3. Już nie gonię za pieniędzmi, sławą i zyskiem
Wychowałam się w biednej rodzinie, miałam dziesięcioro rodzeństwa. Od najmłodszych lat chciałam zarobić dużo pieniędzy, aby wydobyć rodzinę z biedy. Szczególną inspiracją stało się dla mnie seminarium biznesowe, na które zaprosiła mnie koleżanka ze studiów. Prelegenci opowiadali tam, jak z biedy doszli do bogactwa. Ja też chciałam zostać kobietą sukcesu, zarabiać dużo pieniędzy, mieć dom i samochód i podróżować po świecie. W ten sposób ludzie, którzy mnie znali, widzieliby we mnie przykład biednej dziewczyny, która wyrwała się z ubóstwa, i podziwialiby mnie.
Po ukończeniu studiów wyjechałam do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i pracowałam jako recepcjonistka w pewnej firmie. Ponieważ moje dochody były niskie, nieustannie szukałam prac dorywczych, a także próbowałam dokonywać różnych inwestycji. Często pracowałam w dzień, a w nocy prowadziłam dodatkową działalność. Wszystkie moje inwestycje skończyły się niepowodzeniem, a moje życie stawało się jeszcze trudniejsze. Czułam się wtedy dość zniechęcona i nie mogłam zrozumieć: „Tak ciężko pracowałam, żeby zarobić pieniądze, więc dlaczego wszystko tak się kończyło? Dlaczego wciąż ponosiłam porażkę bez względu na to, jak ciężko pracowałam czy gdzie inwestowałam?”. Czułam się kompletnie wyczerpana. W lutym 2020 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Był pewien fragment słów Bożych, który naprawdę mnie poruszył. Bóg Wszechmogący mówi: „Naszą powinnością i obowiązkiem, jako przedstawicieli rasy ludzkiej i pobożnych chrześcijan jest ofiarowanie naszych umysłów i ciał, aby wypełnić posłannictwo wyznaczone przez Boga, ponieważ cała nasza istota pochodzi od Niego, a nasze istnienie zawdzięczamy Bożej suwerennej władzy. Jeśli nasze umysły i ciała nie będą oddane posłannictwu wyznaczonemu przez Boga ani sprawiedliwej sprawie ludzkości, wówczas nasze dusze poczują się zawstydzone wobec tych, którzy zginęli śmiercią męczeńską przez spełnianie posłannictwa wyznaczonego przez Boga, a jeszcze bardziej niegodne Boga, który zapewnił nam wszystko” (Dodatek 2: Bóg sprawuje suwerenną władzę nad losem całej ludzkości, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Boga Wszechmogącego zrozumiałam, że jako istoty stworzone powinnyśmy wypełniać nasze zobowiązania i powinności oraz wypełniać obowiązek istoty stworzonej. Jest tak dlatego, że Bóg wszystko dla nas zaaranżował, w tym naszą rodzinę, rodziców i środowisko, w którym dorastamy – wszystko to zostało dawno temu przez Boga z góry ustalone, a jako istoty stworzone, powinnyśmy odwdzięczyć się za Jego miłość. Byłam głęboko poruszona słowami Bożymi i chciałam wykonywać swój obowiązek, aby odwdzięczyć się za miłość Boga. Ale rozumiałam tak mało prawdy, że nie potrafiłam oprzeć się pokusie pieniędzy, a moje serce było nieustannie skupione na zarabianiu.
Później z recepcjonistki awansowałam na asystentkę HR, a moja pensja wzrosła. Nie byłam jednak zbyt szczęśliwa, ponieważ ta praca nie mogła uczynić mnie bogatą ani sprawić, by inni mnie podziwiali. Jeśli tak dalej pójdzie, kiedy będę w stanie zbudować dom w rodzinnych stronach, poprawić życie mojej rodziny i zabierać ich na wycieczki? Musiałam więc znaleźć lepiej płatną pracę lub wziąć więcej dodatkowych zleceń. Zatem wysłałam kolejne CV. Wkrótce potem zaczęłam nową pracę w innej firmie jako asystentka administracyjna w dziale sprzedaży. Byłam naprawdę szczęśliwa, ponieważ oprócz stałej pensji były też prowizje, a za dobre wyniki obiecano mi premie. Pomyślałam: „W końcu mam szansę zarobić więcej pieniędzy, a kiedy już zbuduję dom w rodzinnych stronach, ludzie stamtąd z pewnością będą mnie podziwiać i patrzeć na mnie z uznaniem”. Ponieważ była to nowa praca i nie miałam doświadczenia, musiałam poświęcić dużo czasu na naukę, aby osiągnąć wysokie dochody, jakich pragnęłam. Aby zarobić więcej pieniędzy, często pracowałam w nadgodzinach. W tamtym czasie cały swój czas i całą energię poświęciłam pracy. W pracy często jadałam o nieregularnych porach, a czasem nawet w ogóle zapominałam o jedzeniu. Nawet gdy byłam chora, i tak musiałam dalej pracować, zwłaszcza gdy mój kierownik lub współpracownicy pilnie czegoś potrzebowali. Byłam wtedy pracownikiem ewangelizacyjnym, ale byłam zbyt zajęta pracą, by głosić ewangelię. Każdego dnia myślałam tylko o pracy. Nawet po powrocie do domu wciąż pracowałam. Czasami chciałam głosić ewangelię, ale po całym dniu pracy byłam zbyt zmęczona i chciałam odpocząć. Czasami przywódczyni prosiła mnie o prowadzenie spotkań, ale najczęściej odmawiałam, ponieważ nie miałam czasu na rozważanie słów Bożych, a po całym dniu pracy brakowało mi już sił, by prowadzić spotkanie. Podczas zgromadzeń często byłam nieuważna i nierzadko uczestniczyłam w spotkaniach online, wciąż pracując. Czasami nawet zasypiałam podczas zgromadzeń. Ponieważ skupiałam się tylko na zarabianiu pieniędzy, moje wyniki w głoszeniu ewangelii były słabe i czułam się bardzo winna. „Byłam gotowa kontynuować pracę, nawet gdy byłam zmęczona lub chora, ale swój obowiązek traktowałam zdawkowo i wykonywałam go w sposób bierny”. Chociaż czułam pewne wyrzuty sumienia, łatwo sobie wybaczałam, myśląc: „Dopiero uczę się sprzedaży, ale kiedy nabiorę w tym wprawy, będę miała więcej czasu na swoje obowiązki”. Jednak sprawy nie potoczyły się tak, jak się spodziewałam. Im bardziej zaznajamiałam się z pracą, tym dłużej musiałam pracować. Nie tylko nie miałam więcej wolnego czasu – stałam się jeszcze bardziej zajęta. W moim sercu pojawił się niepokój, ponieważ wiedziałam, że jestem istota stworzoną i moje obowiązki są rzeczą nadrzędną, moją powinnością i odpowiedzialnością, i że powinnam wykonywać je należycie, by odwdzięczyć się za miłość Boga. Jednocześnie bardzo się bałam, ponieważ wciąż goniłam za sprawami tego świata, a moje serce coraz bardziej oddalało się od Boga. Wykonując swój obowiązek, nie czułam dzieła Ducha Świętego, a moje głoszenie ewangelii nie przynosiło owoców. Modliłam się do Boga w sercu: „Bogu Wszechmogący, czuję, że zgubiłam kierunek. Nie czuję dzieła Ducha Świętego ani Twojego przewodnictwa. Proszę, pomóż mi”.
Później przeczytałam pewien fragment słów Bożych: „Czyż pośród was nie ma wielu, którzy wahali się pomiędzy tym, co słuszne, a tym, co niesłuszne? We wszystkich zmaganiach pomiędzy pozytywnym a negatywnym, czarnym a białym – pomiędzy rodziną a Bogiem, dziećmi a Bogiem, harmonią a rozłamem, dobrobytem a ubóstwem, wysoką pozycją a przeciętnością, wsparciem a odrzuceniem i tak dalej – na pewno nie jesteście nieświadomi wyborów, jakich dokonaliście! Wybierając pomiędzy zgodną rodziną a rozbitą rodziną, bez wahania wybraliście tę pierwszą; wybierając pomiędzy bogactwem a obowiązkiem, znów wybraliście to pierwsze i brak wam nawet woli, by powrócić do brzegua; wybierając pomiędzy luksusem a niedostatkiem, wybraliście luksus; wybierając pomiędzy waszymi synami, córkami, żonami, mężami a Mną, wybraliście tych pierwszych; a wybierając pomiędzy pojęciem a prawdą, i tak wybraliście to pierwsze. W obliczu wszelakich waszych złych uczynków zwyczajnie utraciłem wiarę, którą w was pokładałem, i po prostu jestem zdumiony. Wasze serca nieoczekiwanie są tak niezdolne do tego, by dać się zmiękczyć. Ku Mojemu zaskoczeniu krew serdeczna, którą oddawałem przez wiele lat, przyniosła Mi tylko wasze porzucenie i waszą rezygnację, lecz Moja nadzieja co do was rośnie z każdym mijającym dniem, ponieważ Mój dzień już został w pełni objawiony każdemu. Jednak wy obecnie wciąż podążacie za rzeczami mrocznymi i złymi i nie chcecie wypuścić ich z ręki. A skoro tak, to jaki będzie wasz wynik? Czy kiedykolwiek starannie się nad tym zastanowiliście? Gdyby poproszono was, żebyście wybrali jeszcze raz, jakie byłoby wasze stanowisko? Czy ponownie wybralibyście »to pierwsze«? Czy wciąż przynosilibyście Mi rozczarowanie i druzgocący smutek? Czy wasze serca wciąż posiadałyby tylko odrobinę ciepła? Czy wciąż nie wiedzielibyście, co zrobić, by pocieszyć Moje serce? Co byście wybrali w tej chwili?” (Wobec kogo jesteś lojalny? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Tym, co Bóg obnaża, jest nasz rzeczywisty stan. Wiele razy wiemy, co jest słuszne, a co nie, co jest rzeczą pozytywną, a co negatywną, ale i tak wybieramy to, co niesłuszne i negatywne. Tak jak ja, odkąd przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego, wiedziałam, że jako istota stworzona powinnam wypełniać swoje obowiązki, ale w obliczu realnych sytuacji życiowych wciąż goniłam za pieniędzmi, reputacją i statusem. Poświęciłam tak wiele energii, aby inni mnie podziwiali i patrzyli na mnie z uznaniem oraz aby zdobyć więcej pieniędzy i cieszyć się lepszym życiem materialnym, ale odkąd zostałam wierzącą, nie wykonywałam swoichobowiązków całym sercem. Całe dnie spędzałam zajęta pracą, a wieczorami po pracy, kiedy powinnam poświęcać czas na swoje obowiązki, myślałam tylko o tym, jak zarobić więcej pieniędzy. Myślałam, że wystarczy, iż wykonuje swoje obowiązki, i w ogóle nie przejmowałam się tym, czy przynoszą one jakiekolwiek rezultaty. Zrozumiałam, że wykonując swoje obowiązki, okazywałam brak szacunku i samowolę, i że byłam naprawdę buntownicza! Wierzyłam w Boga, ale nie potrafiłam prawdziwie za Nim podążać, wciąż wybierając rzeczy tego świata i krocząc ścieżką niewierzącej. Skoro Bóg wciąż daje mi szansę wykonywania obowiązków, powinnam ją cenić i skupić swoją energię na dążeniu do prawdy i wypełnianiu swoich obowiązków. To jest to, co jest najcenniejsze i najbardziej znaczące. Od tamtej pory zaczęłam aktywnie uczestniczyć w zgromadzeniach i bez względu na to, jak napięty był harmonogram, nie pozwalałam już, by praca opóźniała moje obowiązki. Wcześniej po powrocie do domu zawsze pracowałam w nadgodzinach, odbierając telefony służbowe nawet o 23:00, ale teraz przestałam odbierać telefony i wiadomości służbowe po 20:00. Ponadto, kiedyś rzadko się modliłam i nie uprawiałam regularnie ćwiczeń duchowych, ale teraz wstawałam wcześnie na ćwiczenia duchowe, by czytać słowa Boże, słuchać hymnów kościelnych i oglądać filmy ze świadectwami z doświadczenia braci i sióstr. Rano zapraszałam potencjalnych odbiorców ewangelii na zgromadzenia, a po południu spotykałam się z nimi. Nawet przerwy w pracy wykorzystywałam, by wykonywać swoje obowiązki. Praktykowanie w ten sposób napełniło moje serce pokojem i radością.
Niedługo potem znajoma zaprosiła mnie do wzięcia udziału w inwestycji, do której nie mogłam dołączyć wcześniej, ponieważ nie miałam wystarczająco dużo pieniędzy. Ale w październiku 2023 roku moja poprzednia firma wypłaciła mi pewną sumę pieniędzy jako odprawę, więc miałam już wystarczająco dużo, by dołączyć do inwestycji. Obiecano mi że dzięki tej inwestycji zarobię dużo pieniędzy i że nie tylko będę mogła kupić samochód, ale także zbudować dom, a nawet podróżować do innych krajów. To wszystko były moje marzenia! Pomyślałam sobie: „Inwestowanie to tylko wkładanie pieniędzy, a co miesiąc będzie zysk, więc nie wpłynie to na moje obowiązki”. Tak więc razem z siostrą dołączyłyśmy do inwestycji i włożyłyśmy w to 500 000 pesos. Przez pierwsze dwa miesiące po zainwestowaniu otrzymywałyśmy zyski, ale w trzecim miesiącu nie mogli już płacić, więc poprosiłyśmy o zwrot pieniędzy, ale oni wciąż wymyślali wymówki i odmawiali. Byłam wściekła. Chciałam odzyskać kapitał, ale bez względu na to, jak bardzo się starałam, nie mogłam tego dokonać. Byłam bardzo zdenerwowana i chciałam szybko znaleźć sposób, by odzyskać pieniądze, które straciłam w inwestycji, ponieważ były to pieniądze, które odłożyłam na budowę domu w moim rodzinnym mieście. Pracowałam więc jeszcze ciężej, często w nadgodzinach. Moja pensja została jednak opóźniona z powodu restrukturyzacji firmy. W tamtym czasie zostało mi tylko trochę pieniędzy i nawet opłacenie czynszu czy kupno jedzenia stało się problemem. Te sprawy zajmowały moje serce i znowu zaczęłam wykonywac swoje obowiązki w sposób bierny i niedbały. Zapraszałam tylko potencjalnych odbiorców ewangelii na zgromadzenia, ale tak naprawdę nie dowiadywałam się potem o ich sytuację. Zdałam sobie sprawę, że jeśli tak dalej pójdzie, mój stan będzie się tylko pogarszał, i że mogę w końcu stracić dzieło Ducha Świętego i zostać porzucona przez Boga. Zwróciłam się więc do Boga w modlitwie: „Boże, proszę, wybacz mi, że byłam tak buntownicza wobec Ciebie. Przez ostatnie trzy miesiące bardziej przejmowałam się swoją pracą niż obowiązkami. Moje serce było całkowicie zajęte zarabianiem większych pieniędzy i odzyskiwaniem zainwestowanych środków. Boże, proszę, nie opuszczaj mnie. Proszę, oświeć mnie i poprowadź z powrotem do siebie, na właściwą ścieżkę. Chcę porzucić te rzeczy, które niepokoją moje serce i oddalają mnie od Ciebie”.
Potem przeczytałam ten fragment słów Boga Wszechmogącego. Bóg mówi: „Los człowieka jest w rękach Boga. Nie jesteś w stanie pokierować sobą: nawet jeśli człowiek wciąż usilnie się stara i troszczy o siebie, pozostaje niezdolny do kontrolowania siebie. Gdybyś mógł poznać własne perspektywy, kontrolować swój los, czy nadal można byłoby cię nazwać istotą stworzoną? Krótko mówiąc, bez względu na to, jak działa Bóg, wszystkie Jego dzieła są dla dobra człowieka, tak jak niebo i ziemia oraz wszystkie rzeczy zostały stworzone przez Boga, aby służyły człowiekowi: Bóg stworzył księżyc, słońce i gwiazdy dla człowieka, stworzył dla niego zwierzęta i rośliny. Stworzył dla człowieka wiosnę, lato, jesień i zimę, i tak dalej – wszystko to zostało stworzone z myślą o egzystencji człowieka. I tak, niezależnie od tego, jak On karci i osądza człowieka, czyni to wszystko dla zbawienia go. Chociaż odbiera On człowiekowi jego cielesne nadzieje, jest to dla oczyszczenia człowieka, a oczyszczenie dokonuje się dla dobra istnienia człowieka. Przeznaczenie człowieka jest w rękach Stwórcy, więc jak człowiek może sam pokierować sobą?” (Przywrócenie normalnego życia człowieka i doprowadzenie go do cudownego miejsca przeznaczenia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, że los człowieka jest w rękach Boga i że ludzie nie mogą go zmienić. Bez względu na to, jak ciężko pracują, by osiągnąć swoje cele, ani jak bardzo pragną wygodnego i pięknego życia, to, czy to osiągną, czy nie, nie zależy od nich. Tak jak w moim przypadku – chciałam zmienić pracę i zainwestować, by zarobić więcej pieniędzy, spełnić swoje marzenia i mieć świetlaną przyszłość. Ale nie tylko nie zarobiłam więcej pieniędzy – moja inwestycja zakończyła się niepowodzeniem i dużo straciłam, a na dodatek zmarnowałam mnóstwo czasu i energii. Nie wypełniłam swojego obowiązku, straciłam dzieło Ducha Świętego, a moje życie stało się jeszcze gorsze. To uświadomiło mi, że to, czy człowiek żyje w bogactwie, czy w biedzie, jest z góry ustalone na długo przed jego narodzinami. Jeśli Bóg nie przeznaczył mi wielkiego bogactwa i fortuny, to bez względu na to, jak ciężko będę pracować, by zarobić pieniądze, i tak poniosę porażkę.
Później przeczytałam więcej słów Bożych i zyskałam większą jasność co do moich problemów. Bóg Wszechmogący mówi: „»Pieniądz rządzi światem« to filozofia szatana. Dominuje ona wśród całej ludzkości, w każdym ludzkim społeczeństwie; można by powiedzieć, że jest to trend. Jest tak dlatego, że została ona mocno wpojona w serca wszystkich bez wyjątku ludzi, którzy na samym początku nie akceptowali tego powiedzenia, ale później dali na nie swoje ciche przyzwolenie, gdy zetknęli się z realiami życia i zaczęli czuć, że słowa te są rzeczywiście prawdziwe. Czyż nie jest to proces deprawowania człowieka przez szatana? Być może nie wszyscy ludzie w tym samym stopniu posiadają wiedzę pochodzącą z doświadczenia, jeśli chodzi o to powiedzenie, ale każdy interpretuje je na swój sposób i uznaje je w oparciu o rzeczy, które się wokół niego wydarzyły, i o własne osobiste doświadczenia. Czyż tak nie jest? Niezależnie od tego, jak wiele ktoś ma doświadczenia z tym powiedzeniem, jaki negatywny wpływ może ono mieć na czyjeś serce? W usposobieniu ludzi na tym świecie, w tym w każdym z was z osobna, ujawnia się pewna rzecz. Co to takiego? To uwielbienie dla pieniędzy. Czy trudno je usunąć z czyjegoś serca? Bardzo trudno! Wygląda na to, że skażenie człowieka przez szatana sięga naprawdę bardzo głęboko! Szatan wykorzystuje pieniądze, by kusić ludzi i deprawuje ich tak, że zaczynają odczuwać cześć dla pieniędzy i uwielbienie dla przedmiotów materialnych. A jak owo czczenie pieniędzy objawia się w ludziach? Czy uważasz, że bez pieniędzy nie mógłbyś przeżyć w tym świecie, że przeżycie bez nich choćby dnia byłoby niemożliwe? Status ludzi zależy od tego, ile mają pieniędzy, tak samo, jak szacunek, który budzą. Plecy biednych ludzi uginają się ze wstydu, podczas gdy bogaci cieszą się wysokim statusem. Stoją dumni i wyprostowani, mówiąc głośno i żyjąc arogancko. Co owo powiedzenie i ów trend przynoszą ludziom? Czyż nie jest prawdą, że wiele osób poświęciłoby wszystko, aby zdobyć pieniądze? Czyż wiele osób nie rezygnuje ze swojej godności i uczciwości w pogoni za większymi pieniędzmi? Czyż wiele osób w imię pieniędzy nie traci możliwości wykonywania swoich obowiązków i podążania za Bogiem? Czyż utrata szansy zyskania prawdy i bycia zbawionym nie jest dla ludzi największą stratą? Czyż szatan nie jest złowrogi przez to, że używa tej metody i tego powiedzenia, aby do takiego stopnia deprawować człowieka? Czyż nie jest to nikczemny podstęp?” (Sam Bóg, Jedyny V, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Ze słów Bożych zrozumiałam, że maksyma „Pieniądz rządzi światem” to szatańska filozofia. Na początku nie miałam rozeznania co do tego powiedzenia i wiedziałam tylko, że bez pieniędzy ludzie nie mogą dobrze żyć ani dostać tego, czego chcą. Teraz zobaczyłam, że jest to rzeczywiście sztuczka, której szatan używa, by psuć ludzi. Szatan psuje i kusi ludzi za pomocą pieniędzy, sprawiając, że wierzą, iż tylko posiadając pieniądze, będą szanowani, będą w stanie zdobyć pozycję w społeczeństwie i będą podziwiani. Żyłam według tych zasad przetrwania i byłam przepełniona pragnieniem zarabiania pieniędzy. Nie zadowalał mnie stały miesięczny dochód i inwestując, wpadłam w pułapkę szatana. Myślałam, że w ten sposób mogę zarobić więcej pieniędzy i zrealizować swoje marzenia – zbudować dom, podróżować z rodziną i żyć życiem, które inni będą podziwiać i na które będą patrzeć z uznaniem. Aby gonić za pieniędzmi i przyjemnościami materialnymi, wciąż odkładałam swoje obowiązki na bok, a moje serce coraz bardziej oddalało się od Boga. Żyłam w ciemności i nie byłam w stanie poczuć dzieła Ducha Świętego. Teraz wyraźnie zobaczyłam knowania i spiski, których szatan używa, by zwodzić ludzi, a mianowicie, by usidlić ludzi w pułapce pieniędzy, sprawiając, że ich serca oddalają się od Boga i zdradzają Go, aż w końcu zostaną wraz z nim wrzuceni do piekła. Widziałam też, że wielu bogatych ludzi – chociaż prowadzą luksusowe życie i mogą kupić wszystko, czego zapragną, jak piękne domy, drogie samochody i tak dalej, i wydaje się, że żyją beztrosko – nie jest naprawdę szczęśliwych. Niektórzy umierają na poważne choroby spowodowane długotrwałym nadużywaniem alkoholu i narkotyków i żadne bogactwo ani sława nie mogą uratować im życia. Inni zakładają firmy, ale po wielu latach ciężkiej pracy i tak bankrutują i toną w długach. Niektórzy nie wytrzymują presji, wpadają w długotrwałą depresję i w końcu popełniają samobójstwo. Jest tak wiele takich przykładów. Szatan używa pieniędzy i luksusowego stylu życia, by kusić ludzi, sprawiając, że wiodą oni coraz bardziej puste, złe i zdeprawowane życie. Po tej porażce przestałam myśleć o tym, jak odzyskać zainwestowane pieniądze, i zapragnęłam poddać się suwerennej władzy Boga i Jego ustaleniom oraz włożyć serce w wykonywanie swoich obowiązków.
2 stycznia 2024 roku nasza firma dostała nowego kierownika, a moje obciążenie pracą wzrosło. Oprócz mojej dotychczasowej pracy, zostałam także jego osobistą asystentką. Sprawiło to, że miałam jeszcze więcej do roboty i byłam w gotowości do pracy niemal 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Ale tym razem powiedziałam sobie, że bez względu na wszystko, nie mogę pozwolić, by to wpłynęło na moje obowiązki. Później kierowniczka kościoła zapytała, czy jestem gotowa szkolić się w wygłaszaniu kazań i głoszeniu ewangelii, a ja się zgodziłam. Byłam naprawdę szczęśliwa i czułam, że to szansa dana mi przez Boga. Tak długo wierzyłam w Boga, ale zawsze goniłam za pieniędzmi i nie wykonywałam dobrze swoich obowiązków, więc tym razem naprawdę docenię tę szansę. Od tamtej pory poświęcałam więcej czasu na głoszenie ewangelii. Ale w mojej pracy było coraz więcej do zrobienia i mój kierownik często do mnie dzwonił lub pisałi nawet po moim powrocie do domu wieczorem. Czasami, gdy omawiałam sprawy z potencjalnym odbiorcą ewangelii, dzwonił do mnie mój kierownik lub współpracownicy, i nie mogłam wyciszyć serca podczas wykonywania swoich obowiązków. Nie chciałam jednak znowu stracić szansy na ich wykonywanie, więc modliłam się do Boga, by mnie prowadził i dał mi siłę. Przypomniałam sobie słowa Pana Jezusa: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16:26). Ze słów Pana zrozumiałam, że nawet jeśli zdobyłabym wielkie bogactwo, a także status i reputację, to gdybym nie miała Bożej ochrony i nie zyskała prawdy i życia, moim ostatecznym wynikiem i tak byłoby zniszczenie. Na tym świecie wielu bogatych ludzi posiada obfite dobra materialne, ale gdy nadejdą kataklizmy, ich pieniądze w ogóle ich nie uratują, i jeśli jest im to pisane, i tak zginą. Pieniądze i status są bezużyteczne w obliczu kataklizmów. Potem przeczytałam ten fragment słów Boga Wszechmogącego: „Istnieje niewiarygodnie prosta droga do wyzwolenia się z tego stanu – pożegnanie z dotychczasowym sposobem życia i celami w życiu; podsumowanie i dokładna analiza dotychczasowego stylu życia, poglądów na życie, dążeń, pragnień i ideałów, a następnie porównanie ich z intencjami Boga i Jego wymaganiami wobec człowieka, aby się przekonać, czy cokolwiek z tego jest spójne z intencjami i wymaganiami Boga, czy cokolwiek z tego przynosi właściwe wartości życiowe, prowadzi do większego zrozumienia prawdy oraz pozwala człowiekowi żyć w człowieczeństwie i na podobieństwo ludzkiej istoty. Kiedy wielokrotnie zbadasz i starannie przeanalizujesz różne cele, do których ludzie dążą w życiu, oraz nieprzeliczone sposoby życia, przekonasz się, że żaden z nich nie jest zgodny z pierwotną intencją Stwórcy, z jaką tworzył On ludzkość. Wszystko to odciąga ludzi od suwerenności i opieki Stwórcy; wszystko to są pułapki, które deprawują ludzi i prowadzą ich do piekła. Kiedy już to uznasz, twoim zadaniem będzie odsunięcie na bok starych poglądów na życie, trzymanie się z dala od różnych pułapek, pozwolenie Bogu na przejęcie kontroli nad twoim życiem i ułożenie go dla ciebie; zadanie to polega tylko na poszukiwaniu poddania się Bożym ustaleniom i przewodnictwu, zrezygnowaniu z własnego wyboru i staniu się osobą, która wielbi Boga” (Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Ze słów Bożych zrozumiałam, że powinnam zerwać ze swoim starym sposobem życia i żyć zgodnie z intencjami i wymaganiami Boga. Zastanawiając się nad sobą, zobaczyłam, że chociaż wierzyłam w Boga od kilku lat, moje poglądy na różne sprawy się nie zmieniły, więc wciąż chciałam zarabiać dużo pieniędzy i goniłam za statusem i sławą, aby inni na mnie patrzyli z podziwem. Zawsze byłam zajęta pracą, wykonując swoje obowiązki niedbale i bez poczucia ciężaru, a w rezultacie straciłam dzieło Ducha Świętego i żyłam w pustce i ciemności, tracąc wiele szans na praktykowanie prawdy i wykonywanie swoich obowiązków. Przyjemność, jaką dawały mi pieniądze, sława i zysk, była tylko chwilowa i nie mogła uratować mi życia. Tylko dążąc do prawdy, mogłam odrzucić swoje zepsute usposobienie i osiągnąć zbawienie. W tym czasie często się modliłam, prosząc Boga, by poprowadził mnie do podjęcia właściwej decyzji.
6 lutego 2024 roku wręczyłam kierownikowi swoją rezygnację. Był bardzo zaskoczony i zapytał mnie, dlaczego odchodzę, a nawet powiedział, że się na to nie zgadza. Ale ja stanowczo powiedziałam: „Wieczorami i w dni wolne mam ważniejsze rzeczy do zrobienia, więc nie mogę tu dłużej pracować”. W końcu nie miał wyboru, musiał się zgodzić i podpisać. 12 lutego odeszłam z firmy. Po odejściu poczułam wielką ulgę, jakby ciężki ciężar spadł mi z serca. Poczułam prawdziwą wewnętrzną radość i szczęście. 28 lutego 2024 roku zostałam przyjęta do nowej pracy, o którą się ubiegałam, a warunki były przyzwoit. Kierownik obiecał mi podwyżkę po sześciu miesiącach. Ta praca była naprawdę kusząca. Ale pomyślałam: „Ta praca będzie tak samo intensywna jak moja poprzednia, więc jak będę mogła nadal wykonywać swoje obowiązki?”. Modliłam się do Boga, by poprowadził mnie w dokonaniu właściwego wyboru. Pomyślałam o tych słowach Bożych: „Skoro jesteście kimś, kto jest zwykłym człowiekiem i dąży do miłości do Boga, wejście do królestwa, aby stać się członkiem ludu Bożego, jest waszą prawdziwą przyszłością, a także życie, które ma najwyższą wartość i znaczenie; nikt nie jest bardziej błogosławiony od was. Dlaczego to mówię? Ponieważ ci, którzy nie wierzą w Boga, żyją dla ciała i dla szatana. Lecz wy dzisiaj żyjecie dla Boga i po to, by podążać za Jego wolą. Dlatego właśnie mówię, że wasze życie ma największe znaczenie. Tylko ta grupa ludzi, którzy zostali wybrani przez Boga, jest w stanie urzeczywistnić życie o najwyższym znaczeniu: nikt inny na świecie nie jest w stanie urzeczywistnić życia o takiej wartości i znaczeniu” (Poznaj najnowsze dzieło Boga i podążaj Jego śladami, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, że dążenie do prawdy i dobre wykonywanie swoich obowiązków nadają życiu prawdziwą wartość i sens i że to właśnie powinnam realizować jako istota stworzona. Tylko ci, którzy kochają prawdę i dążą do niej, są uprawnieni do wejścia do królestwa Bożego, i to oni są prawdziwie błogosławieni. Ale ci, którzy nieustannie gonią za pieniędzmi, bogactwem, sławą i zyskiem, żyją pod wpływem szatana i w końcu zostaną porzuceni przez Boga. Gdybym po raz kolejny zrezygnowała ze swoich obowiązków na rzecz pracy, z pewnością znowu żyłabym w ciemności i pustce i ostatecznie zniszczyłabym swoją szansę na zbawienie. Więc odrzuciłam tę oferte pracy. W ten sposób mogłam mieć więcej czasu na wykonywanie swoich obowiązków. Sześć miesięcy później znalazłam odpowiednią pracę. Godziny pracy nie kolidowały z moimi obowiązkami i nie było nadgodzin. Otrzymywałam stałą miesięczną pensję i chociaż wynagrodzenie było nieco niższe, czułam się spokojna, ponieważ miałam teraz czas na wykonywanie swoich obowiązków. Teraz wykonuję swoje obowiązki w domu Bożym i mam szansę głosić ewangelię i świadczyć o dziele Bożym w dniach ostatecznych. Jest to prawdziwe błogosławieństwo! Zrozumiałam, że wystarczy nam tylko mieć co jeść i w co się ubrać, a najważniejsze i najcenniejsze jest wypełnianie naszych obowiązków i dążenie do prawdy, by zyskać Boże zbawienie. Bogu niech będą dzięki!