73. Wnioski wyciągnięte dzięki byciu przycinanym
W sierpniu 2022 roku nadzorowałam w kościele prace przy podlewaniu. Pewnego dnia jedna z przywódczyń powiedziała mi, że bracia i siostry donieśli jej, że nie przyglądam się stanom i trudnościom nowych wierzących przed zgromadzeniami i że omówienia podczas zgromadzeń nie mogą rozwiązać rzeczywistych problemów. Informowali również, że niektórzy nowi wierzący nie przychodzili na zebrania, a ja nie pytałam ani nie sprawdzałam w odpowiednim czasie, co się dzieje. Nic nie powiedziałam, ale w głębi serca sprzeciwiałam się, myśląc: „Pytałam i sprawdzałam stan niektórych nowych wierzących z wyprzedzeniem, ale oni po prostu nie odpowiadali na moje wiadomości, więc nie byłam świadoma tego, co się z nimi dzieje. Ponadto, mimo że czasami nie zdawałam sobie sprawy z tego, że niektórzy nowi wierzący nie przychodzą na zgromadzenia, później wracali, by regularnie w nich uczestniczyć, więc o co tyle hałasu?”. Nie mogłam się oprzeć poczuciu niezadowolenia z braci i sióstr, którzy zgłosili te problemy. Pomyślałam: „Przed zgłoszeniem mogliście po prostu ze mną porozmawiać i najpierw zapytać mnie o sytuację i kontekst. Gdybym nie zaakceptowała waszych uwag, wtedy moglibyście zgłosić tę sprawę przywódczyni. Teraz, gdy zgłosiliście ją bezpośrednio przywódczyni, nie mówiąc mi nic, jak przywódczyni będzie mnie postrzegała? Czy nie pomyśli, że nie przyjmuję sugestii lub prawdy?”. Te myśli sprawiły, że poczułam się sfrustrowana. Chociaż wiedziałam, że sugestie braci i sióstr są pomocne w wykonywaniu moich obowiązków i że powinnam je najpierw przyjąć, zastanowić się nad sobą i poznać siebie, a nie kłócić się i próbować się usprawiedliwiać, kiedy pomyślałam o tym, jak ucierpiałaby moja duma i status, poczułam niechęć do stawienia czoła tej sytuacji.
Później uspokoiłam się i zastanowiłam nad kwestiami zgłoszonymi przez braci i siostry i zrozumiałam, że zmiany są rzeczywiście konieczne. Wysłałam więc wiadomość do grupy, prosząc wszystkich o wskazanie problemów, które u mnie zauważyli. Wkrótce brat Jayden zwrócił uwagę na pewne kwestie, które dostrzegł, a także przekazał mi kilka sugestii. Kiedy zobaczyłam, że jego komentarze były podobne do tego, co powiedziała przywódczyni, stałam się podejrzliwa, myśląc: „To pewnie on doniósł na mnie przywódczyni. Jak inaczej mieliby mówić tak podobne rzeczy?”. Mając to na uwadze, nie potrafiłam właściwie potraktować przedstawionych przez niego kwestii i sugestii i odpierałam każdą z nich punkt po punkcie. Następnie wysłał wiadomość grupie: „Powiedziałaś, że możemy zgłaszać sugestie i informować o wszelkich problemach. Kiedy już to zrobiliśmy, dlaczego tylko wymyślasz wymówki i nie wykazujesz chęci poszukiwania lub akceptacji?”. Kiedy zdemaskował mnie przed tak wieloma braćmi i siostrami, poczułam się całkowicie upokorzona. Zaczęłam się do niego uprzedzać, myśląc: „Wcale nie pozwalasz mi zachować twarzy! Nie tylko zgłosiłeś moje problemy przywódczyni na osobności, ale także dałeś mi sugestie i obnażyłeś mnie przed tymi wszystkimi ludźmi. Jak ja kiedykolwiek pokażę swoją twarz? Jak po tym wszystkim mam stanąć przed braćmi i siostrami? Czy nie mogłeś po prostu powiedzieć mi na osobności, że mam jakieś problemy? Dlaczego musiałeś wypominać mi to przy tylu ludziach? Czy robisz to, by mnie zawstydzić i upokorzyć przed wszystkimi? Najwyraźniej próbujesz tylko utrudnić mi życie. Jeśli nie pokażę ci, kto tu rządzi, będziesz myślał, że możesz mną pomiatać”. W moim sercu pojawiła się nawet złośliwa myśl: „Jestem odpowiedzialna za podlewanie. Jeśli będziesz się tak zachowywać, nie pozwalając mi zachować twarzy, to wymyślę powód, by zabronić ci podlewania nowych wierzących, bo jeśli tego nie zrobię, zrujnujesz mój wizerunek”. Kiedy ta myśl przeszła mi przez głowę, moje serce przyspieszyło i pomyślałam: „Jak mogłam pomyśleć o czymś tak złośliwym? Czy nie byłby to atak i branie odwetu na innych?”. Trochę się przestraszyłam, więc po cichu pomodliłam się do Boga: „Boże, proszę, czuwaj nad moim sercem, aby było spokojne i abym w swoich działaniach nie kierowała się zepsutym usposobieniem. Proszę, poprowadź mnie przez tę sytuację”. Po modlitwie zobaczyłam, że kilkoro braci i sióstr w grupie wysyła wiadomości, w których zgadzają się z sugestiami Jaydena. W końcu zdałam sobie sprawę, że w sytuacji, która mnie spotkała, była Boża intencja. Musiałam najpierw to zaakceptować i podporządkować się, szukać prawdy, zastanowić się nad sobą i wyciągnąć wnioski.
Pewnego dnia podczas ćwiczeń duchowych przeczytałam dwa fragmenty słów Bożych: „Niezależnie od okoliczności, które powodują, że ktoś jest przycinany, jak wygląda kluczowa postawa, jaką należy wobec tego przyjąć? Po pierwsze, musisz to zaakceptować. Bez względu na to, kto i z jakiego powodu cię przycina, niezależnie od tego, czy wydaje ci się to nazbyt surowe, albo w jakim jest utrzymane tonie i w jakich wyrażone słowach, powinieneś to zaakceptować. Następnie powinieneś rozpoznać, co zrobiłeś źle, jaką skażoną skłonność ujawniłeś i czy postąpiłeś zgodnie z prawdozasadami. Przede wszystkim powinieneś przyjąć taką właśnie postawę. A czy antychryści mają taką postawę? Nie; od początku do końca emanuje z nich postawa oporu i niechęci. Czy z takim nastawieniem mogą wyciszyć się przed Bogiem i pokornie zaakceptować przycinanie? Nie mogą. Co więc wtedy zrobią? Przede wszystkim będą się wykłócać i przedstawiać uzasadnienia, broniąc się i argumentując przeciwko krzywdom, jakie wyrządzili i zepsutemu usposobieniu, jakie ujawnili, w nadziei zyskania zrozumienia i przebaczenia ludzi, aby nie musieli brać żadnej odpowiedzialności ani przyjmować słów, które się z nimi rozprawiają. Jaką postawę przejawiają w obliczu rozprawiania się z nimi i przycinania? »Nie zgrzeszyłem. Nie zrobiłem nic złego. Jeśli popełniłem błąd, był ku temu powód; jeśli popełniłem błąd, nie zrobiłem tego celowo i nie powinienem brać za to odpowiedzialności. Kto nie popełnia kilku błędów?«. Chwytają się tych stwierdzeń i fraz, ale nie szukają prawdy, nie przyjmują do wiadomości, że popełnili błędy ani że przejawili zepsute skłonności – i z pewnością nie przyznają, jakie mieli intencje i cele w czynieniu zła. Bez względu na to, jak oczywiste są popełnione przez nich błędy lub jak wielkie straty spowodowali, przymykają na to oko. Nie czują się w najmniejszym stopniu smutni lub winni i nie mają żadnych wyrzutów sumienia. Zamiast tego usprawiedliwiają się ze wszystkich sił i wszczynają wojnę na słowa, myśląc sobie: »Każdy ma swój własny uzasadniony punkt widzenia. Każdy ma swoje powody; wszystko sprowadza się do tego, kto jest lepszym mówcą. Jeśli uda mi się przekonać większość do mojego uzasadnienia i wyjaśnienia, to wygrywam, a prawdy, o których mówisz, nie są prawdami, a twoje fakty się nie liczą. Chcesz mnie potępić? Nie ma mowy!«. Kiedy ktoś przycina antychrysta, ten w głębi serca i duszy jest absolutnie, stanowczo oporny i odrażający, oraz odrzuca to. Jego postawa jest taka: »Cokolwiek masz do powiedzenia, choćbyś miał rację, nie przyjmę tego i nie przyznam się do tego. Nie jestem winny«. Bez względu na to, że fakty ujawniają ich skażone usposobienie, nie przyznają tego ani nie przyjmują do wiadomości, tylko kontynuują swój sprzeciw i opór. Cokolwiek mówią inni, oni nie akceptują ani nie uznają tego, tylko myślą: »Zobaczymy, kto kogo przegada; przekonajmy się, kto jest lepszym mówcą«. Jest to jeden z rodzajów postawy, jaką antychryści mają wobec bycia przycinanymi” (Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Nastawienie antychrystów i rozmaite przejawy powiązane z przycinaniem, a także ich myśli, zapatrywania, idee i tym podobne rzeczy, które wynikają z takiej sytuacji, są inne niż w przypadku zwykłego człowieka. Kiedy ktoś przycina antychrysta, pierwszą jego reakcją jest płynące z głębi serca stawianie oporu i odrzucenie. Antychryst z tym walczy. Dlaczego tak robi? Dzieje się tak dlatego, że antychryści, z samej swojej naturoistoty, czują niechęć do prawdy, nienawidzą jej i wcale jej nie akceptują” (Punkt dwunasty: Kiedy nie mogą zyskać pozycji ani nie mają nadziei na błogosławieństwa, chcą się wycofać, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Rozmyślając nad słowami Bożymi, w końcu zdałam sobie sprawę, że kiedy osoba dążąca do prawdy jest przycinana, bez względu na postawę lub ton osoby, która ją przycina, ani w jakiej sytuacji lub kontekście to przycinanie ma miejsce, potrafi najpierw to zaakceptować, zastanowić się, gdzie naruszyła zasady, jakie zepsute usposobienie ujawniła i szukać prawdy, aby to rozwiązać. Jednak antychryści są w istocie niechętni prawdzie i nienawidzą jej, a kiedy są przycinani i otrzymują wskazówki od innych, czują potrzebę oporu i odrzucenia tych praktyk. Nawet jeśli ich problemy są już widoczne i spowodowały straty w pracy, nadal nie przyznają się do winy i szukają wszelkiego rodzaju powodów i wymówek, aby się bronić i usprawiedliwiać. Zastanawiając się nad moją postawą i zachowaniem, kiedy zostałam przycięta, uświadomiłam sobie, że usposobienie, które przejawiałam, było w rzeczywistości takie samo, jak usposobienie antychrysta. Kiedy bracia i siostry oferowali mi sugestie, nie przyjmowałam ich od razu, nie zastanawiałam się nad swoimi problemami i odstępstwami. Zamiast tego czułam opór i niezadowolenie i szukałam najróżniejszych powodów i wymówek, by się bronić i usprawiedliwiać. W ten sposób po prostu nie akceptowałam prawdy i byłam jej niechętna. W rzeczywistości, po dokładnym rozważeniu i refleksji dostrzegłam, że wszystkie kwestie poruszone przez braci i siostry były prawdziwe, i jeśli nowi wierzący nie byli dobrze podlewani, to bez względu na przyczyny oznaczało to, że byłam nieodpowiedzialna w swoich obowiązkach. Co więcej, kiedy bracia i siostry zgłaszali, że nie pytam ani nie sprawdzam, dlaczego nowi wierzący nie przychodzą na zgromadzenia w wyznaczonym czasie, szukałam nawet wymówek, myśląc, że nowi wierzący tylko okazjonalnie opuszczali zgromadzenia, a później znów będą w nich regularnie uczestniczyć, więc nie był to duży problem. W rzeczywistości, jako podlewająca nie wiedziałam, że nowi wierzący nie przychodzą na zebrania i nie skontaktowałam się z nimi ani nie zajęłam się tą sprawą w odpowiednim czasie. To samo w sobie było zaniedbaniem i pokazało, że byłam niedbała. Jednak zaprzeczałam i odrzucałam problemy i sugestie zgłaszane przez braci i siostry, podając różne wymówki. I choć na pierwszy rzut oka mogło się to nie wydawać wielkim problemem, dotyczyło to mojego stosunku do obowiązków i ujawniło mój stosunek do prawdy i Boga. Dopiero gdy się nad tym zastanowiłam, zdałam sobie sprawę, jak poważna jest natura tego problemu. Gdyby ta sytuacja mnie nie spotkała, w ogóle bym się nad sobą nie zastanawiała ani nie rozpoznałabym swojego szatańskiego usposobienia niechęci do prawdy. I gdybym tak dalej postępowała, zostałabym odrzucona i wyeliminowana przez Boga.
Rozmyślając, przeczytałam więcej słów Bożych: „Kiedy antychryści są przycinani, nie są w stanie tego zaakceptować. Istnieją powody, które za tym stoją, a najważniejszym z nich jest to, że gdy ktoś ich przycina, oni mają poczucie, że stracili twarz, reputację, status i godność, że w efekcie nie będą mogli nikomu spojrzeć prosto w oczy. To wszystko wywiera wpływ na ich serca, dlatego trudno jest im zaakceptować przycinanie. Mają poczucie, że ten, kto ich przycina, uwziął się na nich i jest ich wrogiem. Taki jest stan umysłu antychrystów, gdy się ich przycina. Tego możecie być pewni” (Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Antychryści rzeczywiście lubują się w reputacji i statusie. Są one dla nich siłą napędową; czują, że bez nich życie nie ma sensu i gdy ich nie posiadają, brak im energii, by cokolwiek uczynić. Dla antychrystów zarówno reputacja, jak i status są ściśle związane z ich osobistymi interesami – to ich pięta achillesowa. To dlatego wszystko, co czynią, kręci się wokół statusu i reputacji. Gdyby nie to, prawdopodobnie w ogóle nie wykonywaliby żadnej pracy. Nie ma znaczenia, czy antychryści posiadają status, czy też nie – celem, o który walczą, kierunkiem, w którym zmierzają, są owe dwie rzeczy: reputacja i status. (…) Gdy płacą cenę, przyjrzyj się, dlaczego to czynią. Kiedy żarliwie debatują nad jakimś zagadnieniem, sprawdź, dlaczego tak ich ono zajmuje. Gdy dyskutują albo kogoś potępiają, przyjrzyj się ich intencjom i celom. Gdy z jakiegoś powodu są zmartwieni lub źli – spójrz, jakie ujawniają usposobienie. Ludzie nie są w stanie zajrzeć do wnętrza człowieczego serca, lecz Bóg to potrafi. Czym posługuje się Bóg, gdy spogląda w ludzkie serca, by określić istotę słów i czynów człowieka? Posługuje się prawdą. W oczach ludzi to, że chronią swoją reputację i status, jest czymś właściwym. Dlaczego zatem w opinii Boga zostaje to scharakteryzowane jako ujawnienie, wyrażenie i istota antychrystów? Chodzi o siłę napędową i umotywowanie wszystkiego, co oni czynią. Bóg bada siłę napędową i motywacje stojące za ich czynami i ostatecznie stwierdza, że wszystko to czynią dla własnej reputacji i statusu, nie zaś po to, by spełnić swój obowiązek, a tym bardziej nie po to, by praktykować prawdę i okazać posłuszeństwo Bogu” (Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Na podstawie słów Bożych zrozumiałam powód, dla którego antychryści nie mogą zaakceptować przycinania. Oprócz tego, że ich istotą jest nienawiść i niechęć do prawdy, jest jeszcze jeden główny powód. W głębi serca uważają, że ich reputacja i status są ważniejsze niż cokolwiek innego. Antychryści czują, że ktokolwiek wskazuje na ich problemy lub ich przycina, stara się utrudnić im życie, sprawić, by stracili twarz i zaszkodzić ich dumie i statusowi. Aby zachować swoją reputację i status, antychryści nieustannie stawiają opór i buntują się, a nawet traktują tych, którzy ich przycinają, jak wrogów. Zastanawiając się nad tym, zauważyłam, że ja również mam taki punkt widzenia. Na początku, gdy wiedziałam, że bracia i siostry zgłaszają przywódczyni moje problemy, czułam, że ich intencją jest ujawnienie tych problemów przywódczyni, bym straciła twarz i znalazła się w niezręcznej sytuacji. Uważałam, że powinni byli najpierw powiedzieć mi o problemach, które we mnie zauważyli, albo wskazać mi je prywatnie, a gdybym tego nie zaakceptowała, to byłoby właściwe, aby zgłosili te kwestie przywódczyni. W rzeczywistości, gdybym naprawdę była osobą, która akceptuje sugestie i prawdę, nie przejmowałabym się kontekstem ani sposobem, w jaki poruszyli te kwestie, a zamiast tego dbałabym o to, jakie kwestie zostały poruszone oraz w jaki sposób powinnam się zmienić i poprawić. Miałam takie myśli, ponieważ chciałam chronić swoją reputację i status oraz zachować dobre wrażenie w oczach przywódczyni. Kiedy Jayden przekazał mi sugestie i zdemaskował mnie przed braćmi i siostrami, tym bardziej nie byłam w stanie tego zaakceptować. Myślałam, że robi to, by mnie zawstydzić i upokorzyć przed wszystkimi, i że to poważnie nadszarpnie mój dobry wizerunek w oczach ludzi. Kierowana pragnieniem reputacji i statusu pośrednio odrzuciłam jego sugestie, by podreperować swoją reputację, a nawet miałem złośliwe myśli, chciałam wykorzystać swoją władzę i pozycję, by go stłamsić i uniemożliwić mu udział w podlewaniu. Zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście nadmiernie przejmowałam się reputacją i statusem, że u podłoża wszystkich moich słów i działań leżała chęć ochrony mojej dumy i statusu i że chciałam nawet tłamsić ludzi. Zrozumiałam, że dążenie do reputacji i statusu nie było właściwą drogą i że doprowadziłoby mnie jedynie do sprzeciwiania się Bogu.
Później zastanowiłam się nad usposobieniem, które ujawniłam poprzez moje złośliwe myśli, i przeczytałam fragment słów Bożych, który głęboko mnie poruszył. Bóg Wszechmogący mówi: „Atak i odwet to jeden z rodzajów działań i przejawów, które pochodzą ze złośliwej, szatańskiej natury. Jest to również rodzaj zepsutego usposobienia. Ludzie myślą w następujący sposób: »Jeśli ty będziesz dla mnie niemiły, ja też ci zrobię krzywdę! Jeśli ty nie traktujesz mnie z szacunkiem, czemuż ja miałbym ciebie tak traktować?«. Cóż to jest za myślenie? Czyż nie jest ono odwetowe? Czyż w oczach zwykłego człowieka nie jest to zasadny punkt widzenia? Czy to nie jest logiczne? »Nie zaatakujemy, dopóki sami nie zostaniemy zaatakowani; jeśli zostaniemy zaatakowani, z pewnością przystąpimy do kontrataku« i »Odpłacać komuś pięknym za nadobne« – niewierzący często mówią takie rzeczy; w ich kręgach są to wszystko przykłady rozumowania, które ma sens i jest w pełni zgodne z ludzkimi pojęciami. Jak jednak powinni na te słowa patrzeć ci, którzy wierzą w Boga i dążą do prawdy? Czy te idee są słuszne? (Nie). Dlaczego nie są słuszne? Jak należy je rozpoznać? Skąd pochodzą te rzeczy? (Od szatana). Pochodzą od szatana, co do tego nie ma wątpliwości. Z której skłonności szatana pochodzą? Ich źródłem jest złośliwa natura szatana; mają w sobie jad i zawarte jest w nich jego prawdziwe oblicze w całej swej złości i brzydocie. Mieszczą one w sobie tego rodzaju naturoistotę. Jaki charakter mają poglądy, myśli, przejawy, mowa, a nawet czyny zawierające w sobie tego rodzaju naturoistotę? Bez wątpienia jest to skażone usposobienie człowieka – usposobienie szatana. Czy te szatańskie rzeczy zgodne są ze słowami Boga? Czy zgodne są z prawdą? Czy mają podstawę w słowach Bożych? (Nie). Czy to uczynki, jakie spełniać powinni wyznawcy Boga, oraz myśli i poglądy, jakie winni oni żywić? Czy te myśli i działania są zgodne z prawdą? (Nie)” (Tylko zmiana zepsutego usposobienia może doprowadzić do prawdziwej transformacji, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże uświadomiły mi, że moje myśli o ataku i zemście były napędzane przez szatańskie trucizny, takie jak „Nie zaatakujemy, dopóki sami nie zostaniemy zaatakowani; jeśli zostaniemy zaatakowani, z pewnością przystąpimy do kontrataku” oraz „Odpłacać komuś pięknym za nadobne”. Myślałam, że ujawniając moje problemy przed braćmi i siostrami, Jayden nie pozwala mi zachować twarzy i że jest dla mnie niemiły, co oznacza, że mogę mu zrobić coś złego. Czułam nawet, że jeśli nie pokażę mu, kto tu rządzi, będzie myślał, że może mną stale pomiatać, więc pomyślałam, że w przyszłości nie pozwolę mu uczestniczyć w podlewaniu. Wtedy zobaczymy, jak będzie mnie przycinał. Zastanawiając się nad tymi myślami i intencjami, dostrzegłam, że rzeczywiście jestem złośliwa i przerażająca. Zgłaszając przywódczyni moje problemy, Jayden pokazał, że ma poczucie odpowiedzialności za pracę i chroni dzieło kościoła. Ponadto, gdy wysłałam wiadomość do grupy z prośbą o sugestie, Jayden aktywnie dzielił się swoimi przemyśleniami i opiniami, pokazując, że ma poczucie odpowiedzialności. Czułam jednak, że celowo utrudnia mi życie, a nawet próbowałam się bronić i usprawiedliwiać. Ujawnienie przez niego moich problemów było rzeczowe i całkowicie na miejscu, a bezpośrednie poruszenie tych kwestii było dla mnie pomocne w wykonywaniu moich obowiązków i zupełnie nie miało na celu zawstydzenia mnie. Co więcej, wzajemne sugestie i przycinanie wśród braci i sióstr to nie jest kwestia uprzejmości lub nieuprzejmości, ale ja to rozumiałam i postrzegałam tak samo jak niedowiarkowie. W przeszłości uważałam, że mam dobre człowieczeństwo i że nie zrobiłabym niczego takiego, jak tłumienie lub dręczenie innych jak antychryst, ale dzięki ujawnieniu faktów zobaczyłam, że moja natura jest naprawdę złośliwa. Wcześniej nie robiłam takich rzeczy, ponieważ nie nadarzyła się odpowiednia sytuacja, ale w pewnych kontekstach byłam w stanie naturalnie ujawnić te złośliwe myśli. To jest objawienie mojej natury. W tym momencie w końcu zdałam sobie sprawę, że bycie przycinaną jest naprawdę wspaniałe, ponieważ w przeciwnym razie nigdy nie rozpoznałabym niedorzecznych poglądów i szatańskich skłonności we mnie ani nie miałabym sposobu, by to naprawić lub zmienić. Byłam tak wdzięczna Bogu, że stanęłam przed Nim, by się modlić: „Boże, widzę, że nie tylko czuję niechęć do prawdy, ale że moja natura jest również złośliwa. Aby chronić swoją reputację i status, chciałam nawet zaatakować braci i siostry, którzy dawali mi sugestie i wziąć na nich odwet. Widzę, że brak mi człowieczeństwa i jestem niegodna miana osoby wierzącej. Boże, pragnę okazać skruchę i się zmienić. Proszę, prowadź mnie, abym odnalazła ścieżkę praktyki i wejścia, abym nauczyła się akceptować sugestie moich braci i sióstr”.
Podczas ćwiczeń duchowych szukałam słów Bożych dotyczących moich problemów i znalazłam ścieżkę praktyki. Bóg mówi: „Jeżeli w sytuacji, gdy nie pojmujesz prawdy, ktoś ci coś zasugeruje i powie, jak postępować w zgodzie z nią, wówczas najpierw powinieneś to przyjąć, pozwolić, by wszyscy to omówili, i sprawdzić, czy taka ścieżka jest właściwa i zgodna z prawdozasadami, czy też nie. Jeżeli potwierdzisz, że jest ona zgodna z prawdą, to praktykuj w ten sposób; jeśli zaś ustalisz, że jest odwrotnie – nie praktykuj tak. To bardzo proste. Powinieneś szukać prawdy u wielu ludzi. Jeżeli ktoś ma ci coś do powiedzenia, powinieneś go wysłuchać i poważnie potraktować każde jego słowo. Nie ignoruj go ani nie lekceważ, ponieważ chodzi o sprawy wchodzące w zakres twoich obowiązków i musisz podejść do tego poważnie. To jest właściwa postawa i właściwy stan. Gdy jesteś we właściwym stanie i nie przejawiasz usposobienia niechęci do prawdy, nienawidzącego jej, wówczas takie praktykowanie wyprze twoje skażone usposobienie. Na tym polega praktykowanie prawdy. Jakie owoce przyniesie praktykowanie prawdy w taki sposób? (Poprowadzi nas Duch Święty). Otrzymanie przewodnictwa Ducha Świętego jest jednym z aspektów. Niekiedy dana sprawa jest bardzo prosta i można ją przeprowadzić, kierując się własnym umysłem; po tym, jak inni przekażą ci swoje sugestie, a ty je zrozumiesz, będziesz w stanie naprawić sytuację i działać zgodnie z zasadami. Ludziom może się wydawać, że to drobnostka, lecz dla Boga to wielka sprawa. Dlaczego to mówię? Ponieważ gdy praktykujesz w ten sposób, Bóg widzi w tobie człowieka, który jest zdolny praktykować prawdę, który miłuje prawdę i który nie czuje do niej niechęci – gdy Bóg zagląda w twoje serce, widzi również twoje usposobienie, a to jest wielka rzecz. Innymi słowy: kiedy wypełniasz swoje obowiązki i działasz w obecności Boga, wszystko to, co urzeczywistniasz i czemu dajesz upust, stanowi prawdorzeczywistość, którą ludzie powinni posiadać. Postawy, myśli i stany, które przejawiasz we wszystkim, co robisz, są dla Boga najważniejsze; właśnie one są tym, czemu Bóg bacznie się przygląda” (Tylko często żyjąc przed obliczem Boga można mieć z Nim normalną relację, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże pokazały mi ścieżkę praktyki, którą jest poważne traktowanie sugestii innych. Bez względu na to, kto je zgłasza, niezależnie od tego, czy w danej chwili je rozumiem, czy są zgodne z moją wolą, nie wolno mi ich lekceważyć, a tym bardziej odrzucać czy bagatelizować. Muszę najpierw przyjąć te sugestie i starać się omawiać je ze wszystkimi, zaakceptować i praktykować to, co jest zgodne z prawdozasadami, a nie przyjmować tego, co nie jest zgodne. Najważniejszą rzeczą w tym procesie jest to, by nie żyć w zepsutym usposobieniu niechęci do prawdy, nieprzejednania i arogancji, a zamiast tego podchodzić do sugestii innych z poszukującą postawą. Później omówiłam niektóre problemy i sugestie przedstawione przez braci i siostry z moimi współpracownikami, aby po kolei je rozwiązać. Po praktykowaniu w ten sposób, wyniki podlewania były znacznie lepsze niż wcześniej i odkryłam, że uprzedzenie, jakie miałam do Jaydena, zniknęło. Byłam głęboko wdzięczna Bogu.
Później zadałam sobie pytanie: „Jaką postawę powinnam mieć wobec braci i sióstr, którzy zwracają uwagę na moje problemy?”. Szukając odpowiedzi, przeczytałam słowa Boże: „Musisz się zbliżyć do osób, które potrafią rozmawiać z tobą szczerze; otaczanie się takimi ludźmi jest dla ciebie bardzo korzystne. Szczególnie obecność przy tobie dobrych ludzi, którzy widząc w tobie jakiś problem, będą mieli odwagę zganić cię i obnażyć, może zapobiec temu, że zbłądzisz. Takich ludzi nie obchodzi, jaki masz status, i w chwili, gdy zauważą, że zrobiłeś coś, co sprzeciwia się prawdozasadom, w razie konieczności zganią cię i zdemaskują. Tylko tacy ludzie są prawi, mają poczucie sprawiedliwości i bez względu na to, jak cię obnażają i strofują, to wszystko jest dla ciebie pomocne, ma na celu jedynie nadzorowanie i popychanie cię do przodu. Musisz się zbliżyć do takich osób. Gdy masz obok siebie takich ludzi, którzy ci pomagają, jesteś znacznie bezpieczniejszy – na tym właśnie polega Boża ochrona. Obecność u twego boku ludzi, którzy rozumieją prawdę, przestrzegają zasad i każdego dnia cię nadzorują, ma dobroczynny wpływ na jakość twojej pracy i wykonywania przez ciebie obowiązku. Absolutnie nie wolno ci czynić swoimi asystentami tych przebiegłych, podstępnych ludzi, którzy ci się podlizują i ci schlebiają; pozwalanie by tacy ludzie trzymali się ciebie, jest jak pozwalanie, by oblazły cię śmierdzące muchy; będziesz narażony na działanie tak wielu bakterii i wirusów! Tacy ludzie mogą ci przeszkadzać i wpływać negatywnie na twoją pracę, mogą sprawić, że ulegniesz pokusie i zbłądzisz, a także mogą sprowadzić na ciebie katastrofę i nieszczęście. Musisz trzymać się od nich z daleka – im dalej, tym lepiej – a jeśli rozpoznasz, że posiadają istotę niedowiarków i doprowadzisz do usunięcia ich z kościoła, to będzie jeszcze lepiej. (…) Co powinieneś zrobić, jeśli chcesz się trzymać z dala od ścieżki antychrysta? Powinieneś wykazać inicjatywę i zbliżyć się do ludzi prawych, miłujących prawdę, takich, którzy potrafią zwrócić ci uwagę na twoje niedociągnięcia, którzy umieją mówić szczerze i zganić cię, gdy dostrzegą w tobie problemy, a zwłaszcza do takich, którzy mogą cię przyciąć, gdy odkryją twoje problemy – tacy ludzie przyniosą ci najwięcej pożytku i powinieneś ich cenić. Jeśli wykluczysz takich dobrych ludzi i pozbędziesz się ich, to stracisz Bożą ochronę i nieszczęście stopniowo cię dopadnie. Zbliżenie się do ludzi dobrych i takich, którzy rozumieją prawdę, przyniesie ci spokój oraz radość i będziesz mógł uniknąć katastrofy. Pozostając blisko z ludźmi podłymi, bezwstydnymi i takimi, którzy ci schlebiają, znajdziesz się w niebezpieczeństwie. Nie tylko łatwo cię będzie oszukać i wystrychnąć na dudka, ale w każdej chwili może na ciebie spaść nieszczęście. Musisz wiedzieć, jakie osoby mogą ci przynieść najwięcej pożytku – to te, które są w stanie cię ostrzec, gdy zrobisz coś złego lub gdy będziesz się wywyższać i świadczyć o sobie samym oraz wprowadzać innych w błąd. To może ci przynieść największy pożytek. Jeśli zbliżysz się do takich ludzi, wybierzesz właściwą drogę” (Punkt czwarty: Wywyższają siebie i świadczą o sobie samych, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ze słów Bożych zrozumiałam, że aby dobrze wykonywać swoje obowiązki, muszę aktywnie zbliżać się do tych, którzy mają odwagę mówić prawdę i którzy mają poczucie sprawiedliwości, ponieważ oni nie biorą pod uwagę statusu, władzy ani uczuć międzyludzkich. Mówią to, co widzą i demaskują lub przycinają ludzi, gdy jest to konieczne. Posiadanie takich osób w swoim otoczeniu nie tylko pozwala im nadzorować i przypominać mi o moich obowiązkach, ale także powstrzymuje moje zepsute usposobienie. Miałam aroganckie usposobienie i zawsze robiłam wszystko po swojemu. Zawsze uważałam, że mam rację i nie skupiałam się na poszukiwaniu zasad. Gdy będę mieć wokół siebie takich braci i takie siostry, będą oni w stanie mnie skorygować i zdemaskować, gdy postąpię wbrew zasadom, motywując mnie do refleksji nad sobą i poszukiwania prawdy. Pomogłoby mi to również uniknąć popełniania błędów i podążania złą ścieżką oraz wyraźniej widzieć swoją naturę. To pomogłoby mi dobrze wykonywać swoje obowiązki. Tak jak Jayden, który był w stanie chronić pracę kościoła i mówić wprost o problemach, które dostrzegał. Chociaż rzeczy, które mówił, czasami mnie zawstydzały, były dla mnie pomocne w moich obowiązkach. Musiałam częściej wchodzić w interakcje z takimi ludźmi i pozwolić im nadzorować i przypominać mi więcej. Teraz, gdy ponownie o tym myślę, zdaję sobie sprawę, że ta zaaranżowana przez Boga sytuacja była naprawdę wspaniała. Przyjmując sugestie i przycinanie od braci i sióstr, nie tylko zdołałam skorygować pewne odchylenia w moich obowiązkach, ale także zrozumiałam swoje zepsute usposobienie. Jestem szczerze wdzięczna Bogu!