugiej pojawiając się w jego umyśle. Ktoś taki będzie nieustannie nad nimi rozmyślać i się zastanawiać, a następnie poszukiwać słów Bożych i odnosić je do samego siebie, i coraz bardziej będzie czuć, że jest tylko zwykłym człowiekiem, że popełnił wiele błędów i wypowiedział wiele niewłaściwych słów, że ma wiele niedorzecznych myśli i zapatrywań oraz że w przeszłości zrobił wiele rzeczy nierozsądnych, głupich i zdradzających ignorancję, a także takich, które ludzie uznają za odrażające. Nawet nie patrząc na to z poziomu słów Bożych i prawdy, a jedynie z perspektywy tego rodzaju pojmowania spraw, które człowiek zyskał poprzez wiele lat życiowych doświadczeń, ktoś taki może również nieustannie podsumowywać te problemy związane z jego człowieczeństwem, te błędy i występki. Jest to normalne i są to właśnie tego rodzaju doświadczenia i korzyści, jakie mająca człowieczeństwo osoba, która wie, co jest właściwe, a co niewłaściwe, powinna ostatecznie posiadać po osiągnięciu pewnego wieku i zaakceptowaniu pewnych prawd. Ale ci, którzy nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie, nawet jeśli dożyją sześćdziesiątki albo siedemdziesiątki, pozostają tymi samymi głupimi, nieświadomymi oraz upartymi ludźmi i się nie zmienią. Jeżeli oczekujesz, że tacy ludzie się zmienią, to równie dobrze możesz czekać, aż świnia zacznie latać. To się po prostu nigdy nie stanie. Tacy ludzie nigdy się nie zmienią, ponieważ nawet nie wiedzą, co jest właściwe, a co nie. Gdybyście mieli poprosić kogoś, kto nie wie, co jest właściwe, a co nie, by zaakceptował prawdę, utrudnilibyście mu życie, ponieważ jest to po prostu poza jego zasięgiem i nie wie on, czym jest prawda. Nie jest więc w stanie jej zaakceptować. To tak, jakby poprosić daltonistę o namalowanie obrazu. Czy człowiek ślepy na barwy byłby w stanie namalować obraz w normalnych kolorach? (Nie). Gdybyś poprosił człowieka pozbawionego słuchu muzycznego, by coś zaśpiewał, zawsze by fałszował. Bez względu na to, ile by nie śpiewał, nie potrafi zaśpiewać czysto, lecz mimo to uważa, że on sam śpiewa czysto, a wszyscy inni fałszują. Jego kryterium oceny jest nieprawidłowe, więc nigdy nie będzie wiedział, co jest właściwe, a co nie. Czy teraz to rozumiecie? (Tak).
O jakich faktach mówi ludziom treść tego omówienia? Mówi im, że ponieważ ludzie pozbawieni człowieczeństwa nie spełniają podstawowego warunku w postaci posiadania sumienia i rozumu, nie mają też podstawowego kryterium oceny i regulowania swojego człowieczeństwa. W rezultacie cechujące ich przejawy wydają się bardzo dziwne tym, którzy sumienie i rozum posiadają. Ludzie bez człowieczeństwa ciągle dają wyraz pokrętnemu rozumowaniu i herezjom oraz wyrażają poglądy pozbawione podstaw. Po prostu nie jesteś w stanie zrozumieć, o co im chodzi. Teraz znaleźliście odpowiedź na to pytanie, prawda? (Tak). Jeżeli tego typu osoba osiągnie punkt, w którym nie sposób już się z nią dogadywać, nie powinniście się więcej z nią zadawać. Jeśli zaś nie osiągnęła jeszcze tego punktu i nadal można się z nią dogadać w dostatecznym stopniu, starajcie się jak najmniej z nią rozmawiać, aby uniknąć uczucia znużenia. Obecnie we wszystkich obszarach działalności kościoła występuje duże obciążenie pracą, a wiele zadań wymaga energii. Niektórzy mają poczucie, że są nazbyt zajęci i zupełnie nie mają czasu zajmować się tymi herezjami i niedorzecznymi poglądami. Ten punkt widzenia również jest niewłaściwy, ponieważ nie sprzyja zyskiwaniu rozeznania. Kiedy słyszysz jakąś herezję lub błędny pogląd i czujesz, że coś z nim jest nie tak, powinieneś to odnotować. Następnie poszukuj prawdy, abyś mógł taki pogląd trafnie rozpoznać i dokładnie wiedzieć, co jest z nim nie tak. Jeśli będziesz się w ten sposób szkolić i praktykować, zyskasz rozeznanie. Jednakże w przypadku tego typu osób nie ma potrzeby omawiania z nimi prawdy, aby skorygować ich zapatrywania, ponieważ osoby te po prostu nie są w stanie tego zrozumieć. To tak, jakby ktoś zobaczył jajko spadające z drzewa, a potem twierdził, że jajka rosną na drzewach. W rzeczywistości na drzewie siedziała kura, która zniosła jajko. On nie widział kury, a tylko spadające jajko, więc doszedł do takiego właśnie wniosku. Bez względu na to, co mu powiesz, on tego nie rozumie i upiera się, że jajka rosną na drzewach. Czyż to nie głupie? (Głupie). Czy można jakoś dotrzeć do kogoś takiego? (Nie). Jeśli nie możecie do niego dotrzeć, to nie mówcie już nic więcej. Nie strzępcie sobie języka na darmo. Przez wszystkie te lata widziałem zbyt wielu niedorzecznych ludzi. Większość z nich ma niemało entuzjazmu, potrafi wykonywać jakiś obowiązek i nie jest na wskroś zdradziecka ani zła. Mówię im zatem coś od niechcenia, a jaki jest tego rezultat? Jeżeli powiem kilka słów prawdy, to ich to przerasta. Jeśli mówię o jakichś zewnętrznych sprawach, nie są w stanie tego słuchać. Odechciewa Mi się więc cokolwiek do nich mówić, ponieważ rozmowa z nimi jest nazbyt nużąca, a Ja mam zbyt wiele do zrobienia, zbyt wiele tematów wymagających omówienia. Nie jestem nawet w stanie omówić wszystkich tematów, które należy omówić, więc jak mógłbym mieć ochotę zawracać sobie głowę takimi osobami? Teraz, gdy omówiony został już tak duży zakres prawdy, wiele rzeczy stało się jasnych, prawdziwe fakty wyszły na jaw i różne typy ludzi naprawdę zostaną przyporządkowane według rodzaju. Jeśli więc chodzi o tego typu niedorzeczne osoby, niechaj zostaną po prostu odpowiednio przyporządkowane, i tyle. Nie mamy czasu, aby z nimi dyskutować lub korygować ich niedorzeczne zapatrywania, nieprawdaż? (Tak). Na tym zakończmy więc nasze dzisiejsze omówienie. Do widzenia!
16 marca 2024 r.
Przypisy:
a. W języku chińskim imię „Zheng” niesie z sobą skojarzenia z moralną prawością.