53. Dokonywanie wyborów w obliczu niebezpieczeństwa

Autorstwa Xin Ming, Chiny

Wieczorem 15 kwietnia 2022 roku, chwilę po 22:00, otrzymałam wiadomość od przywódczyni, w której informowała mnie, że aresztowano czworo braci i sióstr z kościoła w moim rodzinnym mieście. Na widok tych znajomych nazwisk, zrobiło mi się wyjątkowo ciężko na sercu. Jedna z sióstr wykonywała dawniej obowiązki wraz ze mną i obie byłyśmy przesłuchiwane telefonicznie przez policję. Czy przez jej aresztowanie ja także będę miała kłopoty? Nieco się przestraszyłam. Potem usłyszałam, że aresztowano kolejnych pięcioro braci i sióstr, w tym dwóch przywódców kościoła. W południe 21 kwietnia otrzymałam kolejny list od przywódczyni, w którym informowała mnie, że straciła kontakt z kościołem w moim rodzinnym mieście i prosiła, żebym tam pojechała, rozeznała się w sytuacji, i sprawdziła, czy księgi słów Bożych są bezpieczne i czy da się je przewieźć w inne miejsce. Po przeczytaniu listu byłam bardzo zaniepokojona. Gdyby policja skonfiskowała księgi słów Bożych, byłaby to ogromna strata. Odeszłam z lokalnego kościoła dziesięć lat wcześniej i nie wiedziałam, gdzie księgi są przechowywane. Nagle pomyślałam o mojej mamie, która od zawsze była w kościele i prawdopodobnie jest zorientowana w sytuacji. W tym momencie pojawiła się jednak w moim sercu samolubna myśl: „Jeśli powiem, że moja mama może znaleźć dom, w którym przechowywane są księgi, przywódczyni z pewnością zorganizuje mój powrót. Represje ze strony KPCh są obecnie bardzo poważne. Jeśli wrócę tam w tym momencie, to czy nie znajdę się bezpośrednio na linii ognia? Gdybym została aresztowana i trafiła do więzienia, to czy zniosłabym tortury? Na samą myśl o scenach policyjnych tortur braci i sióstr po aresztowaniu ogarnęło mnie przerażenie. Lepiej zostanę tutaj. Powrót jest zbyt niebezpieczny!”. Myśląc o tym, nie odpowiedziałam od razu przywódczyni, że zgadzam się na powrót. Później jednak pomyślałam o tym, jak przez lata cieszyłam się wieloma Bożymi łaskami i zaopatrzeniem w prawdę, nie robiąc zbyt wiele dla Boga. Szczególnie teraz moje wysiłki w wykonywaniu obowiązków nie przyniosły zbyt wielu owoców i często kierowałam się w życiu swoim zepsutym usposobieniem. Już i tak zawdzięczałam Bogu zbyt wiele. Teraz, gdy wielu braci i sióstr z kościoła w moim rodzinnym mieście zostało aresztowanych i straciło z nami kontakt, nie mogłam jedynie stać z boku i się temu biernie przyglądać. Nie mogłam też pozwolić, żeby księgi słów Bożych zostały przechwycone przez wielkiego czerwonego smoka. W tym momencie przyszedł mi do głowy wers hymnu: „Nadszedł czas, aby okazać naszą lojalność Bogu. Będziemy cierpieć, aby dać o Nim świadectwo”. Bóg liczył na to, że w czasach zagrożenia i trudności będę w stanie postawić na pierwszym miejscu interesy Bożej rodziny. Bałam się jednak, że jeśli wrócę, zostanę aresztowana i myślałam tylko o własnych interesach. W ogóle nie byłam lojalna wobec Boga. Byłam taka samolubna! Kiedy kościół stanął w obliczu prześladowań i trudności, ja po prostu próbowałam ocalić własną skórę. Byłam naprawdę pozbawiona sumienia! Gdybym nie stanęła na wysokości zadania teraz, kiedy dzieło kościoła mnie potrzebowało, na pewno później czułabym się winna i bardzo bym tego żałowała. Nie mogłam już dłużej być tchórzem. Musiałam zrobić, co w mojej mocy, aby chronić księgi słów Bożych. Gdy sobie to uświadomiłam, szybko odpisałam przywódczyni, informując ją, że mogę wrócić do mojego rodzinnego miasta i odnaleźć moją mamę, aby rozeznać się w sytuacji.

Później przywódczyni się ze mną spotkała i szczegółowo omówiła sposób, w jaki mam współpracować, gdy wrócę do mojego rodzinnego miasta. Wielokrotnie powtarzała, żebym po powrocie nie kontaktowała się bezpośrednio ani z braćmi i siostrami z kościoła, ani z moją mamą, ponieważ nie było pewne, czy przypadkiem nie znajdowali się pod nadzorem policji. Powiedziała mi też, żebym najpierw się dowiedziała, czy moja mama jest bezpieczna, zanim się z nią spotkam, aby porozmawiać o księgach. Byłam wtedy zarówno zdenerwowana, jak i przestraszona. Bałam się, że zostanę aresztowana przez policję i denerwowałam się, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z taką sytuacją i nie wiedziałam, czy sobie z nią dobrze poradzę. Po wyjściu przywódczyni od razu przeczytałam następujące słowa Boże. Bóg mówi: „Nie powinieneś obawiać się tego czy tamtego; bez względu na to, ilu trudom i niebezpieczeństwom miałbyś stawić czoła, powinieneś zachować spokój przed Moim obliczem, niczym nie niepokojony, tak aby Moja wola mogła się wypełnić w niezakłócony sposób. Jest to twój obowiązek. (…) Musisz wszystko znieść. Musisz wyrzec się dla Mnie wszystkiego, podążać za Mną z całej swojej siły i być gotowym zapłacić każdą cenę. Nadszedł czas, żebym poddał cię próbie – czy okażesz Mi swoją wierność? Czy będziesz wiernie podążał za Mną aż do końca drogi? Nie obawiaj się; z Moją pomocą, któż mógłby stanąć ci na tej drodze? Zapamiętaj to sobie! Pamiętaj! We wszystkim są Moje dobre intencje i wszystko jest pod Moją kontrolą. Czy potrafisz kierować się Moim słowem we wszystkim, co mówisz i robisz? Kiedy spadną na ciebie próby ognia, czy uklękniesz i Mnie zawołasz? Czy też skulisz się, niezdolny do tego, by ruszyć naprzód?(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 10, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Kiedy przeczytałam słowa Boże, które mówią: „Nadszedł czas, żebym poddał cię próbie – czy okażesz Mi swoją wierność?” „Kiedy spadną na ciebie próby ognia, czy uklękniesz i Mnie zawołasz? Czy też skulisz się, niezdolny do tego, by ruszyć naprzód?” miałam wrażenie, że Bóg wyraźnie mówi mi, że obecna sytuacja została zaaranżowana przez Niego i stanowiła dla mnie próbę. Czułam, że Bóg bada moje serce, aby sprawdzić, czy w obliczu prześladowań i trudności na pierwszym miejscu postawię swoje własne interesy, przestraszę się i wycofam, czy może najważniejsze będą dla mnie interesy domu Bożego i przeniesienie ksiąg słów Bożych w bezpieczne miejsce. Czułam też, że Bóg ma nadzieję, że dobrze sobie poradzę. Nie chciałam zawieść intencji Boga ani być tchórzem, który pragnie jedynie przeżyć, więc szybko padłam na kolana i pomodliłam się do Boga: „Boże, moja postawa jest taka marna. Nigdy niczego podobnego nie doświadczyłam i jestem bardzo zdenerwowana. Boję się, że nie wykonam właściwie tego obowiązku. Boże, proszę, prowadź mnie i pomóż mi wyciszyć moje serce”. Po modlitwie poczułam się o wiele spokojniejsza.

Gdy dotarłam do mojego rodzinnego miasta, było już po godzinie 20:00. Idąc ulicą, czułam się nieswojo, nie wiedząc, jak się mają bracia i siostry, czy księgi słów Bożych są bezpieczne i czy grozi mi jakieś niebezpieczeństwo. W duszy cały czas prosiłam Boga, żeby pomógł mi uspokoić moje serce. Gdy dotarłam pod drzwi mieszkania mojego młodszego brata, zawahałam się, wiedząc, że jest przeciwny mojej wierze w Boga. Gdy mój tata zmarł z powodu choroby, nie wróciłam do rodzinnego miasta, a mój brat wprost mi powiedział: „Od teraz nie jesteś już moją siostrą”. Nie wiedziałam, czy mi pomoże. Serce znów mi się ścisnęło i przez kilka minut stałam na korytarzu, nie mając odwagi wejść do środka. Pomodliłam się w duchu i stopniowo poczułam się spokojniejsza. Nabrałam odwagi i zapukałam do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu mój brat nie okazał mi żadnej wrogości. Dowiedziałam się też od niego, że moja mama jest na razie bezpieczna. W dniu aresztowania braci i sióstr akurat przeprowadzała się do nowego miejsca i nikt w kościele nie wiedział, gdzie mieszka. Od razu poszłam się z nią zobaczyć. Pomyślałam: „Moja mama mieszkała w swoim poprzednim domu przez siedem lat, a bracia i siostry często w nim bywali. Policja z łatwością by ją znalazła, więc dobrze, że się przeprowadziła. W przeciwnym razie nie mogłabym się z nią skontaktować. Czy to nie Boże rozporządzenia i ustalenia sprawiły, że moja mama wcześniej się przeprowadziła?”. W tym momencie poczułam, że moja postawa była naprawdę marna i że w ogóle nie miałam wiary w Boga. Początkowo nie miałam odwagi wrócić, w obawie, że zostanę aresztowana i nie odnajdę domu, w którym przechowywane są księgi słów Bożych. Teraz zobaczyłam, że Bóg wszystko zaaranżował. Widząc wszechmoc i suwerenną władzę Boga, zyskałam wiarę. Moja mama powiedziała, że wie o czterech domach, w których księgi słów Boga przechowywane były dwa lata wcześniej, ale nie ma pojęcia, czy od tego czasu nic się w tej kwestii nie zmieniło. Zajmowała się tym siostra o imieniu Han Li i to od niej mogłam uzyskać więcej informacji. Poza tym, gdyby to Han Li nas przedstawiła, opiekunowie ksiąg łatwiej by nam zaufali. Pomyślałam: „W domu Han Li działa sklep i prawie wszyscy aresztowani go znają. Jeśli ona jest pod obserwacją policji, to czy moja mama też nie zostanie aresztowana?”. Funkcjonariusze policji to diabły, które krzywdzą ludzi. Niektórzy spośród aresztowanych bracii i sióstr zostali poparzeni wrzącą wodą, inni rozebrani do naga i rażeni paralizatorem, a jeszcze inni zakuci w kajdanki i powieszeni głową w dół. Na samą myśl o tych okrutnych scenach aż cała się zatrzęsłam. Pomyślałam: „Czy jeśli zostanę aresztowana, też będę musiała znosić takie tortury? Wolałabym, żeby mnie zastrzelili, i to od razu. Przynajmniej umarłabym bez większego cierpienia. Może zostanę męczenniczką i moja dusza zostanie zbawiona. Te diabły są jednak podstępne i okrutne. Zmuszają aresztowanych braci i siostry, aby wyparli się Boga, wydali przywódców kościoła i ujawnili, gdzie przetrzymywane są kościelne fundusze. Gdy odmawiają odpowiedzi, poddawani są rozmaitym torturom, a gdy nadal nic nie mówią, są wsadzani do więzienia i dręczeni przez współwięźniów. Policja stosuje najróżniejsze okrutne metody, naprawdę czyniąc to miejsce piekłem na ziemi, w którym ludzie nie mogą ani żyć, ani umierać, a jedynie cierpieć straszliwe męki! Niewiele w życiu wycierpiałam i wystarczył ból głowy czy gorączka, żebym źle się poczuła. Jak zniosę takie nieludzkie tortury? Poza tym moja mama ma już swoje lata i gdyby została aresztowana, bardzo by cierpiała, nawet gdyby nie umarła”. Myśląc o tym, powiedziałam mojej mamie: „Jeśli policja obserwuje Han Li, my także możemy zostać aresztowane. Myślę, że nie powinnyśmy się z nią kontaktować”. Słysząc to, moja mama nie drążyła tematu.

Gdy skończyłyśmy rozmawiać, było już późno. Leżałam w łóżku, nie mogąc zasnąć, i myślałam: „Moja mama tak do końca nie wie, gdzie przechowywane są księgi. Czy jeśli udamy się do rodzin, które je przechowują, bez uprzedzenia, tak po prostu nam je oddadzą? Kontaktując się najpierw z Han Li, byłybyśmy bardziej wiarygodne”. Zdałam sobie sprawę, że moja niechęć do skontaktowania się z Han Li wynika z obawy, że zostanę wplątana i nadal chronię własne interesy, więc szybko poszukałam słów Bożych, aby rozwikłać mój stan. Przeczytałam następujący fragment: „Antychryści są skrajnie egoistyczni i niegodziwi. Nie mają prawdziwej wiary w Boga, a tym bardziej nie ma w nich lojalności wobec Niego; kiedy natrafiają na problem, chronią i zabezpieczają tylko siebie. Nic nie jest dla nich ważniejsze od własnego bezpieczeństwa. Dopóki żyją i unikają aresztowania, dopóty nie obchodzi ich, jak wielkie szkody ponosi dzieło kościoła. Tacy ludzie są skrajnie egoistyczni, w ogóle nie myślą o braciach i siostrach ani o dziele kościoła, myślą tylko o własnym bezpieczeństwie. To antychryści. Zatem kiedy takie rzeczy przytrafiają się tym, którzy są lojalni wobec Boga i mają prawdziwą wiarę w Niego, jak oni sobie z tym radzą? Jak ich czyny różnią się od czynów antychrystów? (Gdy takie rzeczy przydarzają się osobom lojalnym wobec Boga, wymyślają one wszelkie sposoby, by zabezpieczyć interesy domu Bożego i zapobiec stratom w Bożych ofiarach, a także czynią niezbędne, minimalizujące straty, ustalenia dla przywódców, pracowników, braci i sióstr. Tymczasem antychryści zapewniają ochronę przede wszystkim samym sobie. Nie troszczą się o dzieło kościoła ani o bezpieczeństwo wybrańców Boga, przez co w obliczu aresztowań owo dzieło ponosi straty). Antychryści porzucają dzieło kościoła oraz Boże ofiary i nie ustalają tego, co ludzie mają następnie uczynić. To zupełnie tak, jakby pozwalali wielkiemu, czerwonemu smokowi zagarnąć Boże ofiary i Jego wybrańców. Czyż nie jest to potajemna zdrada zarówno owych ofiar, jak i wybrańców? Kiedy ludzie wierni Bogu wiedzą jednoznacznie, że dane środowisko jest niebezpieczne, to zanim sami się wycofają, mimo wszystko podejmują ryzyko związane z radzeniem sobie z następstwami sytuacji i ograniczają straty w domu Bożym do minimum. Nie stawiają na pierwszym miejscu własnego bezpieczeństwa. Powiedz mi, kto w tym niegodziwym kraju wielkiego, czerwonego smoka może zapewnić, że wiara w Boga i wykonywanie obowiązku nie będzie wiązało się z żadnym niebezpieczeństwem? Jakikolwiek obowiązek się podejmuje, wiąże się on z pewnym ryzykiem – ale wykonywanie obowiązku zleca Bóg i podążając za Bogiem, trzeba podjąć ryzyko jego wykonania. Trzeba wykazać się mądrością i podjąć działania zapewniające bezpieczeństwo, ale nie należy stawiać swojego osobistego bezpieczeństwa na pierwszym miejscu. Należy rozważyć intencje Boga, stawiając na pierwszym miejscu pracę Jego domu i szerzenie ewangelii. Wypełnienie Bożego posłannictwa jest tym, co liczy się najbardziej i jest na pierwszym miejscu. Antychryści przyznają najwyższy priorytet swojemu własnemu bezpieczeństwu; są przekonani, że nic poza tym ich nie dotyczy. Nie obchodzi ich to, że coś przydarza się komuś innemu, bez względu na to, o kogo chodzi. Dopóki nic złego nie przytrafia się samym antychrystom, czują się swobodnie. Są zupełnie pozbawieni lojalności, co wynika z ich naturoistoty(Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Gdy przeczytałam te słowa Boże, bardzo się zasmuciłam i zmartwiłam. Miałam poczucie, że słowa Boga mnie osądzają. Ujawnione przeze mnie usposobienie niczym nie różniło się od usposobienia antychrystów. W obliczu niebezpieczeństwa i trudności antychryści biorą pod uwagę tylko własne bezpieczeństwo i myślą o tym, jak się ochronić, w ogóle nie okazując lojalności Bogu i lekceważąc interesy Bożej rodziny oraz bezpieczeństwo braci i sióstr. Są wyjątkowo samolubni i podli. W tych niebezpiecznych czasach, gdy kościół stanął w obliczu aresztowań, najważniejszym zadaniem była ochrona ksiąg słów Bożych. Było to coś, co powinna zrobić każda osoba posiadająca sumienie i człowieczeństwo. W tym krytycznym momencie myślałam tylko o tym, żeby uratować siebie, w ogóle nie myśląc o tym, jak bezpiecznie przewieźć księgi w inne miejsce. Gdzie była moja lojalność wobec Boga? Gdybym postąpiła pochopnie, gdybym nie odnalazła domów, w których przechowywane są księgi, lub gdyby ich opiekunowi mi ich nie przekazali, opóźniłoby to ich przewiezienie. Gdyby z tego powodu zostały skonfiskowane przez policję, to ja byłabym za to odpowiedzialna! Słowa Boże są podstawą ludzkiego życia. Aby zrozumieć prawdę, poznać siebie, odrzucić zepsute skłonności i dostąpić zbawienia, konieczne są słowa Boże. Są one nawet ważniejsze niż ludzkie życie. Bracia i siostry ryzykują swoje życie, aby dostarczać do kościoła księgi słów Bożych, aby więcej osób mogło je przeczytać, zrozumieć prawdę i dostąpić Bożego zbawienia. Ci, którzy szczerze wierzą w Boga, z pewnością zaryzykowaliby swoje życie, aby chronić księgi, a tymczasem w tym krytycznym momencie ja myślałam tylko o tym, żeby chronić siebie. Im więcej się nad tym zastanawiałam, tym bardziej czułam, że jestem całkowicie pozbawiona człowieczeństwa. Myślałam też o Piotrze, który zniósł tak wiele cierpienia, a nawet został uwięziony, gdy pracował i pasterzował kościołowi dla Pana. Pod koniec prześladowań chrześcijan przez rzymskiego cesarza zdążył już uciec z miasta. Kiedy Pan Jezus objawił się Piotrowi, zrozumiał on, że Pan Jezus chce, aby został ukrzyżowany, więc się podporządkował i wrócił do Rzymu, gdzie został ostatecznie powieszony na krzyżu głową w dół, dając świadectwo największej miłości do Boga. Chociaż nie mogę równać się z Piotrem, kościół powierzył mi to zadanie. Był to mój obowiązek i moja odpowiedzialność. Powinnam być lojalna wobec Boga, na pierwszym miejscu stawiać interesy domu Bożego, współpracować w każdy możliwy sposób i dokładać wszelkich starań. Gdy sobie to uświadomiłam, pomodliłam się do Boga ze skruchą.

Następnego dnia wcześnie rano skontaktowałam się z jedną z sióstr, aby dostać namiary na Han Li i umówić się z nią na spotkanie. Gdy Han Li nas zobaczyła, powiedziała z niepokojem: „Jedna z aresztowanych osób okazała się Judaszem. Siostra z rodziny opiekującej się księgami została aresztowana, a pozostałe rodziny także były w niebezpieczeństwie. Mamy nadzieję, że uda wam się szybko przewieźć księgi”. Słysząc słowa Han Li, zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji i poczułam jeszcze większy niepokój. Poszłam z nią szybko zidentyfikować inne domy opiekujące się księgami. Po drodze byłyśmy bardzo ostrożne, nieustannie obserwując okolicę. W sercu cały czas się modliłam. Gdy zidentyfikowałyśmy rodziny, zorganizowałam samochód do przewiezienia ksiąg. Gdy wjechaliśmy na autostradę, ku mojemu zdziwieniu okazało się, że policja wszystkich dokładnie kontroluje. Każdy samochód był sprawdzany przez kilka minut, zanim mógł przejechać, a w pobliżu czuwało kilku funkcjonariuszy policji drogowej. Widząc, co się dzieje, znów zaczęłam się denerwować. Gdybyśmy zostali złapani, nie udałoby się nam przewieźć ksiąg w inne miejsce. Nieustannie modliłam się w sercu do Boga. Pomyślałam o słowach Bożych, które mówią: „Wszystko bez wyjątku, tak to, co żywe, jak i to, co martwe, będzie przemieszczać się, zmieniać, odnawiać i znikać zgodnie z Bożym zamysłem. Oto w jaki sposób Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami(Bóg jest źródłem ludzkiego życia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W istocie wszystkie istoty, żywe i martwe, podlegają suwerennej władzy i ustaleniom Boga, a myśli i poglądy tych, którzy w Niego nie wierzą, także są przez Niego kontrolowane. To, czy uda nam się dziś wyjść cało z opresji, było w rękach Boga. Musiałam mieć wiarę. W tym momencie nasz samochód został zatrzymany do kontroli. Ku mojemu zdziwieniu inspektor znał brata, który był za kierownicą, i przepuścił nas bez sprawdzania. Widziałam w tym Bożą opiekę.

Później zastanawiałam się nad sobą, myśląc: „Dlaczego tak bardzo boję się aresztowania? Jeśli nie rozwiążę tego problemu, nie wiadomo, kiedy polegnę”. Zobaczyłam fragment słów Bożych: „Musisz cierpieć trudy dla prawdy, musisz poświęcić się prawdzie, musisz znosić upokorzenie dla prawdy i musisz doświadczyć więcej cierpienia, aby zyskać więcej prawdy. To właśnie powinieneś czynić. Nie wolno ci odrzucać prawdy po to, by cieszyć się rodzinną harmonią, i nie wolno ci utracić godności i rzetelności całego życia dla chwilowej przyjemności. Powinieneś dążyć do wszystkiego, co jest piękne i dobre, i powinieneś iść w życiu ścieżką, która ma większe znaczenie. Jeśli prowadzisz tak przyziemne doczesne życie i nie dążysz do żadnych celów, czyż nie marnujesz życia? Cóż możesz zyskać z takiego życia? Powinieneś zaniechać wszelkich cielesnych przyjemności dla jednej prawdy i nie powinieneś rezygnować ze wszystkich prawd dla odrobiny przyjemności. Tacy ludzie nie posiadają prawości ani godności; ich egzystencja nie ma żadnego znaczenia!(Doświadczenia Piotra: jego znajomość karcenia i sądu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Gdy przeczytałam te słowa Boże, zrozumiałam, że cierpienie w imię prawdy jest czymś najcenniejszym. Tylko dzięki przeciwnościom losu możemy zyskać prawdę. Weźmy na przykład braci i siostry, którzy znieśli tortury. Doświadczyli nieludzkiego traktowania i maltretowania, ale rozwinęli prawdziwe zrozumienie oraz nienawiść do ohydnego oblicza i złej istoty Partii Komunistycznej, a ich serca stały się bardziej niezłomne w podążaniu za Bogiem. Będąc na skraju śmierci, niektórzy bracia i siostry wołali do Boga i byli świadkami Jego cudownej opieki, zyskując prawdziwe zrozumienie Jego wszechmocy i suwerennej władzy i rozwijając prawdziwą wiarę. Chociaż strasznie cierpieli, dali świadectwa, które zatriumfowały nad szatanem. Nie mogliby tego wszystkiego zyskać w komfortowych okolicznościach. Ich cierpienie miało ogromne znaczenie! Nie rozumiałam prawdy i nie znałam wartości ani znaczenia cierpienia, zawsze obawiając się fizycznego bólu i unikając sytuacji, w których postawił mnie Bóg. Czyż nie była to ślepota i ignorancja z mojej strony? Pomyślałam też o następującym fragmencie słów Bożych: „Naszą powinnością i obowiązkiem, jako przedstawicieli rasy ludzkiej i pobożnych chrześcijan jest ofiarowanie naszych umysłów i ciał, aby wypełnić posłannictwo wyznaczone przez Boga, ponieważ cała nasza istota pochodzi od Niego, a nasze istnienie zawdzięczamy Bożej suwerennej władzy. Jeśli nasze umysły i ciała nie będą oddane posłannictwu wyznaczonemu przez Boga ani sprawiedliwej sprawie ludzkości, wówczas nasze dusze poczują się zawstydzone wobec tych, którzy zginęli śmiercią męczeńską przez spełnianie posłannictwa wyznaczonego przez Boga, a jeszcze bardziej niegodne Boga, który zapewnił nam wszystko(Dodatek 2: Bóg kieruje losem całej ludzkości, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Moje życie zostało mi podarowane przez Boga. To Bóg przyprowadził mnie przed swoje oblicze i dał mi możliwość podążania za prawdą i dostąpienia zbawienia. Jako osoba posiadająca sumienie i rozum, powinnam żyć dla Boga. Przewiezienie ksiąg słów Bożych właśnie tego dnia było moją odpowiedzialnością. Nawet gdybym miała zostać aresztowana i miała fizycznie cierpieć, musiałam wypełnić swój obowiązek. Pomyślałam o świętych na przestrzeni dziejów, którzy byli prześladowani i cierpieli męczeństwo za składanie świadectwa o Bogu. Piotr został ukrzyżowany głową w dół, a Szczepan ukamienowany. Inni zostali zabici mieczem, przepiłowani na pół, ugotowani w oleju czy rozerwani na strzępy przez pięć koni. Wszyscy poświęcili się słusznej sprawie ludzkości, co zostało zapamiętane i uhonorowane przez Boga. Gdybym została dziś aresztowana i uwięziona za przewiezienie ksiąg słów Bożych, byłoby to także cierpienie w imię sprawiedliwości. Gdy sobie to uświadomiłam, postanowiłam zbuntować się przeciwko swojej cielesności i byłam gotowa zrobić, co w mojej mocy, aby wypełnić ten obowiązek.

Później dowiedziałam się, że jedna z aresztowanych osób okazała się Judaszem i pomagała policji w aresztowaniu braci i sióstr. W sumie aresztowano dziewiętnaście osób, a policja pokazywała Judaszowi listę i zdjęcia, aby mógł zidentyfikować poszczególne osoby. Ci bracia i siostry musieli się szybko ukryć. Słysząc to, pomyślałam: „Sytuacja stała się bardzo poważna i jest nawet gorzej, niż sobie wyobrażałam. Jeśli przewiozę teraz księgi w inne miejsce, prawdopodobnie zostanę aresztowana. Czy zniosę policyjne tortury?”. Wiedziałam, że znów jestem zalękniona i przestraszona, więc szybko padłam na kolana, żeby się pomodlić: „Boże, gdy usłyszałam o sytuacji kościoła, znów poczułam strach. Boję się aresztowania i fizycznego cierpienia. Boże, proszę, prowadź mnie, abym nie kierowała się swoim samolubnym i podłym zepsutym usposobieniem i wykonała ten obowiązek”. W tym momencie przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „W drodze do Jerozolimy Jezus przeżywał cierpienie, jak gdyby obracano Mu nóż w sercu, mimo to nie miał nawet najmniejszego zamiaru nie dotrzymać swego słowa; zawsze towarzyszyła Mu potężna siła, kierująca Go w miejsce, w którym miał być ukrzyżowany. Ostatecznie został przybity do krzyża i stał się podobieństwem grzesznego ciała, dopełniając dzieła odkupienia ludzkości. Wyrwał się z pęt śmierci oraz Hadesu. Przed Jego obliczem śmierć, piekło i Hades utraciły swoją moc i zostały przez Niego pokonane(Jak służyć zgodnie z intencjami Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Kiedy Pan Jezus dźwigał krzyż na Golgotę, został brutalnie pobity, miał posiniaczone ciało, a Jego twarz była cała we krwi. Strasznie cierpiał. Nie okazał jednak ani cienia żalu. Aby odkupić grzechy całej ludzkości, bez słowa zniósł te cierpienia i został ukrzyżowany. Ostatecznie pokonał szatana i dokonał dzieła zbawienia całej ludzkości. Pan Jezus, mając pełną świadomość ogromnego cierpienia, jakie niosło ze sobą ukrzyżowanie, nie cofnął się. Nawet jeśli oznaczało to Jego własne cierpienie, wybawił ludzkość od grzechu. Myśląc o tym, poczułam się głęboko natchniona. Potem, zastanawiając się nad sobą, zdałam sobie sprawę, że w obliczu niebezpieczeństw i cierpienia wciąż się wycofuję. Moje zachowanie było takie podłe i nikczemne! Sytuacja, w której się dziś znalazłam, była próbą mającą pokazać, czy w tym kluczowym momencie wybiorę lojalność wobec Boga, czy wobec siebie. Nie mogłam już dłużej być samolubna i myśleć wyłącznie o swojej cielesności. Musiałam wziąć przykład z Pana Jezusa, nawet jeśli oznaczałoby to aresztowanie, więzienie albo tortury i śmierć. Musiałam przewieźć księgi słów Bożych w inne miejsce. Zadowolenie Boga chociaż raz było tego warte. Kiedy o tym pomyślałam, w całym ciele poczułam przypływ siły i nabrałam energii do współpracy. Wiedziałam, że to wszystko zostało dane przez Boga i byłam Mu za to bardzo wdzięczna.

Potem bezpiecznie przewieźliśmy księgi z trzech domów. Kiedy zabieraliśmy je z czwartego domu, było już po północy. W sąsiednim domu były dwa psy, które nieustannie szczekały na każdy dźwięk. Byłam tak zdenerwowana, że serce podchodziło mi do gardła ze strachu, że sąsiedzi nas odkryją i wezwą policję. W sercu cały czas wzywałam Boga. Ku mojej uldze, do momentu gdy skończyliśmy pakować księgi do samochodu, sąsiedzi nie wyszli. Widząc, że Bóg nas chroni, żarliwie Mu dziękowałam. Tym samym bez żadnych incydentów udało nam się bezpiecznie przewieźć księgi z czterech domów. W drodze powrotnej dzieliliśmy się wrażeniami i nieopisaną radością, którą czuliśmy.

Dzięki temu doświadczeniu zyskałam pewne zrozumienie wszechmocy i suwerennej władzy Boga. Począwszy od przeprowadzki mojej mamy w dniu, w którym aresztowano braci i siostry, po pomoc mojego brata, który pomógł mi rozeznać się w sytuacji i nasz bezproblemowy przejazd przez punkty kontrolne, wszystko zostało ustalone przez Boga, który ma suwerenną władzę. Bezpieczne przewiezienie ksiąg było tym razem możliwe wyłącznie dzięki Bożemu przewodnictwu. Bez oświecenia przez słowa Boże i siły, którą dał nam Bóg, nie byłabym w stanie zbuntować się przeciwko swojej cielesności i nie miałabym wiary, aby współpracować. Wszystko to było efektem słów Bożych.

Wstecz:  52. Nauka akceptowania wskazówek i nadzoru

Dalej:  54. Czy pieniądze naprawdę dają szczęście?

Powiązane treści

27. Ponownie połączony z Panem

Autorstwa Jiandinga, USAUrodziłem się w katolickiej rodzinie i już od najmłodszych lat matka uczyła mnie czytać Biblię. Działo się to w...

70. Koniec z popisami

Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...

Ustawienia

  • Tekst
  • Motywy

Jednolite kolory

Motywy

Czcionka

Rozmiar czcionki

Odstęp pomiędzy wierszami

Odstęp pomiędzy wierszami

Szerokość strony

Spis treści

Szukaj

  • Wyszukaj w tym tekście
  • Wyszukaj w tej książce

Connect with us on Messenger