5. Trudność ze zgłaszaniem problemów
W 2022 roku zajmowałam się pracą z tekstami. Przez przypadek poznałam Kelli, przywódczynię okręgu. Słuchając o jej doświadczeniach, dowiedziałam się, że była przywódczynią od pięciu lat. Miała pewne talenty, była bystra i dobrze organizowała swoją pracę. Bardzo ją podziwiałam. Dowiedziałam się jednak także, że chcąc pokazać współpracownikom swoje kompetencje w pracy, gdy napotykali trudności w wykonywaniu swoich obowiązków, nie tylko im nie pomagała, ale chwaliła się swoimi wynikami, przez co ją podziwiali, a sobie umniejszali, myśląc, że się nie nadają. Widziałam, że Kelli bardzo się popisuje, ale ma niewielką wiedzę o samej sobie i pomyślałam: „Chociaż Kelli jest inteligentna i utalentowana, jej wejście w życie jest dość kiepskie. W obliczu problemów nie zastanawia się nad sobą i siebie nie zna”. Później usłyszałam również, że siostra Stacey odkryła, że Kelli nie rozwija innych, jest niedbała i nie angażuje się w pracę ewangelizacyjną. Zapytała więc jej współpracowników, czy Kelli wykonuje rzeczywistą pracę. Gdy Kelli się o tym dowiedziała, nie tylko się nad sobą nie zastanowiła, ale nabrała uprzedzeń wobec swoich współpracowników i Stacey. Nie chciała z nimi współpracować ani omawiać pracy, co sprawiło, że ewangelizacja przynosiła kiepskie wyniki. Kiedy ponownie spotkałam Kelli, okazało się, że jej stan nie jest dobry. Bała się rozwiązywać problemy braci i sióstr, dlatego zrzucała tę odpowiedzialność na swoich współpracowników. Byłam bardzo zaskoczona i pomyślałam: „Kelli jest przywódczynią okręgu i jej głównym zadaniem jest omawianie prawdy i rozwiązywanie problemów, ale nie potrafi nawet rozwiązywać problemów braci i sióstr. Czy jest w stanie wykonywać swoją podstawową pracę jako przywódczyni?”. Potem jednak pomyślałam: „Czy to możliwe, że w tamtym okresie kroczyła po prostu niewłaściwą ścieżką? Jeśli dzięki wskazówkom i pomocy uda się jej zmienić swój stan, będzie mogła nadal wykonywać obowiązki przywódczyni. W końcu jest nią od wielu lat i potrafi organizować oraz realizować pewne prace. Jeśli chodzi o zaniedbanie przez nią wejścia w życie, powinnam zaoferować jej więcej pomocy i wskazówek”. Zwróciłam więc uwagę na jej problem. Kelli powiedziała, że jest gotowa się poprawić, ale później dowiedziałam się, że nadal całymi dniami się czymś zajmuje i wciąż brakuje jej wejścia w życie. Pomyślałam: „Kelli nie wkracza w życie. Nie potrafi rozwiązywać problemów braci i sióstr ani wykonywać rzeczywistej pracy. Czy to możliwe, że jest fałszywą przywódczynią?”. Jednak zbyt słabo znałam wyniki Kelli i nadal nie miałam co nich jasności, więc nie zgłosiłam tego problemu zwierzchnikom.
W kwietniu 2023 roku zostałam zwolniona, ponieważ goniłam za reputacją i statusem oraz nie potrafiłam wykonywać rzeczywistej pracy. Przestałam myśleć o problemie Kelli. Jakiś czas później kościół wystosował list, w którym prosił braci i siostry o zgłaszanie fałszywych przywódców i antychrystów. Pomyślałam o Kelli: „Kelli uwielbia się popisywać, aby inni ją podziwiali. Nie przyjmuje sugestii sióstr, a nawet jest wobec nich uprzedzona. Co więcej, gdy coś się dzieje, nie wyciąga z tego żadnej nauki i brakuje jej wejścia w życie. Czy powinnam zgłosić jej problem zwierzchnikom, żeby mogli zbadać sprawę?”. Jednak potem się zastanowiłam: „Kelli jest odpowiedzialna za różne aspekty pracy kościoła. Jeśli niesłusznie ją zgłoszę i jej to zaszkodzi lub wpłynie na jej stan, powodując opóźnienia w jej obowiązkach, doprowadzę w ten sposób do zakłóceń i zaburzeń. Mogłabym zostać pozbawiona swoich obecnych obowiązków, a w najgorszym przypadku odizolowana, aby się nad sobą zastanowić. Nieważne. Im mniej kłopotów, tym lepiej. Poza tym moje zrozumienie sytuacji jest ograniczone i nie mam pewności, czy Kelli jest fałszywą przywódczynią. Najlepiej będzie się nie wychylać i dobrze wykonywać swoje obowiązki”. Mając to na względzie, nie zgłosiłam problemu Kelli.
W tamtym czasie kościół często wysyłał listy z prośbą o zgłaszanie fałszywych przywódców i antychrystów. Ilekroć je widziałam, czułam się rozdarta. Gdy tak się wahałam, usłyszałam, że jedna z sióstr zgłosiła przywódczynię kościoła. Po lepszym zrozumieniu sprawy i jej dalszym zbadaniu okazało się, że ta przywódczyni przejawia jedynie zepsucie i nie jest fałszywą przywódczynią, która nie wykonuje rzeczywistej pracy. Siostra, która ją zgłosiła, miała aroganckie usposobienie. Wykorzystała zepsucie ujawnione przez przywódczynię, aby potępić ją jako fałszywą przywódczynię. Tymczasem sama często ograniczała innych w rozmowie i nie odgrywała pozytywnej roli w grupie. W końcu została odizolowana, aby się nad sobą zastanowić. Gdy się o tym dowiedziałam, byłam zaniepokojona i pomyślałam: „Jeśli zgłoszę problem Kelli i okaże się, że nie miałam racji, czy moja sytuacja również zostanie zbadana? Kiedy byłam przywódczynią, wyznaczyłam antychrysta na ważne stanowisko, powodując zakłócenia i zaburzenia w pracy kościoła. Jeśli niesłusznie zgłoszę problem Kelli i wpłynie to na jej stan oraz opóźni pracę kościoła, moje występki się skumulują. Zostanę wówczas odizolowana, aby się nad sobą zastanowić. Być może zostałabym nawet usunięta? Poza tym nie znam Kelli aż tak dobrze i nie mogę być pewna, że jest fałszywą przywódczynią. Nieważne. Lepiej nie nadstawiać karku i nie zgłaszać problemu. Kelli ma zazwyczaj styczność z innymi braćmi i siostrami, więc jeśli jest fałszywą przywódczynią, z pewnością zauważą jej problemy i je zgłoszą. Ja wówczas przekażę informację o przejawach jej zepsucia. Tym sposobem ja sama uniknę dochodzenia. Tak będzie o wiele lepiej”. Gdy o tym pomyślałam, całkowicie zrezygnowałam ze zgłaszania problemu.
W czerwcu 2023 roku kościół powiadomił nas o wydaleniu antychrysta. Człowiek ten, który był kierownikiem, zabiegał o reputację i status, powodując poważne zakłócenia i zaburzenia w pracy kościoła. Przywódczyni powiedziała nam, że jeśli wykryjemy w kościele fałszywych przywódców lub antychrystów, powinniśmy niezwłocznie zgłosić to zwierzchnikom, aby chronić pracę kościoła. Znów pomyślałam o Kelli. Chociaż nie była antychrystem, przejawiała cechy fałszywej przywódczyni. Minęło prawie sześć miesięcy, odkąd po raz pierwszy zauważyłam jej problem, ale nie miałam odwagi zgłosić go przełożonym. Gdyby faktycznie była fałszywą przywódczynią, czy nie zaszkodziłoby to wszystkim braciom i siostrom? Wyrządziłoby to pracy kościoła ogromną szkodę! Przypomniałam sobie słowa, które wypowiedział Bóg, demaskując antychrysta Yana: „Istnieją pewne objawy tego, że antychryści robią różne rzeczy. Ten człowiek nie robił ich jedynie poza zasięgiem waszego wzroku, objawy te można było rozpoznać osobiście. Skoro ich nie dostrzegliście, czyż nie byliście ślepi? (Tak). Jeśli więc teraz ponownie pojawiłby się ktoś taki, czy bylibyście w stanie go rozpoznać? Czy ktoś taki jak Yan może wykonywać realną pracę? Czy może rozmawiać o prawdzie i rozwiązywać problemy? (Nie). Dlaczego mówicie, że nie? (Pod względem wyników pracy kościół miał wiele problemów, które przez długi czas pozostawały nierozwiązane. Postępy we wszystkich pracach były nieprawdopodobnie wolne, a filmy, które nakręciliśmy, nie spełniały wymagań domu Bożego). Czy zanim zajęliśmy się kwestią Yana, dostrzegliście w tym jakiś problem? (Nie). Co zatem pojmujecie po wysłuchaniu kazań? Nie widzicie tak poważnych problemów, po czym zawsze znajdujecie wymówki, mówiąc: »Nie byliśmy z nim związani na stopie towarzyskiej. Skąd mogliśmy wiedzieć, co robi, gdy znika nam z oczu? Jesteśmy zwyczajnymi wierzącymi, a on był przywódcą. Nie mogliśmy wszędzie za nim chodzić, więc ma to sens, że nie byliśmy w stanie go przejrzeć i nie donieśliśmy na niego«. Czy to właśnie mieliście na myśli? (Tak). Jaki jest tego charakter? (Próbujemy uniknąć odpowiedzialności)” (Punkt siódmy: Są niegodziwi, podstępni i fałszywi (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Każde Boże słowo trafiało w moje serce. Zawsze tłumaczyłam się tym, że nie do końca rozumiem sytuację i nie potrafię jej przejrzeć, aby nie zgłaszać problemu. W rzeczywistości zauważyłam zachowanie Kelli i uważałam, że może być fałszywą przywódczynią, ale bałam się, że jeśli niesłusznie ją zgłoszę, zostanę pociągnięta do odpowiedzialności. Usprawiedliwiałam się tym, że nie miałam z nią zbyt często kontaktu i brakowało mi jasnego obrazu sytuacji. Za każdym razem, gdy w omówieniach zachęcano nas do zgłaszania fałszywych przywódców i antychrystów, miałam wyrzuty sumienia, ale nieustannie je tłumiłam, twierdząc, że nie potrafię przejrzeć całej sprawy na wylot. Prawda była taka, że moja wymówka była całkowicie wyssana z palca, a ja po prostu uchylałam się od odpowiedzialności. Widząc problem przywódczyni, powinnam była go natychmiast zgłosić. Nawet jeśli nie miałam pełnego obrazu sytuacji, i tak mogłam o tym wspomnieć i omówić sprawę z braćmi i siostrami, którzy rozumieli prawdę, żeby tak długo tego nie przeciągać. Tym razem nie mogłam schować głowy w piasek. Jednak gdy pomyślałam o zgłoszeniu sprawy Kelli, nagle przypomniałam sobie słowa przywódczyni, która chciała mnie awansować i rozwijać. Pomyślałam: „Jeśli niesłusznie ją zgłoszę, mogę stracić szansę na awans, a nawet zostać pozbawiona możliwości wykonywania moich obecnych obowiązków. Gdybym jednak nie zgłosiła tej sprawy, a Kelli naprawdę miała problem, mogłoby to poważnie zaszkodzić pracy kościoła”. Te myśli sprawiły, że poczułam się rozdarta. Naprawdę chciałam zgłosić problem, aby chronić pracę kościoła, ale ilekroć myślałam o tym, jak to może wpłynąć na moje własne interesy, moja odwaga znikała. Nieustannie dręczyło mnie sumienie. Widziałam problem, ale go nie zgłosiłam. Choć rozumiałam słowa Boże, nie praktykowałam ich. W ogóle nie chroniłam interesów kościoła. Nawet gdybym została awansowana, jaki by to miało sens? Zapłakałam i stanęłam przed Bogiem w modlitwie: „Boże, sytuacja, w której się dzisiaj znalazłam, została rozporządzona i zaaranżowana przez Ciebie. To także test, aby się przekonać, czy potrafię wziąć pod uwagę Twoją intencję. Jestem bardzo rozdarta. O Boże, poprowadź mnie, abym dokonała właściwego wyboru”. W tamtym momencie przypomniały mi się następujące słowa Boże: „Istotą Boga jest sprawiedliwość. Choć nie jest łatwo zrozumieć, co Bóg czyni, wszystko, co czyni, jest sprawiedliwe; tylko ludzie tego nie rozumieją” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). To prawda. Boże usposobienie jest sprawiedliwe, więc wszystko, co Bóg robi, także jest sprawiedliwe. Głównym powodem, dla którego nie miałam odwagi zgłosić tego problemu, było to, że nie rozumiałam sprawiedliwego usposobienia Boga, przez co ulegałam błędnemu rozumieniu i miałam się na baczności. Wyobrażałam sobie, że Bóg jest jak zepsuci ludzie, pozbawieni poczucia sprawiedliwości i uczciwości, i że mogłabym zostać odizolowana, aby się nad sobą zastanowić, a nawet usunięta tylko za niesłuszne zgłoszenie problemu lub popełnienie błędu. Podejrzewanie Boga w ten sposób było z mojej strony naprawdę zdradzieckie! Bóg jest sprawiedliwy, a wszystko, co dzieje się w domu Bożym, jest prawe i uczciwe. Gdybym zgłosiła problem, kościół by go zbadał i zajął się nim zgodnie z zasadami, a gdyby Kelli faktycznie okazała się fałszywą przywódczynią, niezwłocznie by ją zwolnił. Gdyby jednak nie była fałszywą przywódczynią, kościół zwróciłby jej uwagę na problem i jej pomógł, aby mogła się nad sobą zastanowić i wkroczyć w życie, co również byłoby czymś dobrym. Myśląc o tym, poczułam pewną ulgę.
Później przeczytałam kolejny fragment słów Bożych, które wskazały mi ścieżkę praktyki. Bóg Wszechmogący mówi: „Czasami fałszywi przywódcy i antychryści przez jakiś czas się wykazują, ale przejawiają pewne problemy. Niektóre osoby mogą być w stanie dostrzec jedynie to, że istnieją problemy, ale nie potrafią dojrzeć istoty ani prawdy tych problemów i nie wiedzą też, jak je rozwiązać – to również odnosi się do braku rozeznania. Co należy zrobić w takich okolicznościach? Należy wtedy poprosić kogoś, kto pojmuje prawdę, o rozeznanie się w sytuacji. Jeśli jest kilka osób, które wezmą na siebie odpowiedzialność, zaś wszyscy wspólnie będą szukać odpowiedzi, omawiać i dyskutować tę sprawę, wówczas wszyscy będą mogli dojść do konsensusu i dojrzeć istotę problemu, a wtedy będziecie w stanie rozpoznać, czy są fałszywymi przywódcami i antychrystami. Rozwiązanie problemu fałszywych przywódców i antychrystów nie jest aż takie trudne. Fałszywi przywódcy nie wykonują realnej pracy, można ich z łatwością rozpoznać i wyraźnie zobaczyć. Antychryści przeszkadzają i zakłócają pracę kościoła – ich również można z łatwością rozpoznać i wyraźnie zobaczyć. Wszystko to wiąże się z problemem przeszkadzania wybrańcom Boga w wykonywaniu ich obowiązków, a wy powinniście zgłaszać i demaskować takich ludzi – tylko w ten sposób można zapobiec opóźnianiu dzieła kościoła. Zgłaszanie i demaskowanie fałszywych przywódców i antychrystów jest kluczową pracą, gdyż gwarantuje to, że wybrańcy Boga będą mogli dobrze wykonywać swoje obowiązki, i wszyscy wybrańcy Boga ponoszą za to odpowiedzialność. Bez względu na to, kim jest taki człowiek, jeśli jest fałszywym przywódcą lub antychrystem, wybrańcy Boga powinni go zdemaskować i ujawnić, wywiązując się w ten sposób ze swojej odpowiedzialności. O ile zgłoszony problem jest prawdziwy i faktycznie doszło do incydentu z udziałem fałszywego przywódcy lub antychrysta, dom Boży zawsze zajmie się nim w odpowiednim czasie i zgodnie z zasadami” (Punkt siódmy: Są niegodziwi, podstępni i fałszywi (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Zgadza się. Gdy spotykam w kościele fałszywych przywódców lub antychrystów, ale nie dostrzegam wyraźnie istoty problemu, mogę go omówić z osobami, które rozumieją prawdę, i się co do niego rozeznać. W ten sposób mogę zyskać dokładniejsze zrozumienie. Ponieważ nie byłam do końca przekonana, czy Kelli jest fałszywą przywódczynią, mogłam porozmawiać o tym z innymi. Dzięki poszukiwaniu i omówieniu mogłam zyskać lepsze zrozumienie zasad dotyczących tego aspektu. Potem porozmawiałam o tej sprawie z siostrą Shirley, z którą współpracowałam. Ona również uważała, że Kelli podąża niewłaściwą ścieżką, i zasugerowała, żebym zgłosiła to zwierzchnikom. Zapytała mnie również, co mnie do tej pory powstrzymywało przed zgłoszeniem problemu. Słysząc pytanie Shirley, zdałam sobie sprawę, że wahałam się, czy zgłosić problem głównie dlatego, że chciałam chronić siebie i zadbać o własne interesy. Byłam taka samolubna i podła!
Przypomniałam sobie fragment słów Bożych i odnalazłam go, aby przeczytać. Bóg mówi: „Większość ludzi pragnie podążać za prawdą i ją praktykować, ale najczęściej mają jedynie postanowienie i chęć, by to zrobić – prawda nie stała się ich życiem. W efekcie, gdy takie osoby stykają się z siłami zła bądź złymi ludźmi, którzy czynią zło, albo z fałszywymi przywódcami i antychrystami, którzy w swoich działaniach naruszają zasady, zakłócając tym pracę kościoła i krzywdząc wybrańców Bożych – tracą odwagę, by się przeciwstawić i zabrać głos. Co to znaczy, że nie masz odwagi? Czy to znaczy, że nie masz śmiałości bądź nie umiesz się wysłowić? A może twoje zrozumienie jest niepełne i dlatego nie masz odwagi, by zabrać głos? Ani jedno, ani drugie; wynika to przede wszystkim z tego, że ograniczają cię twoje skażone skłonności. Jedną ze skażonych skłonności, jakie ujawniasz, jest fałszywe usposobienie; kiedy coś ci się przydarza, myślisz przede wszystkim o własnych interesach, a pierwszą rzeczą, nad jaką się zastanawiasz, są konsekwencje i czy to będzie dla ciebie korzystne. Czy to nie jest fałszywe usposobienie? Inną cechą jest samolubne i nikczemne usposobienie. Myślisz: »Co szkoda dla interesów domu Bożego ma wspólnego ze mną? Nie jestem przywódcą, więc dlaczego miałoby mnie to obchodzić? To nie ma ze mną nic wspólnego. To nie moja odpowiedzialność«. Takie myśli i słowa nie powstają w twojej świadomości, lecz są wytworem podświadomości – to zepsute usposobienie, które ujawnia się, gdy ludzie napotykają problem. Takie skażone skłonności rządzą twoim sposobem myślenia, krępują ci ręce i nogi oraz kontrolują to, co mówisz. W głębi serca pragniesz zabrać głos, lecz obawiasz się to zrobić i nawet gdy się na to zdobywasz, mówisz niejasno, nie wprost, tak, byś mógł się z tego wycofać, albo kłamiesz i nie mówisz prawdy. Ludzie, którzy mają jasność widzenia, dostrzegają to; prawdę mówiąc, w głębi serca ty również wiesz, że nie powiedziałeś wszystkiego, co powinieneś, że to, co powiedziałeś, nie przyniosło skutku, że próbowałeś tylko zachować pozory i że problem nie został rozwiązany. Nie wypełniłeś swego obowiązku, a mimo to jawnie twierdzisz, że go wypełniłeś lub że to, co się działo, było dla ciebie niejasne. Czy tak jest? I czy właśnie tak naprawdę myślisz? Czy w takim razie nie znajdujesz się pod całkowitą kontrolą swoich szatańskich skłonności? (…) Nigdy jej nie szukasz, o praktykowaniu nie wspominając. Ciągle się tylko modlisz, dajesz wyraz swojej determinacji, podejmujesz postanowienia i składasz przyrzeczenia w swoim sercu. A z jakim skutkiem? Nadal jesteś tylko zadowalaczem, niechętnie mówisz o swoich problemach, nie przejmujesz się złymi ludźmi, gdy ich dostrzegasz, nie reagujesz, kiedy ktoś wyrządza zło czy wywołuje zamęt, i trzymasz się z boku, gdy sprawa cię bezpośrednio nie dotyczy. Myślisz: »Nie rozmawiam o rzeczach, które mnie nie dotyczą. Bez wyjątku lekceważę wszystko to, co nie szkodzi moim interesom, próżności czy wizerunkowi. Muszę zachować szczególną ostrożność, bo ptak, który wystawia głowę z gniazda, zostaje zastrzelony. Nie zamierzam zrobić nic głupiego!«. Twoje skażone usposobienie pełne niegodziwości, fałszu, nieprzejednania i awersji do prawdy ma nad tobą całkowitą i nieustanną kontrolę. Owo usposobienie ciąży ci bardziej niż złota opaska zaciśnięta na głowie Małpiego Króla. Życie kontrolowane przez skażone usposobienie jest takie wyczerpujące i straszne!” (Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Bóg dokładnie obnażył mój stan. Wiedziałam, że problem z Kelli należało zgłosić zwierzchnikom. Zwłaszcza po przeczytaniu listów domu Bożego nalegających na zgłaszanie fałszywych przywódców i antychrystów, kilka razy zastanawiałam się, czy to zrobić. Bałam się jednak, że jeśli niesłusznie to zgłoszę, mogę zostać odsunięta od obowiązków albo odizolowana, żeby się nad sobą zastanowić. Zawsze brałam pod uwagę własne interesy. W krytycznych momentach nie byłam w stanie się odezwać, aby stanąć na straży interesów domu Bożego, i nie miałam odwagi zgłosić problemu. Byłam naprawdę do niczego! Doskonale wiedziałam, że Kelli jest odpowiedzialna za kilka kościołów i że gdyby faktycznie była fałszywą przywódczynią, miałoby to znaczący wpływ na pracę kościoła, a ucierpiałoby na tym także wejście w życie przez wielu braci i sióstr. Jednak kiedy myślałam o tym, że zgłoszenie problemu nie przyniosłoby mi żadnych korzyści, a nawet mogłoby zaszkodzić moim interesom, próbowałam chronić samą siebie, szukając wymówek, aby uniknąć odpowiedzialności, i czekałam, aż inni przejmą inicjatywę i to zgłoszą. Dbałam tylko o własne interesy i w ogóle nie brałam pod uwagę, jak wpłynie to na pracę kościoła lub wejście w życie braci i sióstr. Dopóki nie ponosiłam żadnych strat, było mi to obojętne. Chociaż widziałam problemy z przywódczynią, przymykałam na nie oko, ignorując głos sumienia, nawet jeśli czułam się winna. We wszystkim brałam pod uwagę własne interesy. Byłam naprawdę fałszywa, samolubna i podła! Wcześniej myślałam, że mam poczucie sprawiedliwości i że potrafię wskazywać oraz obnażać problemy innych braci i sióstr. Gdy teraz się nad tym zastanowiłam, doszłam do wniosku, że wcześniej miałam odwagę wskazywać i obnażać problemy, ponieważ nie zagrażało to moim interesom. Teraz, gdy chodziło bezpośrednio o moje interesy, chowałam głowę w piasek i nie miałam za grosz uczciwości. W tamtym okresie przypomniałam sobie również słowa Boże i wiedziałam, co powinnam zrobić, ale ponad wszystko stawiałam własne interesy. Chociaż rozumiałam prawdę, nie potrafiłam jej praktykować. Byłam nie tylko samolubna i godna pogardy, ale także nieustępliwa i niechętna prawdzie. Mimo że przeczytałam tak wiele słów Bożych, kiedy w kluczowych momentach powinnam z otwartą przyłbicą stanąć w obronie interesów kościoła, nie potrafiłam znaleźć w sobie odwagi. Przez te wszystkie lata naprawdę słuchałam słów Boga na próżno. W ogóle nie niosłam świadectwa!
Później Shirley przeczytała mi następujący fragment słów Bożych: „Powiem szczerze: jeśli nie podążacie właściwą ścieżką lub nie praktykujecie prawdy, jeśli obnosicie się ze sztandarem wiary w Boga, lecz chcecie żyć jak niewierzący i postępować swawolnie, to wasza wiara w Boga jest bez znaczenia. Dlaczego mówię, że jest bez znaczenia? Na czym polega znaczenie wiary w Boga? Polega ono na całkowitej zmianie ścieżki, którą kroczą ludzie, ich spojrzenia na życie oraz kierunku, w jakim zmierzają w życiu, i ich celów – po tym, jak uwierzą w Boga, powinny one stać się zupełnie różne od tych, które są charakterystyczne dla osób niewierzących w Boga i żyjących sprawami doczesnymi oraz dla diabłów – ścieżka, którą kroczą wierzący, powinna być ich absolutnym przeciwieństwem. Jaki jest ten przeciwny kierunek? To chęć bycia dobrym człowiekiem i kimś, kto podporządkowuje się Bogu oraz żyje na podobieństwo człowieka. Jak zatem możecie to osiągnąć? Należy się skupić na dążeniu do prawdy – tylko wtedy będziecie w stanie się zmienić. Jeśli nie dążysz do prawdy lub nie praktykujesz prawdy, to twoja wiara w Boga nie ma żadnego znaczenia ani żadnej wartości, twoja wiara jest pustą skorupą, diabelskimi słowami, które mają na celu oszustwo, to tylko puste, bezskuteczne słowa” (Punkt siódmy: Są niegodziwi, podstępni i fałszywi (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boże przeszyły moje serce. Choć wierzyłam w Boga od wielu lat i przeczytałam w tym czasie wiele Jego słów, w kluczowych momentach nie praktykowałam prawdy. Żyłam jak osoba niewierząca, kierując się takimi filozofiami szatana jak: „Pozwalam rzeczom płynąć swoim biegiem, jeśli nie dotyczą mnie osobiście” czy „Rozsądni ludzie potrafią się ochronić – po prostu starają się nie popełniać błędów”. We wszystkim broniłam własnych interesów, w ogóle nie biorąc pod uwagę Bożych intencji. Twierdziłam, że wierzę w Boga, ale nie praktykowałam Jego słów. Czy nie stałam się niedowiarkiem? Bóg nie zbawia niedowiarków. Gdybym nie okazała skruchy i w dalszym ciągu nie praktykowała prawdy, zostałabym jedynie wyeliminowana. Nie mogłam już dłużej chronić własnych interesów. Musiałam zgłosić problem z Kelli zwierzchnikom. Następnego dnia napisałam raport na temat problemu Kelli i wysłałam go do zwierzchników.
Wkrótce potem brat Rupert, jeden ze zwierzchników, umówił się ze mną na spotkanie, aby zrozumieć problem Kelli. Kiedy wspomniałam, że wcześniej dopuściłam się w swoich obowiązkach występków i bałam się, że jeśli niesłusznie zgłoszę tę sprawę, mogę zostać odizolowana, aby się nad sobą zastanowić, i odsunięta od obowiązków, Rupert stwierdził, że świadczy to o braku zrozumienia sprawiedliwego usposobienia Boga oraz zasad dotyczących obchodzenia się z ludźmi, które obowiązują w domu Bożym. Omówił też ze mną ten aspekt prawdy. Dzięki omówieniu Ruperta w końcu zyskałam pewne zrozumienie. Dom Boży traktuje ludzi w sposób uwzględniający ich naturoistotę i schematy zachowania. Jeśli moje intencje były słuszne i miały na celu ochronę interesów domu Bożego, to nawet gdybym niesłusznie zgłosiła problem z powodu braku rozeznania, bracia i siostry omówiliby to ze mną, aby to naprawić. Nie zostałabym zwolniona ani odizolowana tylko dlatego, że zgłaszając problem, zdarzyło mi się raz popełnić błąd. Gdybym jednak nadal kierowała się szatańskimi filozofiami, nie praktykowała prawdy ani nie chroniła interesów domu Bożego, a mój stosunek do prawdy odznaczałby się niechęcią i nieprzejednaniem, wtedy, nawet gdybym nie popełniła żadnych błędów, i tak w końcu zostałabym zdemaskowana i wyeliminowana. Przypomniałam sobie siostrę, która po zgłoszeniu problemu została odizolowana, aby się nad sobą zastanowić. Stało się tak nie dlatego, że niesłusznie zgłosiła problem, ale ponieważ miała zbyt aroganckie usposobienie, nieustannie ograniczała innych i nie miała pozytywnego wpływu na swój zespół. Odizolowanie jej, aby się nad sobą zastanowiła, było dla niej szansą na okazanie skruchy. Gdyby poznała swoje zepsute usposobienie i przestała powodować zakłócenia, nadal mogłaby dostąpić zbawienia. Chociaż wierzę w Boga od tylu lat, nigdy nie widziałam, żeby ktoś został wyeliminowany za zgłoszenie problemów z fałszywymi przywódcami. Dom Boży faktycznie traktuje ludzi w sposób uwzględniający ich naturoistotę i schematy zachowania. Później, gdy zwierzchnicy zrozumieli i zweryfikowali zachowanie Kelli, doszli do wniosku, że nie tylko brakowało jej wejścia w życie i nie potrafiła wykonywać rzeczywistej pracy, ale także mocno pragnęła statusu. Ciągle dawała świadectwo o sobie, poniżała współpracowników, a także tłamsiła i dręczyła innych. Gdy tylko zauważała, że ktoś nie traktuje jej poważnie, zaczynała żywić do tej osoby urazę, a gdy ktoś ośmielał się wytknąć jej problemy lub miał odmienne zdanie niż ona, traktowała taką osobę jak odmieńca i wroga. Na podstawie zachowania Kelli stwierdzono, że jest fałszywą przywódczynią podążającą ścieżką antychrysta, w związku z czym została zwolniona i odizolowana. Przywódcy wspomnieli również, że zgłoszony przeze mnie problem jest kluczowy i zachęcili mnie, abym w przyszłości bezzwłocznie zgłaszała wszelkie inne problemy, które zauważę. Gdy dowiedziałam się, że Kelli została zwolniona i że fałszywa przywódczyni nie zakłóca i nie zaburza już pracy kościoła, poczułam głęboką wdzięczność wobec Boga!
Ilekroć myślę o tym, że brakowało mi odwagi, aby zgłosić problem, że skupiałam się tylko na ochronie własnych interesów, nie dbając o interesy domu Bożego oraz że pozwoliłam, aby problem z fałszywą przywódczynią ciągnął się ponad pół roku, zanim został rozwiązany, nienawidzę tego, jak bardzo byłam samolubna, podła i zniewolona przez moje zepsute usposobienie. To słowa Boże pomogły mi wyrwać się spod wpływu ciemności i dały mi odwagę, aby zgłosić problem, a tym samym ochronić interesy kościoła. Jestem naprawdę z całego serca wdzięczna Bogu!